Wpis z mikrobloga

Odbiera się dzieci rodzicom, nawiasem mówiąc na podstawie ustawy z 1938 czyli hitlerowskiej, która działa do dzisiaj i proszę państwa to dziecko się zabiera i więzi w państwowych przechowalniach. To jest chore.
Później rodzice bezdzietni zamiast mieć możliwość wzięcia dziecka pod opiekę (którą mogłoby ono w każdej chwili cofnąć) muszą zdawać jakieś egzaminy i szkolenia. Człowiek ma ochotę wziąć broń i zabić tych urzędników uwalniając dzieci z państwowej niewoli.

Gdzieś już pisałem na Mirko o tym, ale nie czuję się jakimś Mirko-Celebrytą czy innym Miodkiem, żeby robić przypisy do siebie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Zaczyna się od deklaracji, że się chce. Później do ośrodka adopcyjnego najbliżej miejsca zamieszkania i tam zaczyna się od luźnej rozmowy o tym, że się chce. Pytają o powody, Troszkę przeszłości, trochę nadziei na przyszłość. Później umawiamy się na diagnozę psychologiczną, a gdy to przejdzie pozytywnie dostajemy zaproszenie na pierwsze spotkania szkoleniowe. Spotkania trwają 10 tygodni, tydzień w tydzień, nasze trwały ok. 3 godziny. W międzyczasie każda z par w grupie szkoleniowej musi "przetrwać" wizytę domową pań z ośrodka (było mega sympatycznie!). Po 10 spotkaniach czekamy na spotkanie decyzyjne gdzie dowiadujemy się czy zdaniem ludzi z ośrodka nadajemy się na rodziców oraz my mówimy czy chcemy brnąć dalej w te procedury. Jeśli po obu stronach jest TAK to czekamy na telefon, że dziecko na nas czeka. I dziś się doczekaliśmy ( ͡° ͜ʖ ͡°)


http://www.wykop.pl/wpis/20614203/#comment-73754423

#adopcja #prawo #polska