Wpis z mikrobloga

Jak mnie irytują ludzie według których każde wyrażenie negatywnego zdania to narzekanie i #!$%@?. Dzisiaj w rozmowie ze znajomym powiedziałem coś w rodzaju, że hoho, university of technology a programy na kartkach piszemy. Jego odpowiedź: po co narzekasz, nic i tak nie zmienisz, trzeba się pogodzić (coś w ten deseń). Gdybym ja siedział i stękał każdego dnia o tym samym to zrozumiałbym taką odpowiedź. Ale ja to powiedziałem #!$%@? raz. Inny przykład: rozmawiam ze znajomym i jako że on akurat zapalał to mówię: dla mnie to absurdalne, że w miejscu publicznym nie można pić alkoholu, co w żaden sposób nie wpływa na zdrowie otaczających ludzi, ale palic papierosy, które nie dość że śmierdzą to trują, można do woli. Odpowiedź hurr durr, po co tyle narzekasz, samym gadaniem nic nie zrobisz, napisz projekt obywatelski(jakoś tak) i nie narzekaj. #!$%@?, żebym ja narzekał nieustannie to bym to zrozumiał, ale to była taka zupełnie spontaniczna myśl.

Nie mogę z takimi ludźmi. #!$%@?. Jest #!$%@? ale tak jest i nie narzekaj, albo idź napisz projekt. Tak #!$%@?, idź się angażować o jakąś pierdołę xD. Pewnie jakby trzeba było komuś #!$%@?ć gałę, to tez by taki powiedział
po co narzekasz, to nic nie da, pogódź się._
I jeszcze raz podkreślam, nie jestem jakimś zrzędą, ot od czasu do czasu, przy adekwatnej sytuacji wyrażę swoje zdanie. I normalni ludzie to rozumieją. Zgodzą się, albo nie, może sami wyrażą swoje przemyślenia, wymienią się poglądami. Ale niektórzy najwidoczniej tego nie pojmują i odpowiadają argumentami "jak ci się nie podoba to nie przychodź/nie patrz/nie wąchaj/nie słuchaj/itd.


#przemyslenia #gorzkiezale ##!$%@? #spoleczenstwo ##!$%@?
  • 2