Wpis z mikrobloga

Pamiętam pogrzeby z lat dziewięćdziesiątych, kiedy trumny były zasypywane w obecności wszystkich przybyłych. Czuć było nieodwracalność śmierci i podniosłość całej uroczystości, szczególnie zimą, gdy zamarznięte grudy ziemi uderzały o wieko trumny. Widok zasypywanego grobu skłaniał do refleksji, uświadamiał, że chowana osoba już nie wróci, że każdego z przybyłych to czeka.

A teraz co? Nawet podczas pogrzebów "tradycyjnych" kwiaty kładzie się na drewnianą skrzynie a trumnę zasypuje się po zakończeniu ceremonii - udajemy że śmierci nie ma, że nas nie dotyczy. Nieodwracalność tego co nas czeka zaczęliśmy ukrywać nawet stykając się z nieodwracalnym. Biedni my.

#przemyslenia #swietozmarlych #wszystkichswietych #pierwszylistopada #smierc #pogrzeb
  • 12
  • Odpowiedz
@KolejnyLosowyLogin: nie wiem skąd jesteś, ale tu wiele zależy od regionu i typu grobu. Na mazowszu przy grobach murowanych np wszyscy stoją aż płyty zostaną zamurowane i wieko położone. Nie wiem też gdzie jeszcze są groby ziemne, które się zasypuje.
  • Odpowiedz
@wyporkiewicz: Być może tak jak pisał @Waspin, zależy to od regionu Polski.
Ja pisałem o zachodniej Polsce i Wielkopolsce. Pamiętam też, że gdy pojawił się taki sposób chowania niektórzy chwalili go jakoby miał oszczędzać cierpienia najbliższym zmarłego. A przecież śmierć jest tak samo naturalnym zjawiskiem jak życie. Cierpienie też.
  • Odpowiedz
@historiofil: To może nie róbmy pogrzebów wcale i udawajmy że zmarły bliski nie odszedł na zawsze tylko wmawiajmy sobie, że wyjechał.
Rzecz w tym, że niezależnie jak bardzo będziemy zaklinać rzeczywistość, on dalej będzie martwy, jego ciało będzie gniło w ziemi, powoli obracając się w nicość tak jak w nicość obróciły się jego myśli, plany i uczucia w chwili śmierci. Biedni my.
  • Odpowiedz