Wpis z mikrobloga

- Ile minut gotuje się fasolkę szparagową?
- zapytała Helena Łuczywo Roberta Makłowicza, który został specjalnie ściągnięty do Warszawy ekspresem Intercity "Krakowiak", żeby z nim omówić tę kwestię.Był już wtedy sławny w obrębie Plant jako obdarzony fikuśnym stylem recenzent restauracyjny krakowskiej mutacji "Wyborczej", a jego ogólnopolska sława dopiero się zaczynała. W Krakowie nadal miał swój felieton, a dodatkowo został zatrudniony do pisania przepisów w kolorowym magazynie "Gazety". Były to słodkie czasy, kiedy ta wkładka z reportażami i fotografiami miała ze sto stron i furę reklam, a uważano, że dalej może być już tylko lepiej.
- Piętnaście do dwudziestu - odpowiedział Bobek.
- Nie, nie, Roberciku - powiedziała Helena, a jej ostre źrenice zrobiły się jeszcze mniejsze. - Pięć minut.
- Pięć minut?
- Pięć minut - powiedziała Helena. - Tak się robi w Ameryce, tak jest zdrowo i tak jest modnie.
- Może tak jest zdrowo i tak jest modnie, ale tak jest bardzo twardo - powiedział Bobek.
Helenka leciuteńko zabębniła palcami w plastikowy blat biurka.
- Widzę, że się nie rozumiemy, Roberciku. Pięć minut.
W tym momencie Bobek zauważył, że ona ma przed sobą kartkę formatu a cztery z wydrukowanym na górze jednym jedynym zdaniem. Wysilił się, żeby je odczytać do góry nogami. Zdanie brzmiało:

"Jak się nie zgodzi na fasolkę pięć minut, to do widzenia".


Zrozumiał, że jego los jest przesądzony.Kiedy później, już wyrzucony z kolorowego magazynu, z oczami okrągłymi jak talerzyki opowiadał tę historię, myślałem, że ten wydruk zmyślił. Ale nie. Były to czasy, kiedy z Andrzejem Saramonowiczem bawiliśmy się w łamanie haseł wszystkich pracowników redakcji. Imiona dzieci, psów, dziewczyn, password "password", 12345, były to lata szczenięce komputeryzacji, więc szło nam łatwo. Tylko jeden Jacek Kamiński nigdy nie dał się nam zhakować, bo okazało się, że miał hasło "wiadro", a potem "kluski".Helenka nie używała wtedy komputera. Dopiero kilka lat później, kiedy stanęła na czele projektu portalu gazeta.pl, nauczyła się, jak się robi załączniki do e-maili. Ale korzystała z komputera swojej sekretarki Ani Nowakowskiej.Trafiłem za pierwszym razem.Password "Helenka".Nie powinienem się do tego publicznie przyznawać, ale #!$%@?, przedawniło się.I znalazłem w żółtych linijkach norton commandera plik "maklowicz.doc". A w nim to jedno zdanie z wytyczną do negocjacji.Bobek opowiadał historię o fasolce szparagowej wszystkim znajomym. Kiedyś, kiedy cała banda, a w niej Staszek Mancewicz, Alek Janicki, Andrzej Saramonowicz i Piotrek Bikont, przemieszczała się po płycie rynku w Krakowie, Bobka zaczepiła chuda i chwiejąca się na wietrze dziewczyna z matowym wzrokiem.
- Zabrakło mi dwadzieścia złotych na bilet do Gdyni - powiedziała.-
Tak? - zapytał Bobek. - A kto zbudował Gdynię?
- Eugeniusz Kwiatkowski - powiedziała dziewczyna
- A Czerwoni Kosynierzy?
- Pułkownik Wężyk - powiedziała.
Coraz bardziej było jasne, że może dziewczyna potrzebuje na heroinę, ale chyba naprawdę jest z Gdyni. Bobek zadał jej jeszcze jedno pytanie:
- Co powiedział w Gdyni generał de Gaulle?
- Poproszę o pytanie z biologii - odpowiedziała ona bez namysłu.
I wtedy Staszek Mancewicz zapytał ją: Ile minut gotuje się fasolkę szparagową?
- Piętnaście do dwudziestu - powiedziała dziewczyna o matowym wzroku.Bobek wyjął z kieszeni trencza wszystkie pieniądze, które tam miał, pogniecione dziesiątki, dwudziestki, bilon, i jej wręczył uroczyście.

#pasta #maklowicz #maklowiczcontent #gownowpis
  • 1