Wpis z mikrobloga

#kiciochpyta #pytanie
Wszystko zaczęło się ponad tydzień temu, kiedy to nocą wybrałam się do kuchni, żeby napić się wody. Sięgając do półki po szklankę dostrzegłam obok niej mysz, która po chwili spierdzieliła z prędkością światła i się gdzieś ukryła. Będąc w szoku krzyknęło mi się trochę chyba za głośno, bo do kuchni przyszedł tata. Powiedziałam mu, że w domu mamy mysz, na co on odpowiedział, że wie i że już od kilku dni na nią bezskutecznie poluje. Przez następne dni mysz dawała o sobie znać na każdym kroku: biegała po salonie w tę i we w tę, myszkowała w ciemnych zakamarkach za meblami, nie przestrzegała ciszy nocnej, wchodziła do łóżka itp. Nie chciała dać się złapać w żadną zastawioną pułapkę, cwaniara zjadała tylko z nich ser. Przedwczoraj późnym wieczorem usłyszałam krzyk, okazało się, że mysz wyskoczyła na moją mamę z kosza na śmieci, kiedy ta chciała coś wyrzucić, niestety znowu nam uciekła. Wczoraj nadszedł wielki dzień kiedy to z rana mojemu tacie udało się złapać małego szkodnika i wyrzucić go na podwórko. Niestety tego samego dnia wieczorem wchodząc do łazienki ujrzałam ją ponownie. Znowu krzyknęłam, mysz w nogi, ja uciekłam, a mysz się ukryła. Tym sposobem znowu mam w domu mysz. Czy ona chce się udomowić? Po co wróciła? Czego może chcieć? Jak się jej pozbyć? (,)
  • 14
@Myrdzia: mi do domu kiedyś koteł przyniósł mysz, #!$%@?ła do kuchni i schowała się za ścianą, bo mieliśmy ściane, syropian, panele i jak potem zmienialiśmy kuchnie to zajebiaszcze koryatrze #!$%@?ła w tym styropianie. generalnie żyła z nami chyba rok, nie wychodziła chyba nigdzie tylko zawsze w kuchni, ale raz tata obczaił, że w kibelku się utopiła (bo obok kuchni była łazienka) i wszyscy smutliśmy bo się zżylismy z nią :/