Aktywne Wpisy
Belbiteo +1647
Jutro z radością wstanę o 5, żeby odwieźć mojego syna na pierwsze zawody z zapasów. Chłopak trenuje już 2 lata i stwierdzam, że sport totalnie pomógł nam w życiu. W pierwszej klasie syn miał problemy z kolegami. Uwzięli się na niego, dokuczali mu, były przepychanki i inne takie. Nie pomagały rozmowy z rodzicami i wychowawca. Chłopak wychodzil często ze szkoły z płaczem, że on tam więcej nie pójdzie. W drugiej klasie zapisałam
![qew12](https://wykop.pl/cdn/c0834752/90a1b05d5442ef208ab2d082d52f848efd03ea4adc4ecd2cbdb68ca6478413c6,q60.jpg)
qew12 +63
Pani doktor powiedziała do mnie "pani". Nie wiem czy to pomyłka czy wyglądam jak babs czy to przez mój wzrost 170cm.
#przegryw
#przegryw
![qew12 - Pani doktor powiedziała do mnie "pani". Nie wiem czy to pomyłka czy wyglądam ...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/111297974f6a833b0acbe71565ee6ce17add0ca2f8bed4ec478f545424fc5baf,w150.jpg)
źródło: temp_file7001226466578942357
Pobierz
Nikt z nas nie spodziewał się burzy. Niebo były czyste i bezchmurne, ale w ciągu dosłownie kilku minut, całkowicie ściemniało. Zobaczyliśmy błysk, a chwilę potem nastąpił huk. Staliśmy na samym środku ogromnych połaci łąk, rozciągających się wokół jeziora (na którym wodowaliśmy lodówkę), od strony osiedli mieszkaniowych sąsiadujących ze śmietniskiem, a pośrodku przeciętych rzeką-ściekiem. Byliśmy daleko od domów - bo idąc powoli, musielibyśmy poświęcić na powrót około pół godziny, może nawet więcej. Postanowiliśmy czym prędzej wracać, ale nie było to takie proste - byliśmy po drugiej stronie dopływu głównej rzeki, a najbliższy most (czyli kilka drewnianych bel) był kilkaset metrów w przeciwnym kierunku. Z nieba zaczął lać deszcz. Rozpoczęła się wielka burza, charakterystyczna dla okresu letniego. Pierwszy skoczył Młody - bez problemu wylądował na drugim brzegu. Kolejni byli Patryk i Sperma, którzy również nie mieli problemu z przeskoczeniem nad wodą (Patryk był praktycznie tak samo wysoki jak Sperma, swoją drogą). Zostaliśmy tylko ja i Emil. Po chwili namysłu i kalkulacjach (skakać? No, trzeba. A przeskoczę? #!$%@? wie) poprosiłem chłopaków, by w razie czegoś mnie wciągnęli - oczywiście jak to kumple, zgodzili się i przygotowali. Wziąłem rozpęd, skoczyłem i wylądowałem na przeciwległym brzegu - choć ledwo, ledwo. Młody wciągnął mnie do góry. Został Emil.
Po chwili namowy, Emil wziął rozpęd - ale jak to zwykle bywało w jego przypadku, strach brał górę i znacząco go spowalniał (tak samo jak podczas wspinaczki po drabinie na strych, podczas ucieczki przez Adolfem). Wybił się. Leciał. Po czym z impetem wbił w taflę wody niedaleko brzegu. Dno, czyli po prostu błoto, zaczęło zasysać go w dół, ale we czterech, wspólnymi siłami, wyciągnęliśmy go. Od pasa w dół był całkowicie mokry i brunatny (błoto…). Pobiegliśmy w stronę naszych domów, oblewani strumieniami deszczu.
Na miejscu okazało się, że Sperma ma wolną chatę - zdecydowaliśmy się więc wejść i nieco wysuszyć. Burza szalała jeszcze mocniej niż przedtem. W mieszkaniu rozebraliśmy się do samej bielizny, a ubrania rozwiesiliśmy na suszarce w salonie (poza Emilem, którego ubłocone ciuchy wylądowały w wannie). Zaczęliśmy w miarę normalnie - wysuszyliśmy włosy, umyliśmy ręce i twarze. Normalka. Potem Sperma odpalił Winampa i rozpoczęliśmy nasza pierwszą w życiu męską imprezę. Sami praktycznie goli faceci, wszyscy mokrzy od stóp do głów, zmarznięci. Ciszę wypełniły jakieś dźwięki odmóżdżającej techniawy, ale razem z Młodym i Emilem wymogliśmy zmianę klimatu na coś bliższego rockowi, ku niechęci Patryka. Powiedziałem do Spermy:
Poszliśmy do salonu, gdzie w barku ojciec Spermy trzymał butelki ze spirytusem - plastikowe, oczywiście. Gospodarz wziął kilka z nich, poszedł do kuchni, wyjął garnek i zaczął ostrożnie nalewać do niego trunku, po trochu z każdej butelki. Potem wypełnił powstałe w nich braki wodą z kranu, zakręcił i wstrząsnął.
Odniósł butelki, wyjął z lodówki połówkę cytryny i wcisnął ją do garnka. Potem zalał wszystko kranówą (ciepłą) i wymieszał. Voila, eliksir bogów. Sperma nie przejmował się zagrychą - bo i tak lodówkę miał praktycznie pustą. Zajrzał do zamrażalnika, w którym było… Mleko w worku i kilka bochenków chleba (ja #!$%@?ę, mleko w zamrażalce xD). Nic dla nas. Emil od początku nie chciał pić. Był młodszy od nas i wiedział, że w razie czegoś on odpadnie pierwszy. Ale mimo to, przemógł się, za namową Młodego. Zaczęliśmy picie. I chociaż to był nasz pierwszy raz, to muszę powiedzieć, że działaliśmy jak zawodowcy. Ja, Młody i Sperma trzymaliśmy się najlepiej, Patryka po kilku kolejkach nieco zmogło, a Emil… Zgodnie z założeniem, odpadł. Wypiliśmy kolejną kolejkę. Emil poszedł do salonu i usiadł na dywanie.
Emil wszedł do kuchni, Młody nalał mu cały kieliszek.
Wypiliśmy wszyscy. Emil otrzepał się i wrócił do salonu. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilkukrotnie - za każdym razem wracał po pół kieliszka i wypijał cały. Gdy skończyliśmy pić, postanowiliśmy posprzątać. Emil (kto wie po jakie licho) wziął swój kieliszek i stanął w miejscu. Wtem, usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Emil spojrzał na kieliszek i pobiegł do salonu. Przy drugim kroku potknął się o własne nogi i przewrócił. Siostra Spermy zobaczyła, jak upada, a z jego rąk wylatuje pusty kieliszek.
Emil poczołgał się do salonu po kieliszek. Sperma i Młody wyszli załagodzić sytuację.
Niedługo potem wróciła matka Spermy. Nie wiedzieć czemu, stanęliśmy wszyscy w jednym szeregu, w przedpokoju, wyprostowani na baczność, w dalszym ciągu ubrani tylko w majtki.
Matka Spermy tylko się zaśmiała i machnęła ręką.
W końcu rozeszliśmy się do domów. Po jakiejś godzinie, może dwóch, spotkaliśmy się ponownie, już nieco trzeźwiejsi. Zaczęliśmy śmiać się z całej sytuacji i krytykować "wódkę" Spermy. Najbardziej jednak śmiać nam się chciało z Emila, który tego dnia upił się praktycznie na umór. Wtem, spostrzegliśmy go idącego w naszym kierunku.
Oj, miał wtedy niezłą banię.
#pasta
no i źródło: https://pl.vichan.net/cp/res/387.html