Wpis z mikrobloga

@signed_out: #januszebiznesu #januszemotoryzacji i chyba #cebuladeals ?
Postanowiłam w końcu oficjalnie się odezwać - może komuś przyda się ten wpis ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie bijcie za złe tagi!

tl dr: Okazało się, że praktyki Mirka Handlarza z komisu są całkowicie niezgodne z prawem i chcieli mnie zrobić na szaro, bo "tak się robi od 20 lat, działa i Pani nie dyskutuje, bo się nie zna!"

Dość długo szła mi sprzedaż starego auta (nadmienię, że pomimo 20 lat był w dobrym stanie, bo wyremontowałam mu silnik, zrobiłam podwozie itd.). Dostałam auto służbowe, więc nie robiłam już blacharki. Dlatego też nie szło go szybko sprzedać, bo:

- ooo Pani! Rysa tutaj, przetarcie tam i bez gazu! Jak Pani spuści 2 tyś. to biere!
- No co ta karoseria taka nieładna? I taka cena, a na gaz nie jest? Pani spuści 4 tyś. to biere!
I tak dalej ... Nikogo nie interesowało, że samochód mechanicznie jest sprawny. Hurr durrr bez gazu to idź Pani w cholerę!

W końcu trafił się on, mityczny Mirek Handlarz. Ostatecznie zgodziłam się na proponowaną cenę, bo już miałam dość ciągłej inby, że bez gazu, a zbliżał się termin płatności raty za ubezpieczenie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Po pływaniu w wizji pozbycia się problemu, zaczęło się piekło rzeczywistości. Oto co Pan Mirek Handlarz zaprezentował, że "tak się robi, 20 lat jesteśmy w biznesie, Pani życia nie zna, będzie Pani zadowolona, itd. itd.":

1. Mirek Handlarz był pracownikiem komisu, który w umowie wpisał dane szefa i za niego się podpisał - czyli, sfałszował podpis. Stwierdził, że szef go wysyła " z pieczątką i PODPISEM" i jest w porządku. Jak wyżej -TAK SIĘ ROBI. (Nadmieniam, że szef mógłby się wyprzeć zawarcia tej umowy, jako że podpis jest sfałszowany. Ewentualne skutki i dalsze szachrajstwa sobie dopowiedzcie sami( ͡° ͜ʖ ͡°) )
2. Umowę sporządził na kalce. Za pomocą kalki złożył też ten nieszczęsny podpis. Na moją kolejną uwagę, że jeżeli już to na kopii powinny być oryginalne podpisy stron - argumenty, jak wyżej. Z dodatkiem bonusowego "od kiedy to sprzedający dostaje oryginał umowy?!" (,)
3. W umowie chciał wpisać zawyżoną wartość auta o 2 tysiące, bo "wie Pani, my też potem musimy zarobić na tym aucie i to będzie ładniej na umowie wyglądało". Weszłam z Panem w dyskusję na temat podatków i tego, że mógłby mnie zrobić "w konia", bo w jego wersji umowy nie było oświadczenia, że zapoznał się ze stanem technicznym auta i nie wnosi zastrzeżeń. Pan nie zrozumiał aluzji, więc wytłumaczyłam mu, że jakby szefowi coś się nie spodobało i chciałby zwrócić auto, bo go oszukałam, to musiałabym mu zwrócić zawyżoną kwotę z umowy. Tutaj już piana delikatnie zaczęła cieknąć na stół, więc Mirek Handlarz zadzwonił do szefa Nadmirka Handlarza, że "Pani tutaj jest oporna, ma tyle zastrzeżeń i co robić?!".

Po krótkiej rozmowie telefonicznej pt. "Hurr durrr co też Pani pracę utrudnia! Ja tak robię od 20 lat! Tak się robi! Ja mam rację i Pani mnie nie będzie przekonywać, że jest inaczej hurr durr!", zdecydowałam że jednak zatrzymam jeszcze trochę ten samochód.

Człowiek uczy się całe życie. Było siedzieć w kuchni i poprosić jakiegoś niebieskiego paska o pomoc, a nie się ze sprzedażą auta wychylać.

Podsumowując: uważajcie przy sprzedaży czegokolwiek. Zawsze żądajcie sprawdzenia dowodu osobistego, czy osoba, która składa podpis jest tą samą wymienioną w umowie. Musicie mieć oryginał - jest to twardy i bezdyskusyjny dowód. W kopią byłby już problem. Nie zawyżajcie kwoty sprzedaży! Chyba, że się jakoś dogadacie na dodanie oświadczeń itd., jednak zawsze jest to ryzykowne, bo słyszałam już o oszustach, którzy wyłudzali pieniądze w podobny sposób.
  • 10