Wpis z mikrobloga

Dawno nie było wpisu co u Stefana. Nie wiedziałam co napisać i jak to napisać. Obawiałam się sądów, że to moja wina, że coś robiłam źle, dobiło by mnie to zupełnie, tak jakbym i tak za mało cierpiała z powodu odejścia Stefka... Stefan umarł mając 4 dni. Ostatni dzień jego życia był ciężki i dla mnie i dla niego. Już w nocy nie chciał jeść i był osowiały. Dzień przed śmiercią napełnił mnie nadzieją... jednak następny dzień totalnie mnie załamał. Walczyłam do końca, ostatniego dnia nie odchodziłam na krok od niego. Robiłam wszystko żeby zjadł chociaż trochę... nie jadł już nic. Nie miał siły wstać. Dzwonilam do weterynarzy zajmujących się gryzoniami. Nic nowego się nie dowiedziałam usłyszałam tylko: proszę nie robić sobie nadziei, przeżywalność bez matki jest niewielka.
Stefan najprawdopodobniej miał wiele chorób wewnętrznych. Nadzieję miałam wielkie, już oglądałam duże, wysokie klatki z hamakami żeby Stefan miał jak najlepiej. Dobrego z tego wszystkiego tylko tyle że przedłużyłam mu życie. Dziękuję za wsparcie.
#szynszylstefan
  • 19
@pani_koralgol niewiele zapewne w tym Twojej winy. Skoro matka go odrzuciła to już wtedy szanse były minimalne. Do tego człowiek chyba nigdy nie zastąpi matki konkretnego gatunku. Dobrze, że sprobowalas i dałaś mu te 4 dni ciepłego życia. Zawsze warto próbować i mam nadzieję, że jak natrafi się kolejny zwierzak potrzebujący pomocy to się nie zniechecisz przez tę sytuację.
@pani_koralgol: dopiero teraz przeczytałem, mam nadzieję, że oskarżenia Mirków Cię nie bolały mocno, bo jechali tak jakbyś to robiła dla zabawy a nie z chęci pomocy ( ͡° ʖ̯ ͡°)