Wpis z mikrobloga

‪#‎nomanssky‬ ‪#‎ps4 #dlagr4czy

Zatem - No Man's Sky hype'u nie przerosło. Nawet go nie osiągnęło, ale która gra mogłaby tego dokonać? Spędziłem z nią już dobrych kilka godzin, zwiedziłem jakieś dziesięć planet, trzy systemy... mogę zatem się na jej temat dalej wypowiedzieć.

Ten pierwszy zachwyt otwartym światem... cóż, mija. Nadal fajnie jest poznawać nowe tereny, sprawdzać co jest za następnym wzgórzem, ale przyłapałem się na tym, że:

1. Ląduję koło miejscówki posiadającej skaner sygnałów
2. Wydaję grosze na jego użycie i dowiaduję się gdzie są najważniejsze miejsca na planecie
3. Wsiadam w statek, lecę, zbieram/odkrywam/poznaję i powtarzam procedurę

Po drodze jeszcze mogę pobawić się w górnika, szperacza (w poszukiwaniu zwiększenia pojemności np. ekwipunku, bo ten początkowy to obraza i zgrzytanie zębów) lub lingwistę (pojedyncze kamyczki wiedzy, dające nam po jednym słowie danej rasy). Tak ogólnie z grubsza można opisać rozgrywkę na każdej planecie.

A teraz opowiem więcej o tym, co dokładnie robiłem w ciągu ostatnich kilku godzin z NMS.

W drugim systemie wpadłem w ostry grind, zapodałem Spotify i przez jakieś dwie godziny łupałem gwiezdne skały, by zdobyć mamonę na statek o podwójnej ładowności obecnego. Dopiero wtedy jakiekolwiek większe wypady na planety zaczęły mieć większy sens. Serio, ale przysypiałem po jakiejś godzinie... może dlatego, że grałem po pracy? Ale hola, hola... żeby tak gra miała powodować, że przycinam komara? Ech... na to się nie pisałem.

Kupno nowego statku wiązało się z porzuceniem starego, który posiadał jeszcze trochę paliwa w hipernapędzie (nowe statki będą miały puste baki wszystkiego). Jakimś zrządzeniem losu nie dostałem questa na poznanie sekretu wytwarzania antymaterii, dlatego zostałem praktycznie zamknięty w drugim(!) układzie. Myślałem, że przyjdzie mi resetować grę, ale na szczęście nie byłem sam - inni gracze podpowiadali, by czekać na stacji kosmicznej, gdzie co chwilę przylatują NPC. Tam podchodzimy, sprawdzamy czy dany kosmita ma antymaterię w ekwipunku, kupujemy ją i kryzys zażegnany. Tak też zrobiłem.

Przedtem jednak sporo czasu spędziłem w systemie - zwiedziłem wszystkie trzy planety i jeden księżyc. Nie spotkałem na nich większych utrudnień, były dość jałowe, ale posiadały różne formy życia. Obserwowanie niektórych było trochę ciekawe, ale skanowanie roślin/zwierząt... jeśli nie zrobimy atlasu planety na 100%, to wypłata za nasze starania jest raczej marna. Zwierzęta skanowałem tylko dlatego, że można wtedy poznać ich nastawienie - a kilka gatunków było narwanych. Seryjka z laserka ich jednak przytemperowała.

Kiedy nuda zaczęła mi naprawdę mocno doskwierać, zakupiłem tą nieszczęsną antymaterię, zrobiłem paliwko do hipernapędu i skoczyłem. Tutaj NMS nabiera trochę rumieńców.

System trzeci. Cztery planety, jeden księżyc. Powoli zaczynam rozumieć urywki tego, co mówią do mnie kosmici lub co mają do przekazania monolity (dobra odpowiedź to nagroda). Rozwijanie mojego słownika to chyba jeden z najciekawszych dla mnie elementów - bełkot Korvaxów zaczyna przypominać mowę, a i ja potrafię odpowiednio się zachować (i przy okazji polepszać stosunki z tą rasą).

Pierwsza planeta trzeciego systemu zaskoczyła mnie paroma elementami. Już przy lądowaniu gra zaliczyła ją do rodzaju "ekstremalnych", ponieważ obecni na niej Strażnicy (te takie latające robociki, które potem mogą wezwać posiłki w formie robotycznych psów czy maszyn kroczących) byli wiecznie #!$%@? i po chwili potrafili przypierdzielić z laserka. Gdyby tego było mało, to co jakiś czas przez odwiedzane obszary przechodziła burza, w której nasze systemy potrzymujące życie strasznie szybko traciły zapasy energii. Trzeba się schować - jaskinie, porzucone kapsuły desantowe czy nawet nasz statek będzie niczym sanktuarium.

Oczywiście, by dać nam marchewkę, planeta została usiana rzadkimi przedmiotami czy minerałami. Tu i tam widać było samorodki złota, które pod ostrzem naszego laserowego wiertła chętnie oddawały swoje cząstki. Wiecznie jednak musiałem nasłuchiwać, czy nie krąży nade mną/obok mnie jakiś Strażnik - nawet nie wiedziałem, że z NMS można zrobić skradankę z elementami survivalu ;)

Jakby to podsumować - gra jest MEGA nierówna. Trochę to wynika z losowości rozgrywki, a trochę z samych jej założeń. Finalna wersja kodu nie posiada wszystkich obiecanych elementów (gry online nawet nie ma, ba! być nie może, bo jedyne wysyłane pliki to te z naszymi odkryciami), a czy kiedyś spotkamy innego gracza? Ch... znaczy się, Sean jedyny wie. Ale nie powie. Przynajmniej na razie. Do pierwszego patcha?

No Man's Sky świetnie by się sprzedało i przyjęto by go lepiej, kiedy zostałby na swoim miejscu - w kategorii "indie". Cenowo załóżmy za stówkę, to wtedy gracze nie mieliby może AŻ tak wygórowanych oczekiwań. Niestety, płacimy często ponad 200 zł, a efekt prac końcowych powinien być jednak bardziej solidny za taką kwotę.

Czy żałuję wydanej kasy? Może trochę. Niekiedy. Przyłapałem się w rozmowie ze znajomym (również gra), że może kasy mi tak bardzo nie żal, jak czasu. Czasu, który mógłbym przecież przeznaczyć na wybrany, zaległy tytuł. Jakiś klasyk, który nie byłby aż TAK nierówny. Zresztą, gameplay u każdego będzie inny... za to schemat ląduj-namierz-odwiedź-zbierz będzie u każdego taki sam.

Trzeci system lekko mnie zaskoczył i wydłużył żywot NMS, bo już miałem dać sobie spokój na jakiś czas i czekać na patche.

Pogram jeszcze trochę. Może naprawdę im bliżej środka galaktyki jesteśmy, tym robi się ciekawiej? Przy ostatnim powrocie do bazy kosmicznej chcieli zaatakować mnie jacyś piraci - przeskanowali moje cargo i zobaczyli sporo złota. Nie chciałem wdawać się w walkę, ale następnym razem to ja będę stroną atakującą!

Gdyby ktoś pytał o ocenę... to nie wiem. Niekiedy 5, niekiedy 7. Ale raczej nie wyżej. Szkoda pomysłu.
Pobierz dlagr4czy - ‪#‎nomanssky‬ ‪#‎ps4 #dlagr4czy

Zatem - No Man's Sky hype'u nie przero...
źródło: comment_assmsPE5f4nA6p5BD17BX7bKrDbcQm7j.jpg
  • 4