Wpis z mikrobloga

Wszyscy robią #chwalesie to ja też. Lubię i od czasu do czasu uda mi się pochodzić po Tatrach, ale jakoś tak się złożyło, że nigdy nie byłem ani na Rysach, ani na Orlej Perci. Wykorzystując wolne dni i fakt, że od niedzieli do wtorku miała być ładna pogoda w Zakopanem, wyruszyłem.

Trochę tylko przerażał fakt, że na bookingu (nie chciałem jechać w ciemno, bo po drodze zahaczyłem jeszcze o Babią Górę, więc dojechałem na Podhale późno) odsetek zarezerwowanych miejsc w Zakopanem i okolicach to 98%!!! Na miejscu okazało się, że istotnie ludzi jak "mrówków". Pierwszy raz coś takiego widziałem, bo zazwyczaj w Tatry udawałem się we wrześniu. Dość napisać, że jak przed 6 rano zameldowałem się na parkingu na Palenicy Białczańskiej to pół parkingu już było zajęte. Jak wracałem, to sznur zaparkowanych wzdłuż drogi aut ciągnął się aż do ronda, czyli ponad 4 kilometry!

Dobra do rzeczy, o 6 wystartowałem, o 9.30 zameldowałem się na Zawracie i po przejściu Orlej Perci o 14.30 byłem już na przełęczy Krzyżne. Czyli cała Orla Perć zaliczona. Generalnie polecam mocno, bo przejście to duża frajda. Sporo fajnego wspinania, a jak ktoś ma uczulenie na łańcuchy i stara się ich nie używać, to zabawa jeszcze większa. Pomimo wysypu turystów, szlak mało oblegany. Giewont, czy Morskie Oko wygrywa konkurencję z Orlą Percią i w sumie dobrze. Jedyne co wkurza to turyści w pełnym oporządzeniu taternickim, dodatkowo podpinający się dubeltowo do łańcuchów jakby szli via ferratą. Brakowało im tylko aparatów tlenowych. W sumie to nie obchodzą mnie ludzkie fanaberie, ale przepinanie się przy każdym łańcuchu powoduje zatory i korki. Człowiek niepotrzebnie traci czas w korku. A to przecież normalny szlak pieszy! Fakt, że czasami może ciut trudniejszy, ale bez przesady.

Tego samego dnia na Orlej pośliznął się po raz ostatni i spadł w przepaść w okolicach Orlej Baszty 36-letni turysta. Na tragedię z góry patrzyła przerażona żona. Zapewne potworne uczucie patrzeć na śmierć ukochanej, bliskiej ci osoby. Koszmar!

No ale zginąć można i na przejściu dla pieszych, dlatego dalej mocno polecam. Szlak przepiękny, widoki cudowne, można się fajnie zmachać i dodatkowo następnego dnia masz zakwasy nie tylko w nogach, ale też w rękach i na plecach! Jedyny minus to żmudne, monotonne dojście i zejście i konieczność zabrania sporej ilości wody i pożywienia. Ale i tak zdecydowanie warto. Na zdjęciu widok na Dolinę Pięciu Stawów, a w tle Gerlach, Rysy, Mięguszowieckie Szczyty i co tam sobie jeszcze wypatrzysz.

#tatry #orlaperc #gory #zakopane #polecam
grazwydas - Wszyscy robią #chwalesie to ja też. Lubię i od czasu do czasu uda mi się ...

źródło: comment_MflawvDyAQGJv8ENz78qeQkwK0mLfSvf.jpg

Pobierz
  • 18
  • Odpowiedz
@grazwydas: nie sądzę, od tego jest uprząż, żeby czuć się bezpiecznym, żeby nie żałować 1 potknięcia całe ostatnie kilka sekund życia jak ten Pan. W tym samym dniu byłem na koziej przełęczy i z rana chciałem atakować Orlą, ale to nie był mój dzień, wycofałem się i zlazłem. 3 dni w górach to dość wycieńczający temat dla kolan i achillesów.
Przyjadę za rok z uprzężą i lonżą powkurzać takich jak Ty
  • Odpowiedz
nie sądzę, od tego jest uprząż, żeby czuć się bezpiecznym,


@ShpxLbh: Znasz pastę o czterodniowym wejściu na Giewont? Wszystko jest kwestią wyczucia proporcji. Tak jak nikt przy zdrowych zmysłach nie idzie z lonżą na Giewont (tam też są łańcuchy), tak też nikt nie będzie traktował przejścia Orlej Perci jak jakiejś taternickiej wspinaczki. Nie wyśmiewam ludzi, którzy zdają się nie umieć wychwycić właściwych proporcji, tylko daję wyraz swemu niezadowoleniu z faktu, że
  • Odpowiedz
@grazwydas: okey, tylko wyczucie proporcji zależy od doświadczenia. Mam doświadczenie 3x zimowe i 4x razy letnie gdzie łańcuchy nie są dla mnie problemem, a raczej psychika bo zwyczajnie nie ufam sobie na tyle, żeby trzymając łańcuch nad przepaścią być na 100% pewnym że noga/ręka mi się nie powinie. Zbyt cenię sobie tą 1 szansę na życie, żeby zginąć w taki sposób, więc jeśli miałbym iść dla mnie na najcięższy i najpiękniejszy
  • Odpowiedz
@grazwydas: porozmawiamy inaczej jak będziesz miał sytuacje bliską śmierci na takim "pieszym szlaku". dla mnie to mogą i z czekanami wchodzic na kasprowy wierch, co kto lubi i woli.
  • Odpowiedz
ps. komfort w górach nie istnieje, to raczej walka z własnym ciałem w celu przełamania swoich słabości fizycznych i psychicznych


@ShpxLbh: No nie wiem, ja tam odczuwam fizyczną i psychiczną przyjemność w czasie takich wędrówek i w sumie to mocno Ci współczuję, że nie czujesz tego samego.
  • Odpowiedz
Może i pieszy, ale czy normalny? Czyż szlak na Orlą Perć nie jest uważany za najtrudniejszy szlak w polskich górach?


@pawel_tarnobrzeg: Jeśli zastosować taką metodologię, że najtrudniejszy szlak nie jest szlakiem normalnym, to musimy wyeliminować Orlą Perć z grupy szlaków pieszych. Wtedy za najtrudniejszy będzie uznawany inny (powiedzmy, że Szlak na przełęcz pod Chłopkiem). I ten też wówczas trzeba będzie wyeliminować z grupy normalnych szlaków pieszych. No to wówczas inny staje
  • Odpowiedz
@grazwydas: Gratuluje przejścia.

Co do asekuracji to masz tu filmik od TOPRowców https://www.youtube.com/watch?v=W8v1-7O3YOI

Co Ci do tego, że ktoś się woli ubezpieczyć ? Myślisz, że szli by dużo szybciej jakby się nie przypinali ? Myślisz, że się ubezpieczają tylko dlatego że sami są słabi? a może boją się że spadnie na nich jakiś janusz gór i polecą razem ? albo coś na nich poleci i się odczepią ... Jeżeli czuli by
  • Odpowiedz
A to przecież normalny szlak pieszy!


@grazwydas: Hmm, z jednej strony racja, nie ma co demonizować Orlej, bo każdy z przyzwoitą kondycją i bez lęku wysokości ją da radę przejść, ale bez przesady z nazywaniem jej "normalnym szlakiem", ani z naśmiewaniem się z ludzi w uprzężach, kaskach, i innych zabezpieczeniach.
Sam przeszedłem już całą Orlą 2 razy (i pewnie jeszcze wrócę tam wielokrotnie), ale mam ogromny respekt do tego szlaku. Zresztą,
  • Odpowiedz
@grazwydas: Zazdrosozczę. Dziś mi brakuję odcinka Kozia-Kozi. Trochę żałuję, że nie udało mi się przejść rok temu, ale za to mam zaliczony szlak Kozia-D5SP. Szedłem wtedy ten odcinek sam, w gaciach pełno.
Co do kasku - przydaje się. Miałem przypadek przy zejściu ze Świnicy. Koleś omijał korek górą i mi prawie zrzucił kamień na głowę. utrata przytomności jak nic, pewnie teraz piwa bym pić nie mógł.
Głupota innych nie zna granic.
  • Odpowiedz
@grazwydas: niech każdy zajmie się swoim życiem i swoimi wędrówkami. Ja dostałem na Rysach kamyczkiem i nie było wesoło. Po prostu nie życzę Ci tego.

Fajnie, że jesteś taki kozak. Gieroj.
  • Odpowiedz