Wpis z mikrobloga

Już któryś raz widzę jak ktoś wkleja zdjęcie swojej biblioteczki, w niej pełno książek fantasy i oczywiście natychmiast pojawiają się komentarze typu "to teraz zacznij coś ambitnego" itp. Zastanawiam się*, co te osoby mają na myśli mówiąc "ambitna literatura"? Nie ma czegoś takiego jak "ambitna literatura" ani "dobra literatura". Byle podręcznik do programowania w C++ jest bardziej ambitny niż dowolna powieść. Nie ma żadnej logicznej różnicy między książką z serii Zapomnianych Krain a . Nie ma żadnej różnicy, czy ktoś czyta Salvatore'a, Stephena Kinga, Ulissesa, Prousta czy 50 Twarzy Greya. Nie, książki nie rozwijają. Informacje rozwijają, wiedza rozwija. Po lekturze podręcznika do programowania umiesz napisać program, po lekturze podręcznika do histologii umiesz (z grubsza) identyfikować tkanki - bo to są książki zawierające ogromną ilość informacji. Po lekturze "Ulissesa" wiesz tyle samo co przed. Po lekturze "Zmierzchu" też wiesz tyle samo, co przed.



#ksiazki
  • 28
  • Odpowiedz
@Goryptic: bo wg nich ambitna to jakiś koelo, murakami czy ten od greja. W mojej bibliotece 80% książek to wlasnie fantasy i nie uważam sie za "gorszy sort" w związku z tym ;)
  • Odpowiedz
Czytanie książek samych w sobie jedyne co rozwija, to znajomość gramatyki (o ile jest dobrze zredagowana).


@Goryptic: No tak, bo książki opisują wymyślone światy z całkowicie wymyślonymi pojęciami. Podczas czytania powieści nie dowiesz się nic, bo przecież żaden pisarz nie korzysta z koncepcji filozoficznych czy naukowych. #takbylo
  • Odpowiedz
@Goryptic: Też mnie wkurza takie gadanie, że czytanie książek to jakaś wyższa forma rozrywki dla bardziej inteligentnych, a według mnie nie ma różnicy między czytaniem beletrystyki, a oglądaniem filmów czy graniem.
  • Odpowiedz
@Goryptic: Czytanie (i oglądanie, i słuchanie, wszelki odbiór wszelkiej sztuki, od Na Wspólnej do Iliady) daje możliwość wejścia w myślenie innych osób, jeśli to nie jest rozwijające to już nie wiem co jest.
  • Odpowiedz
daje możliwość wejścia w myślenie innych osób, jeśli to nie jest rozwijające to już nie wiem co jest.


@galaxie500: dlaczego to ma być rozwijające? W jaki sposób chcesz to obiektywnie zmierzyć? Bo jeśli masz na myśli "rozwój" na zasadzie "od lektury tej książki zacząłem inaczej patrzeć na cośtam", to nie jest żaden rozwój. Rozwój jest jak umiesz więcej niż wcześniej. Takie coś o czym mówisz, to jest wpływ na emocje, który
  • Odpowiedz
@Goryptic: myślę, że wiedza nie jest jedyną kwestią w której warto się rozwijać, można mieć ogromną wiedzę a być kretynem nie umiejąc jej uporządkować/korzystać z niej, a to właśnie daje nam podgląd z innej, cudzej perspektywy.
plus kreatywność, plus zdolność radzenia sobie ze swoimi problemami.

btw, gdyby nie emocje świat stałby w miejscu.
  • Odpowiedz
@Goryptic: łał, rzeczowy argument!

dżizas, nawet Biblia to jest jedna wielka beczka emocji, i co, nie miała wpływu na świat? ludzie działają impulsywnie, motywują ich uczucia, a nie bezosobowy rozwój.
  • Odpowiedz
@galaxie500: @redo123: @Goryptic: To wszystko zależy od wielu czynników. Od definicji rozwoju, poprzez charakter człowieka czytającego, aż do treści książki/filmu. Osobiście uważam, że wszystko co zobaczymy, usłyszymy i poczujemy buduje nas, więc nie da się ukryć, że czytanie ma na nas wpływ.
  • Odpowiedz
@Ziemia: ja się nie odnoszę do tego, czy książki (powieści) dają rozwój, czy nie. Ja piszę o tym, że tak zwane "ambitne" powieści dają taki sam rozwój, jak "śmieciowa" literatura - czyli znikomy.
  • Odpowiedz
@Goryptic: Wiem do czego się odnosisz. Jednak Twoja teza jest zbyt ogólna. Wyobraź sobie kobietę, która po przeczytaniu "50 twarzy Grey'a" postanowiła dążyć do odkrywania swojej seksualności i w ten sposób poprawiła swoją samoocenę i pewność siebie. Inny naczytał się czegoś Bukowskiego i zostawił żonę, by zapić się w samotności. Wszystko zależy od człowieka. Ktoś po obejrzeniu Fight Clubu wyszedł z domu, by udowodnić, że żyje, a inny po prostu zmienił
  • Odpowiedz
Wyobraź sobie kobietę, która po przeczytaniu "50 twarzy Grey'a" postanowiła dążyć do odkrywania swojej seksualności i w ten sposób poprawiła swoją samoocenę i pewność siebie. Inny naczytał się czegoś Bukowskiego i zostawił żonę, by zapić się w samotności. Wszystko zależy od człowieka.


@Ziemia: na tej zasadzie mogę "udowodnić" wszystko, np. że hodowla jabłek prowadzi do zainteresowania fizyką, bo ktoś kiedyś zbierał jabłka, jedno spadło mu na głowę, zaczął się zastanawiać czemu
  • Odpowiedz
@Goryptic: czytanie jako czynność jest mało rozwijąjące. Jak nie znasz słów i dukasz to czytaj se 50 twarzy i i tak się nauczysz składać słowa. Ale na pewnym etapie to jest gówno. Wtedy trzeba czytać rzeczy które poszerzają twój zasób słów, światopogląd, zdolność obserwacji, etc. Poznając wiele, dobrych książek rozwijasz siebie, więcej wiesz o świecie, koncepcjach filozoficznych, prawach rządzących światem - po prostu go bardziej rozumiesz.

Nie wiem jak można mówić,
  • Odpowiedz
@Goryptic skoro już jesteś takim pragmatystą to pomyśl sobie o dobrych kryminałach czy choćby Zbrodni i Karze Dostojewskiego - ufam, że potrafisz sobie uświadomić jak to może pomóc w pracy np biegłym sądowym albo policjantom z wydziału śledczego
  • Odpowiedz
Poznając wiele, dobrych książek rozwijasz siebie, więcej wiesz o świecie, koncepcjach filozoficznych, prawach rządzących światem - po prostu go bardziej rozumiesz.


@tony_soprano: gdzie jest wymierny wpływ tych książek? Wymierny, to znaczy "dający się obiektywnie zmierzyć", tak jak można zmierzyć który samochód jest szybszy, która zupa jest gorętsza, który budynek jest wyższy. Jeśli nie da się zmierzyć jakiejś zmiany, to znaczy, że jej nie ma.

ufam, że potrafisz sobie uświadomić jak to
  • Odpowiedz