Wpis z mikrobloga

„Lady M. - babcia nasza” - cz. III
Jak wspomniałem w cz I - Dżordż miał klientkę która miała ponad 60lat.
Dystyngowana Pani z wyższych sfer. Mieszkała na najdroższej ulicy w Warszawie w apartamencie który był jej własnością. Miała dwa antykwariaty na starówce i jedną galerię na Krakowskim Przedmieściu. Pani M. była wolnościową (liberalną) konserwatystką . Jej wzorem naśladowania była Margaret Thatcher. Raz w miesiącu przyjeżdżaliśmy do niej aby sprzedać jej pyszny aromatyczny hasz, który uwielbiała. Mówiła ze zapach jej przypomina pinie jakie rosły w Portugalii u wybrzeży Atlantyku. Światowa babka znająca 5 języków. Rytuał nasz polegał na tym że zapraszała nas do środka i parzyła nam angielską herbatę podawaną w eleganckiej porcelanie i dawała pyszne angielskie ciasteczka, które sama piekła. Poruszała sporo tematów od polityki, poprzez sprawy kolonializmu w afryce, jak również problemy cła na granicach. Babka była bardzo ogarniętą bizneswoman. Była Polką mieszkającą 30 lat w Wielkiej Brytanii. Jej dziadkowie mieszkali w Indiach jako kolonizatorzy Brytyjscy. Fascynowała się wartościowymi starociami. Traktowała nas jak własnych wnuków. A my ją jak własną babcię. Szczególnie Dżordż darzył ją ogromnym szacunkiem i był związany z nią jak z rodziną. Wiem ze doradzała mu w wielu kwestiach życiowych. Zawsze na święta kupował jej wartościowy, elegancki prezent i był zawsze bezwarunkowo II dnia świąt Bożego Narodzenia stałym gościem w jej domu. Babeczka paliła hasz z tego względu iż mieszkała również w Indiach kilka lat, a tam Brytyjczycy palili różne opiaty. Dżordż kiedyś jej kupił gdy był na wycieczce w Chinach bardzo wartościową XVI wieczną fajkę do palenia opiatów. Babka była zachwycona. Na zioło mówiła „opiaty”:-) Nigdy nie paliła jointów, a my nawet jej nie proponowaliśmy. Takiej damie nie wypadało palić skrętów. Zawsze paliła z fajek i specjalnych fifek.
Wizyty w jej mieszkaniu dawały nam ogromną satysfakcję bo paląc hasz opowiadała nam niezliczone historie które kryły się za wartościowymi rekwizytami w jej domu. Jej dom przypominał antykwariat. Była naszą „babcią” przez okres ok. 4 lat. Później wróciła do Wielkiej Brytanii. Tam miała miłość. Taką prawdziwą! Pokochała faceta 10 lat młodszego, który był jubilerem i kochał jej ciasteczka z cynamonem. Autentyczna miłość! Odwoziliśmy babcię na lotnisko pamiętam. Dżordż płakał jak mała dziewczynka. Będąc w wielkiej Brytanii kilka lat później odwiedził nią. Mówił że postarzała się, ale bardziej szczęśliwej kobiety nie pamiętał.

Jeśli interesuje cię temat i wszystkie części śledź: #dzordz

#lata90 #gimbynieznajo #narkotykizawszespoko #dzordz
  • 7
@sirrek: Historie są autentyczne!
Nie mogę o wszystkim pisać z wiadomych przyczyn.
Cieszę się, że się podoba.
Ja nie koloryzuje i z perspektywy czasu może to wyglądać bajkowo, ale tak było.
Opowiastek i ciekawych zdarzeń jest mnóstwo.
To są moje lata młodości, tak wyglądało życie w Warszawie młodego człowieka który nie odmawiał przyjemności i miał to szczęście lewitować w określonym miejscu, z pewnymi ludźmi w określonym czasie. Trzy warunki, a tyle