Wpis z mikrobloga

UWAGA - SPOILERY O MASS EFFECT 3

W końcu przeszedłem ME3 i mam mocno mieszane uczucia co do zakończenia - z jednej strony nie spodziewałem się zakończenia w stylu "Shepard ratuje galaktykę i wszyscy żyli długo i szczęśliwie" z drugiej strony, czegoś takiego też się nie spodziewałem. Fajne jest to, że zakończenie jest definitywne (zniszczenie przekaźników) ale bardzo nie podobały mi się dwie rzeczy:

- zerowy wpływ wcześniejszych akcji na zakończenie: nieważne, czy grasz jako paragon czy renegat, kogo ocaliłaś, kogo zabiłaś i jakie podjąłeś decyzje we wcześniejszych częściach, i tak na końcu dostajesz 3 możliwości do wyboru, zależne tylko od tego jaka była Twoja gotowość

- absurdy i brak logiki: Dlaczego Normandia nagle była w trakcie wykonywania skoku? Skąd na pokładzie wzięła się osoba z Twojej drużyny, która chwilę wcześniej była na Ziemi? Dlaczego na Cytadeli nagle pojawił się Illusive Man? W Arrival, zniszczenie przekaźnika powoduje ogromne zniszczenia, więc tutaj powinno być podobnie. No i koncepcja "Boga" (?) jako wytłumaczenie przyczyny wszystkiego też jest taka sobie ("Nieorganiczne życie zniszczy to organiczne, więc stworzyłem Żniwiarzy, którzy mordują 3/4 galaktyki, żeby jakieś inne maszyny was nie zabiły" :P Można to tłumaczyć tym, że lepiej że giną tylko ci inteligentni a ci mniej zaawansowani mają kolejne 50 tys. lat, ale to i tak w kontekście całej serii jest słabe rozwiązanie).

Nie powiem, zakończenie nie jest jakieś super złe, ale spodziewałem się czegoś lepszego i bardziej sensownego.

Już bardziej nie podobało mi się to, że misja na Ziemi to typowa nawalanka, gdzie trzeba zabić wszystko co się rusza, a potem nagle wszystko potwornie spowalnia i się wlecze. No i bez komentarza zostawię info na samym końcu, że możesz jeszcze pograć w DLC :/

Ogólnie mam problem z oceną tej części - z jednej strony znaleźli jakieś optimum między jedynką a dwójką jeśli chodzi o rozwój postaci czy ulepszenia broni, z drugiej strony za dużo jest zwykłego nawalania jak w Gears of War. Postacie są średnie (np. Javik, który jest ciekawy jedynie pod tym względem, że można z nim pogadać i dowiedzieć się, że Proteanie nie byli tacy fajni; Vega - zupełnie zbędna postać, podobnie jak Jacob w ME2, EDI będąca kopią Legiona itd) ale z drugiej strony fajnie, że utrzymali ten klimat walki bez nadziei gdzie część musi się poświęcić (szkoda, że akurat ci, których lubiłem: Mordin, Legion, Thane). Nie wykorzystali też potencjału jaki tkwił w bezpośrednich walkach ze Żniwiarzami - były zdecydowanie zbyt proste i za krótkie.

Nadal uważam ME1 za najlepszą część, ME2 podobało mi się za pierwszym razem, dopiero w trakcie drugiego przejścia zauważyłem jak wiele ma ona słabych stron. Możliwe, że to samo będę miał z ME3, ale to się okaże.

@Shaki: @JesterRaiin: @Destr0: @drastx:
  • 99
@Shepard: Illusive Man przecież był wcześniej w Cytadeli już... Cerberus wcześniej niż Ty dowiedział się, że Cytadela to Katalizator.

Też nie uważam, żeby zakończenie było tak złe, jak pisano na wykopie. Jak znajdę czas to jeszcze raz sobię zrobię zakończenie - tym razem "pójdę po władzę".

A co do definitywności zakończenia... to nie byłbym tego taki pewien - zwróć uwagę, że drzwi Normandii otwierają się na samym końcu :)
@Shepard: Witamy Komandorze !

Za późno w kwestii tych spoilerów - dawno już je rozkmniniliśmy. ;]

Pozwolę sobie - jak we wpisie @Destro: http://www.wykop.pl/wpis/182229/shaki-vilmathien-jesterraiin-wczoraj-skonczylem-me/ ustosunkować się do kilku kwestii :

- Edi kopią Legiona ? Miałem wrażenie, że Legion jest raczej kimś kto czci Sheparda jak niemalże boga, podczas gdy EDI od początku skłania się ku Jokerowi. Moim zdaniem są od siebie bardzo odmienni.

- Nie wiem o co chodzi
@drastx: To akurat się zgadza, ale to że nagle (nie wiadomo skąd) wyskakuje w finałowym momencie i gra tak ważną rolę jest dla mnie bez sensu.

Co do zakończenia: słyszałem o nim masę negatywnych opinii i ich nie podzielam: mogło być lepiej, mogło być gorzej. Przynajmniej wszyscy o nim rozmawiają i opinie są przeróżne, więc to samo w sobie jest na plus.

A jeśli chodzi o otwierające się drzwi, to też
@Shepard:

- A, takie ujęcie EDI/Legiona rozumiem. Nie potrafię powiedzieć która postać jest ciekawsza.

- Można wiedzieć jaki był powód irytacji Jacobem ? Jak dla mnie był po prostu profesjonalistą, a James ujmuje mnie swoim światopoglądem ukształtowanym przez sterydy. :]

Co ciekawe w ME3 zdałem sobie sprawę, że brakuje mi Mirandy, podczas gdy w ME2 trochę mnie wkurzała...
@JesterRaiin:

W porównaniu do reszty postaci z ME2 (Mordin, Thane, Legion, Kasumi, Jack, Miranda) wydawał mi się zupełnie nijaki. Ot taki przeciętny żołnierzyk, którego zostawił tatuś, boo hoo.

I uprzedzając pytania - tak, romansowałem z Cortezem, chociaż ten "romans" był mocno średni (nie wiem jak z innymi). W ogóle mam wrażenie, że w tej części pełno jest takich przypadków - Cortez, sekretarka której podoba się głos EDI czy kobitka w recepcji