Wpis z mikrobloga

Jako, że sytuacja się wyjaśniła, teraz mogę ją porządnie opisać. Gdybym sama to czytała, to nie wierzyłabym chyba;D Historia będzie długa, więc możecie uzbroić się w cierpliwość, albo poczytać tl;dr poniżej.

#polakicebulaki #januszebiznesu #wtf #heheszki #smiesznypiesek #skunks #gadzibastion


Zaczynam.

Akt 1. - Formalności.

W marcu, na OLX znalazłam ofertę, 800 zł, skunksy. Gościu ma do sprzedania 2 parki. Okazało się, że to cena za sztukę, więc na tamten moment nie interesowała mnie to aż tak bardzo. 14 maja napisał do mnie ten sam Pan, mówiąc, że sprzeda parkę za 1000 zł. Cena #!$%@? dobra, szczególnie, że miałam już wpłaconą zaliczkę na maluśkiego skunksa, który kosztował 1400 zł. Szybka akcja BIERE. Miał w sprzedaży dwie parki. Ja chciałam dwa czarne, roczne skunksiki. Gościu jednak namówił mnie na jednego w kolorze kawy z mlekiem. Myślę sobie, czemu nie, zawsze to jakaś odmiana. Samica czarna, samiec kawa z melkiem. Oswojone, życjące w domu z 2 amstafami i 3 kotami. Bomba, bo miały być towarzystwem dla naszej kotki, która ewidentnie się nudziła w domu. 500 zł przelałam mu na konto, 500 zł do zapłacenia przy odbiorze, sama wysyłka 160 zł (bo to w końcu zwierzaki, żeby bezpiecznie było, Pocztex oferuję taką możliwość). Na przesyłkę mieliśmy się złożyć po połowie

Akt 2. - Szok.

Musiałam zapłacić za całość wysyłki... Przyjechały do mnie dwie paczki. Drewniane klatki, z metalowymi pręcikami. W środku śmierdzi ptakami, latają pióra. Myślę sobie - no gościa #!$%@?ło. Ale ok. Odpakowuję pierwszego nicponia. Ukazał mi się biały skunks. Troszkę zbiło mnie to z tropu, bo przecież nie zamawiałam takiego, ale nic, otwieram drugą paczkę, a tam ciemnobrązowy skunks. Nosz ja pieprzę, co za gnojek idiota. Dzwonię do niego, mówię, że przysłał mi nie to, co chciałam. Kompletnie. Gościu mówi, że spoko spoko, po weekendzie w poniedziałek przyśle mi te co chciałam, a ja mu zwrócę te skunksy. No jasne, będę wysyłała zwierzaki, jakby to była para butów... No nic, pokocham jak swoje, czemu nie.
Filmik z unboxingu

Akt 3. - Przeprowadzka.

Rozpakowałam zwierzaki w pracy, ale, że docelowo miały to być zwierzaki domowe, więc trzeba je jakoś przetransportować. Czas do domu - pakuję skunksy do transporterka. Dzikusy totalne, 30 minut próbowałam je wsadzić. Za skórę, sierść, ogon. UDAŁO SIĘ. Pojechaliśmy do domu, wypakowałam skunksy, spały grzecznie w transporterku do wieczora. W międzyczasie je głaskałam, kot z zaciekawieniem podbiegał, zaczepiał łapką. Po wyjściu z transporterka - skunksy okazały się całkowicie dzikie i nieuchwytne. CAŁKOWICIE. No nic, moze zestresowane. Nie ruszam, odsuwam kota. W ciągu najbliższej doby okazało się, że nie tylko kolor jest "nie tak"

Akt 3. - Niespodzianka.

Wieczorem, leżymy z niebieskim w łóżku, czas iść myć zębiska. Idziemy do łazienki, a tam ŚMIERDZI. Tak obrzydliwie i boleśnie, że wywołuje odruch wymiotny. W kuwecie skunksia kupa. Myślę sobie, jak one robią takie klocki, to ja dziękuję. Posprzątałam, zapach wydawał się znikać. Ale KOT ŚMIERDZIAŁ NIEMIŁOSIERNIE. Na drugi dzień kot został wykąpany. Dalej śmierdział. Z niebieskim podejrzewaliśmy, że skunksy mają gruczoły i wytrysnęły na kota... Skunksy spędziły noc w domu, przekopując całe mieszkanie. Panele, kafle, wszystko. Nowe miejsze, więc trzeba kopać, żeby się dokopać. Gdzieś. Drugi dzień był podobny do pierwszego. Kot podniecony i rządny zabawy, skunksy dzikie i niedostępne. Zero smrodu poza tym, który od wczoraj unosił się w domu). Wieczorem skunksy buszowały na balkonie (zabudowany balkon, otwarte okna). Niebieski chciał posprzątać, podbiegł kot do skunksa, sres i PIERD :D Niebieski oberwał, kto oberwał, cały balkon oberwał. Nie ma wątpliwości. GOŚCIU NAS OSZUKAŁ.

Akt 4. - Korespondencja

Tu zaczyna się porządne #!$%@?. Dzwonię do debila, nie odbiera, piszę na OLX, ma w nosie. Piszę mu smsa. Chciałam zwrócić mu te skunksy, mieć spokój. Gościu pisze, że nie ma go w polsce, wraca za tydzień i ma w nosie. Do tego cytat:

Zwierzaki kupiła pani w takiej cenie iz po te 100 zl na wyciecie gruczoluw moze pani poswiecic. Wyslalem bialego poniewaz od zawsze byl razem w klatce z ta samica ktora wyslalem a ie chcialem pani stworzyc kolejnego problemu. maja po 3 lata


No ty #!$%@? jeden. Zagotowałam się porządnie. Dalsze smsy trwały kilka dni, ogólnie gość śmiał mi się w twarz i był widocznie zadowolony z mojej bezradności. Gdy mówiłam, że chcę odesłać, on zaczął mówić, że nie zgadza się na wysyłkę, bo to niehumanitarne traktowanie zwierząt. Grzecznie mówię mu, że przecież sam mi wysłał skunksy, a ten do mnie

na liscie przewowowym napisalem ze to golebie i nikt mi nie udowodni


POZA TYM, ŻE SAM SIE DO TEGO PRZYZNAŁ ?!

Cała przepychanka trwała 2 tygodnie. W międzyczasie przyznał się, do:
- specjalnie wysłał inny kolor
- mają 3 lata a nie rok
- żyły na dworze w klatkach, a nie w domu
- są dzikie, nieoswojone
- oczywiście mają gruczoły
-

Dowiedziałam się, że ma własną działalność gospodarczą. Upierał się, ze nie chce umowy. Stwierdziłam i straszyłam go również, że doniosę do urzędu skarbowego, że sprzedaje duuuużo rzeczy naolx i nie odprowadza podatku. Jesli się tego nie przyczepią, to może chociaż zrobią mu burdel w działalności. Gościu to taki konkret ##!$%@? cwaniak. W międzyczasie pisałam do wszystkich możliwych eporad konsumenckich, UOKiK, rzecznika praw konsumenta. Byłam "pod stałym kontaktem" z nimi. Poinformowałam o tym debila. Dalej ma w nosie, niczego się nie boi i mówi, że on nic nie musi opłacać, a ja powinnam opłacić podatek od wzbogacenia się (:DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD). Nie działało tłumaczenie, że nawet nie chciał umowy, więc jak ;D

Akt 5. - Skrucha

Okazało się, że gościu ma jakieś rozdwojenie jaźni. Napisał mi na olx:

ja Pani zwroce jakas czesc pieniedzy iprosze zwierzaki zostawic u siebie.....naprawde nie beda sprawiac problemow tylko potrzeba troche czasu...ja nie mammozliwosci fizycznych by je odebrac.

nie chodzi mi w zadnym stopniu o pieniadze...bo dla mnie ten tysiac zl to nie sa jakies wielkie pieniadze....bardziej chodzi mi o zwierzaki....


Napisałam mu, że chcę zwrot pieniędzy za zabieg wycięcia gruczołów. Obdzwoniłam wszystkie kliniki i gabinety weterynaryjne w Szczecinie, nikt nie chce się podjąć zabiegu. Najbliżej w Poznaniu, Weterynarz z Zoo poznańskiego. Cena zabiegu na 1 sztukę - 350 zł. Od gościa zażądałam 700 zł.

Wtedy w smsach zaczął się kolejny festiwal #!$%@?. On nie zapłaci, bo nie musi, ma w nosie itp itp. Kolejne przepychanki trwały troszkę. W międzyczasie wysłałam mu ładne pismo, które pomogli mi zrobić w e-poradach konsumencjich, na ich papieprze, - Rękojmię - 700 zł zwrotu, jako towar wadliwy i tyle kosztuje "naprawa". Polecony, za potwierdzeniem odbioru. 7 dni na wpłatę pieniędzy. W piątek odebrał. Pisze do mnie w środe, że odda mi pieniądze, ale potrzebuje kilku dni. Grzecznie tłumaczę mu, że mam to w dupsku, że miał wystarczająco czasu, że nie dam się dłużej przez niego oszukiwać. Po terminie miał kontaktować się z nim prawnik, wysyłać przedsądowe wezwanie do zapłaty. Dalej śmiech w twarz, nie zapłaci.

Pieniadze beda przelane tylko potrzebuje kilku dni.

JA: Dostał Pan pismo tydzień temu. Śmiał się Pan w twarz ignorując sytuację. Jutro jest ostateczny termin wyznaczony w rękojmi (od odebrania poleconego). 25 maja (16 dni temu) pisał Pan to samo, na koncie cisza. W przyszłym tygodniu będzie się kontaktowała z Panem moja prawniczka. Jak mówiłam, jutro ma Pan ostatni dzień na przelew, czyli pieniądze powinny być na moim koncie w poniedziałek.

Niech pani skonczy ze staszeniami bo ja znam prawa i wiem co na czym polega i pod co podlega i naprawde zwrot kosztow to bedzie moja dobrowolna kwestia. zwerzaki nie sa moje tylko ja je sprzedawałem adlatego to wszystko tak wyglada.


W piątek napisał grzecznie, że przelew na 500 zł poszedł. Faktycznie, w środę był na koncie (wysyłka przez Pocztę Polską). Od razu po wiadomości napisałam mu, że jeszcze 200 zł, jutro leci pismo z wezwaniem do zapłaty. To ten znowu śmiech, że ma gdzieć, że to połowa wartości skunksów i on nie musi więcej bo zna prawa (:D) i ze zna takie sprawy sądowe od podszewki, że nigdy nie wygram. Jeszcze walnął zajebistym tekstem

fajnie jak tak z pania pisze to zawsze mi sie porawia humor :)


No ja pieprzę noooo...

W każdym razie - teraz we wtorek napisał, że zaległe 200 zł poleciało na moje konto.

Akt 6. - Rozwiązanie

Odzyskałam całą kasę, którą potrzebowałam na zabieg. 2 lipca jesteśmy umówienie w Poznaniu. Wszystko skończyło się.. prawie dobrze. Skunksiaki mieszkają z nami w domu, będą systematycznie oswajane. Prawdopodobnie zatrzymamy tylko samiczkę, z 2 sztukami jest sporo problemów. Samczykowi znajdziemy dobry dom, za niewysoką cenę, ale żeby zył sobie wygodnie ;D Tyle, co się najadłam nerwów przez ostatni miesiąc, to nawet nie wyobrażacie sobie.

Skunkseły same w sobie są PRZEUROCZE! Każdy, kto do nas przychodzi jest zachwycony. Mieszkają na balkonie zabudowanym, ze względu na kota. Mają tam swoje gniazdo, sto kocyków. Załatwiają się do kuwety, jak tylko daje im się michę z żadciem, to od razu przybiegają. Serio, zajebiste :D

Karmienie skunksów

I teraz #konkurs Jak wpłynie cała kwota na konto - muszę mu coś napisać. Nie niegrzecznego, przede wszystkim, ale na bank baaaaardzo dosadnego, żeby mu w pięty poszło. Pomocy;D
Khaleesi - Jako, że sytuacja się wyjaśniła, teraz mogę ją porządnie opisać. Gdybym sa...

źródło: comment_rwXgWLClGdGPtWX6nskNQNT1Ofcyma1e.jpg

Pobierz
  • 53
@xiaomiao: taa... ;D Mam troszkę cm w klatce i w zabudowanym dekolcie jest mi po prostu niewygodnie, więc spotykam się z tym czasem...;D

@Ruffles: musisz sam to zrobić, w pierwszym komentarzu jest wyjaśnienie ;)

@jasiek196: wszyscy mówili mi, żebym dała sobie spokój i olała sytuację. Nikt nie wierzył, że zobaczę jakiekolwiek pieniędze... ale ni chu chu! Nienawidzę takiego cwaniactwa;D