Wpis z mikrobloga

#warszawa #restauracja #polecam #nalesniki

Mirki, ze zdziwieniem stwierdziłem, że na ul. Freta jest całkiem niezła naleśnikarnia - Lalka. Jeśli podoba Wam się w Manekinie, a nie lubicie stać w długich kolejkach, możecie skierować się do Lalki. Ja nie jestem jakimś wybitnym smakoszem, więc trudno mi porównywać, ale ceny podobne, wielkość naleśników podobna, smak dobry, nie mam nic do zarzucenia.
Więc polecam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 24
  • Odpowiedz
@Przemyslaw_90: Mógłbyś mi wytłumaczyć (i tu pytam całkiem poważnie) po co ludzie chodzą do naleśnikarni skoro koszt zrobienia naleśnika w domu to są grosze, umiejętności wymagane tyle co przy jajecznicy, a czas spędzony w kolejkach pozwoli na zrobienie co najmniej 100-300 naleśników?
  • Odpowiedz
@beer_man: kurcze, nie wiem, trzeba by spytać socjologa. Ja np. lubię czasem zjeść w restauracji czasem. Dodatkowo wiem, że koszt zmarnowanych składników na przygotowanie takiego naleśnika i czasu na ładne jego podanie nie jest wart tych 50 zł które zapłaciłem za kolację dla dwojga.
  • Odpowiedz
@beer_man: a czy byłeś w ogóle w takiej naleśnikarni? Jeśli nie, to wal prosto do Manekina i zamów sobie takiego naleśniora np. z łososiem albo kurczakiem i suszonymi pomidorami. Może Ty byś to potrafił, ale ja za chiny nie umiałbym zrobić takiego naleśnika.

I wcale nie sądzę, żeby to bardzo różniło się od pizzy czy wołowinki - marża restauracji na naleśnika czy pizzę musi być bardzo podobna (wiem to najlepiej,
  • Odpowiedz
ale kurna naleśniki? To się niczym od domowych nie różni


@beer_man: Różni się przygotowaniem ciasta czy myciem naczyń. Poza tym, czasem po prostu fajnie zjeść coś nie w domu i nieugotowanego przez siebie.
  • Odpowiedz
@beer_man: a po co ludzie kupują w pubie browary po 10 złotych skoro w Biedronce są za 2 złote? po co kupują frytki w knajpach za piątaka, skoro kilogram mrożonych to podobny koszt? ;) można tak długo wymieniać. nie każdy lubi/umie/chce gotować, niektórzy chcą po prostu się spotkać i coś zjeść mając akurat ochotę na takiego naleśnika, a inni chcą spróbować innych rodzajów naleśników niż sami robią. tak samo można
  • Odpowiedz
@SScherzo: No w sumie tak, jakoś widocznie mało bywam w knajpach. Jedni (w tym ja) wolą się ustawić na piwo w knajpie jeśli plener nie odpowiada, a inni na naleśnika (chociaż i tak to dla mnie nieco dziwne) ale niech i tak będzie
  • Odpowiedz
@beer_man: płacisz głownie za to, że ktoś zrobi jedzenie za Ciebie i przyniesie Ci je pod nos, a oprócz tego zmieniasz jednak miejsce i zawsze coś nowego niż znowu obiad we własnym domu. ja np. lubię chodzić w nowe miejsca i próbować jedzenia w rożnych knajpach, zawsze coś nowego można zjeść na co się samemu nie wpadło i od razu masz przygotowane. fajna odmiana od codziennego gotowania :)
  • Odpowiedz
@beer_man: tak też można, ale jak jesteś na mieście to można wstąpić gdzieś od razu :) ja na głodniaka i pustą lodówkę też wolę raczej coś zamówić niż jechać gdzieś, ale jak jestem poza domem i akurat mam ochotę coś zjeść, to idę. często na uczelni jadam bo ceny mają spoko i oszczędzam czas na gotowaniu obiadu tego dnia (i nieraz na zakupach). przedwczoraj byłam np. na pizzy nieopodal mojej
  • Odpowiedz
@SScherzo: No ale widzisz, tu jak możesz oszczędzić czas to spoko, ale jak masz stać w kolejce do manekina powyżej godziny to można zwątpić, w tym czasie serio wolałbym sam coś zrobić. Ale jeśli wchodzisz z miejsca to zupełnie inna sprawa. Dominium ssie strasznie, ale tak samo można powiedzieć o telepizzy a koło mnie robią zajebistą także zależy od lokalu.
  • Odpowiedz
@beer_man: ja raz byłam w Manekinie i chciałam po prostu spróbować tych ich słynnych naleśników. zamówiłam naleśnika z camembertem, musem z malin i migdałami. do tego miałam suróweczki i dobrą lemoniadę. stałam z 10 minut, może 15. oczywiście, gdybym się spieszyła, to bym tam nie poszła, wiadomo :) godzinę też bym nie stała, bo zwyczajnie tego nie lubię.

ja jestem zadowolona z Dominium, ceny (studenckie) adekwatne do rozmiaru jak dla
  • Odpowiedz
@SScherzo: jeśli chodzi o dominium, to bardzo mi podpadli i już tam nie pójdę - ostatnio zaczęli dodawać coś o uroczej nazwie "picorella". Brzmi włosko, c'nie? A jest to kryptonim na jakiś analog sera. Więc nigdy więcej. Podobno Dominos jest spoko, ale trzeba wyczajać promocje.

@beer_man: no to polecam tę Lalkę - kolejek nie ma a prawie to co w Manekinie. Nie traci się szczególnie dużo czasu.
  • Odpowiedz
@SScherzo: Kiedyś da grasso, obecnie w pon albo pt (promo) czasem biorę telepizzę bo serio koło mnie bardzo dobrą robią, ale to jak już kojarzą, bo tak to na #!$%@? zazwyczaj i jakiś czas temu sam bym powiedział że najgorsza pizza na świecie, ale jak mówię, to zależy od lokalu. Ale muszę w końcu tą na wypasie spróbować bo wygląda zacnie
  • Odpowiedz
@Przemyslaw_90: ano fakt, ja to nawet googlowałam kiedyś, bo nie wiedziałam, co to jest, a było w składzie przy zamawianiu on-line. Domino's trochę drogo, zdecydowanie drożej niż Dominium :( cenowo dla mnie Dominium niestety króluje, a mi szkoda jest wydawać na pizzę tyle, co za obiad w lepszej restauracji.
  • Odpowiedz
@SScherzo: dla mnie rządzi da grasso z pizzą calzone (wszystkie mięsa jakie wymyślił człowiek xD)

z Domino też nie zamawiałem, ale wiele osób mowiło że te ceny to tylko menu i mają tyle promocji, że nigdy się ich w praktyce nie stosuje. Może kiedyś spróbuję.
  • Odpowiedz