Wpis z mikrobloga

#mirekwdziczy - pamiętnik mirka włóczykija.

Bezpośrednia kontynuacja odcinka, w którym to szczęśliwie w moje sidła wpadła ryba ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Oraz kontynuacja opisu całego tygodnia, który zafundowałem sobie całkiem niedawno i po powrocie postanowiłem przelać jeszcze gorące wspomnienia na papier.

ŚRODA 1100

A więc wracam do obozu jako zwycięzca. Trzeciego dnia mej wyprawy udało się złapać rybkę.
Przekraczam "bramy" mojego nowego domu niczym Cezar bramy Rzymu.
Gdyby w mojej osadzie mieszkali inni ludzie, matki pokazywałyby mnie teraz swoim dzieciom mówiąc:
Zobacz - kiedyś to możesz być ty.
ŁOWCA xD
Ściskam w dłoni mały posiłek. Zasiadam przy okręgu, w którym zaraz rozpalę ogień. Zdzieram nożykiem łuski z ryby.
Czytałem, że tak się robi ( ͡° ͜ʖ ͡°). Teraz żebym nie spartaczył tego... nie filetowania xD... Patroszenia! #!$%@? łowca, kucharz, wszystko w jednym. Człowiek orkiestra. Wbijam nóż w rybie podbrzusze i przecinam pod skórą na całej długości. Wyciągam łapami flaczki, kierwa trochę się rozwaliły : / . No nic. Łapy wycieram o spodnie i rybkę pyk patykiem przebijam.
Ogień rozpalony, rybka nad płomieniami. A jeszcze łeb odciąłem i wrzuciłem do tej menażki co w niej gotowałem ślimaki. Ponoć z głowy ryby to rosół się robi. I się zrobi ( ͡° ͜ʖ ͡°).

Ale jestem już głodny seryjnie. Umęczony już lekko i wysuszony głodowaniem, rozsiadam się wygodnie w oparciu o drzewo i czekam na ucztę.

Muszę wam się przyznać, że na co dzień, jeżeli chodzi o jedzenie to jestem takim mieszczuchem marudą xD Mamunia odkrawała tłuste części mięska żeby mały Tomy chciał cokolwiek zjeść. Do dziś tak robię, wiecie. Ą, Ę. Sushi, wytrawne restauracje, delektowanie się, slow food xD Ach my ludzie ery dostatku. Tak się zmanierowaliśmy. W dziczy nie ma zmiłuj. Nawet szczególnie nie rozważam tego. Jak już pisałem wcześniej głód jest dominującym uczuciem mej wędrówki i to on dyktuje zasady. Myślenie o tym, że ślimaki mogą być nieapetyczne w ogóle nie ma miejsca. Jeśli coś wygląda jak jedzenie to rzucasz się na to jak lis w kurnik.

Tak też robię z rybą. To nie jest jedzenie. To jest pożeranie. Trzęsącymi się dłońmi, wyrywam kawałki białego mięska kontrolując się tylko na tyle żeby nie połykać małych ości. Kawałek spada na ziemie, nie ma czasu, dmucham tylko raz i wsysam ową część razem z paproszkami i ziemią. Oblizuje KAŻDĄ ość. Każdy miękki kawałek sprawdzam pod kątem zdatności do spożycia. Obgryzam mikre płetwy.

Teraz łeb... Wyciągam go pospiesznie palcami z bulgoczącej wody. Studzę go przerzucając kilka razy między dłońmi.
Nigdy ne jadłem rybich oczu. Nie zastanawiam się nawet sekundy. Obejmuje oko ustami i wsysam, drążąc językiem w oczodole. Ale śmieszne xD Wiecie jak smakuje gałka? Albo źrenica, #!$%@? wie... Pierwsza myśl to jak te draże - korsarze ze sklepików szkolnych. Tylko odpowiednio mniejsze i oczywiście nie słodkie. Ale twardość i "faktura" ta sama. Chrupie sobie rybie oczy kiwając głową z uznaniem nad tym przewrotnym odkryciem. ( ͡º ͜ʖ͡º)

Łeb generalnie (co trochę obleśne) wylizuje cały, szukając odrobiny mięsa. #!$%@? jestem już zwierzęciem. Rozłupuje czachę żeby sprawdzić czy coś się tam nie kryje. No nie wiem... Wciągam tylko rybie "policzki", wyglądają jak mięso.

Na sam koniec bulion. Żeby to bulion był jeszcze. Nie wiem nawet ile miałbym go gotować, nigdy nawet w domu zwykłego rosołu nie ugotowałem xD Po prostu rybi łeb popływał trochę w wodzie i pokrzywach. Smakuje jak ciepła woda tylko ma takie oka z tłuszczu. #!$%@?, wypijam. Jestem "syty".

Głód chociaż trochę zabity. Ciepły posiłek i ciepły bulion zrobiły robotę, maskując na chwilę uczucie nicości w żołądku.
Mogę się z powrotem oddać niespiesznej kontemplacji na życiowe tematy...
Więc kładę się.
Przeliczam ile mogła mieć kalorii ta ryba.
Ze 150? 200? Max...
Jeszcze tylko 3 tysiące i dzienne zapotrzebowanie spełnione xD
Czuję, że organizm przechodzi w tryb wegetacji.
Mam ochotę leżeć, "czekać na pomoc".
Zapadłbym się w tej bezsilności.
Ale wiem, że jestem tu z własnej woli a do domu relatywnie blisko.
Myślę co by było gdyby to był real.
Czy też miałbym taki beztroski humor.
Przymykam oczy.
Wsł#!$%@?ę się w las.
Zasypiam.

#survival #przemyslenia #pamietniczek #gotujzwykopem
TanczacyPylTego_Swiata - #mirekwdziczy - pamiętnik mirka włóczykija. 

Bezpośrednia...

źródło: comment_X3hXx62VAZwgVFj8TRInZnPtUJVC8gSN.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz