Wpis z mikrobloga

Mirki. Wiem, ze psioczyc za czyimis plecami nieladnie. Ale po raz kolejny ojciec-inz wykazal sie laictwem i zlym traktowaniem mnie i musze to komus powiedziec.

Kosiarka spalinowa wyraznie nie dawala sobie rady z trawnikiem. Tak jakby nie miala mocy. Niecale 100 motogodzin pracy za nia, wiec wydawaloby sie, ze przyczyna jest latwa do znalezienia, nie wynikajaca ze zuzycia. Ale nie, majac syna od dziecka grzebiacego w motocyklach i innych silnikach, pierwsza rzecza jaka robi to jedzie do serwisu pytajac o kapitalny remont. Cena 800+ zl. Na wiadomosc, ze ja ja naprawie slysze oburzenie, ze nigdy przeciez kosiarki nie naprawialem i sobie nie poradze. Ale zlalem to i dzis rozlozylem sie z narzedziami przy kosiarce. Zaraz przybiega tata z manometrem i kaze sprawdzic cisnienie sprezania. ,,tato ale silnik zimny, olej stary, nie moge dobrze docisnac manometru (wkrecane lepsze) bo czuje na palcach przedmuchy i nigdzie w manualu nie znalazlem jaka powinna byc wartosc cisnienia". ,,Ma byc taka jak w innych benzyniakach, 4 bary? To slabo. Mocy nie bedzie." - odpowiedzial.

Ale ignorujac jego opinie poczekalem az se pojdzie i wrocilem do serwisowania. Co sie okazalo - linka ,,gazu" luzna i dociagala przepustnice na ledwie 45%, ostrze zalozone odwrotnie i kosilo tepa strona zwiekszajac obciazenie silnika (zakladal tata). Ze poczatek sezonu to tez wymienilem zeszloroczny olej i filtr powietrza (filtru paliwa ten model nie ma), wyczyscilem swiece i sprawdzilem jej szczeline, kolor osadu wskazuwal na wlasciwy sklad mieszanki. Wjechalem nia na okoliczne pole, odpalilem i miala problemy jedynie na poczatku, gdy rozgrzala sie kosila jak szalona najgestrze kepy.

W trakcie, gdy naprawialem co 10 min wracal i komentowal coraz to ,,lepszymi" madrosciami - a to luz zaworowy zly, a to iskra slaba i swiece trzeba wymienic, a to dysze gaznika na pewno zapchane, stary olej ma minimalny wplyw na moc zewn. silnika itd itd.

Jak to mozliwe, ze mechanik duzych silnikow dwusuwowych, majacy 30+ letnie doswiadczenie nie umie zdiagnozowac prostego wolnossacego benzyniaka? Rozumiem, jakby z benzyna nie mial w ogole do czynienia, ale mielismy benzynowe samochody w ktorych grzebal, w piwnicy kupa narzedzi, w internecie tony materialow pomocniczych... Starcza schizofrenia z maniakalnym poczuciem nieomylnosci?

Najbardziej mnie w tym wszystkim boli, ze przez to ze nie ukonczylem prestizowych studiow i nie mam pracy za 5k, traktuje mnie jak nieudacznika. Nie wazne, ze dopiero co sam naprawilem sobie motocykl z kilku mniej i bardziej powaznych usterek, ze w przeszlosci wielokrotnie rozne mechanizmy naprawialem, to nawet by wymienic durne silniczki poziomujace w lampie samochodu woli pojechac do serwisu (oczywiscie ASO) i zabulic 220 zl, niz dac synowi , ktory zrobi za 100 (koszt czesci) i jeszcze sie czegos nauczy. Moze to jest wlasnie moje powolanie, w ktorym okaze sie najlepszy? Ale nie, lepiej na kazdym kroku udowadniac, ze na niczym sie nie znam i jestem za glupi, by sie poznac bez nadzoru doswiadczonego mechanika.

Ech, jeszcze pol roku do konca drugiej inzynierki (pierwsza nieukonczona mimo 5 lat #!$%@?) i szukam pracy w innym miescie, za byle jakie pieniadze, byleby moc samodzielnie zyc z dala od rodzinnego domu i nabierac doswiadczenie w zawodzie.

#gorzkiezale #problemypierwszegoswiata #mechanika
  • 7
  • Odpowiedz