Wpis z mikrobloga

@goizeder:

bo liczy się lokalny patriotyzm i kibicowanie czwartoligowej Choszczówce #!$%@?ów


Nie ma niczego złego w lokalnym patriotyzmie. Nie ma też niczego złego w kibicowaniu powyższym, tylko robienie z tego jakiejś pasji, która nie wychodzi poza komputer i telewizor wzbudza politowanie.

@Rizzo:

A tak serio to nawet przyjmując, że masz racje co do większosci kibicow zagranicznych drużyn - wolałbym spinać się na punkcie druzyny ktorej nigdy nie obejrze na żywo,
@Rizzo:

Częściej, niż Legia w LM w swojej historii ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Nie mierzę swojego uczucia miarą sukcesów. To byłoby zbyt proste i w istocie nie na tym polega. Dużo łatwiej jest być kibicem Barcelony, niż Legii.

Rakotwórczy prym wiodą w tym Hala dzieciaki i gimbusy barcelońskie. Ogólnie najgorsze skupisko polskich kibiców jest z klubów hiszpańskich.


To prawda. Wystarczy zerknąć na polskie strony Realu i Barcelony.
@Venro: A we mnie nie wzbudza. To są rozgrywki na światowym poziomie, a nie byle kopanina na wsi. Swego czasu byłam ogromnym fanem Borussi Dortmund (nie, nie przez Lewandowskiego, po prostu szanowałam tę drużynę i pracę jaka w nią włożono) i choć nigdy w Dortmundzie nie byłam, to jednak emocje jakie przeżywałam były fantastyczne. Nie rozumiem dlaczego jest to gorsze od oglądania czegoś na dużo niższym poziomie, jeśli chodzi o rozrywkę,
@goizeder:

A we mnie nie wzbudza. To są rozgrywki na światowym poziomie, a nie byle kopanina na wsi.


Dlaczego zakładasz, że kopanina na wsi jest mniej szlachetna? Prawdę mówiąc, to właśnie na wsi i w niższych ligach zasobność portfela nie ma przełożenia na sukces, bo wygrywa piłka. Taka prawdziwa, niczym nieskażona. To tam futbol jest zdrowy, bo nie jest naznaczony pieniędzmi.

Swego czasu byłam ogromnym fanem Borussi Dortmund


Byłaś, ale już
@Venro: ludzie w Polsce też chcą oglądać futbol, a nie to pseudo nie wiadomo co uprawiane w Polsce więc jarają się zagranicznymi klubami i prawidłowo. Swego czasu każdy się jarał Brazylią i Ronaldinho mimo iż większość z nich nigdy tam nie była i nie będzie. I co z tego?