Wpis z mikrobloga

Ej, #4konserwy i #neuropa.

Wpadłem na taki pomysł bazujący na systemie bonu oświatowego:

- Szkoły publiczne przestają istnieć (część z nich oczywiście można sprywatyzować, resztę zamknąć a budynki sprzedać)
- Każde dziecko dostaje bon edukacyjny umożliwiający mu podjęcie nauki w dowolnej szkole o dowolnym programie - więc siłą rzeczy te będą ze sobą konkurować aby mieć jak najwięcej uczniów.

- Powołujemy system państwowych egzaminów, sprawdzających umiejętności kończących edukację na poziomie
- podstawowym
- średnim

Ograniczy to skalę papierków wystawianych za pieniędze, uznajmy że taka ''komisja edukacji'' będzie niezależna i oceni czy delikwent coś potrafi czy nie.

Od ilości punktów uzyskanych w egzaminach zależeć będzie wartość punktów na bonie na dalszą edukację. Stworzy to warunki w których szkołom prywatnym nie pomoże strategia dawania wyższych ocen żeby przyciągać więcej uczniów i hajsu a jednocześnie da większe szanse zdolniejszym jednostkom.

Oczywistym plusem całej akcji jest także wyeliminowanie nakładów na edukację, po za kosztem przygotowania egzaminów. Studia zostają na razie takie same, bo nie mam za bardzo pomysłu, aczkolwiek w sumie można by wcielić system z UK, czyli pożyczek studenckich. Może ograniczy to nabór na gównokierunki typu socjolgia i filozofia, po których studenci nie są w stanie znaleźć pracy, a co za tym idzie oddać pieniędzy za studia.

#pomysl #edukacja w sumie trochę #libertarianizm
  • 58
  • Odpowiedz
@BarekMelka: No bo po co państwo ma pchać hajs w tłuka? A tak będzie można przeznaczyć więcej hajsu dla uczniów którzy naprawdę coś potrafią. Znałem wielu takich, którzy właśnie przez brak hajsu - mimo swojej inteligencji czy umiejętności nie mogli uczyć się pewnych rzeczy bo nie mieli na to pieniędzy. Miałem kolegę z pasją do muzyki a jedyne na co mógł sobie pozwolić to kibord za 50 złotych z bazaru, o
  • Odpowiedz
@MarianoaItaliano: Jeśli chodzi o papierki za pieniądze, to największy problem jest w przypadku szkół wyższych.
I po co komisje samorządowe? CKE obecnie funkcjonuje dobrze. W przypadku różnych testów w różnych regionach byłyby różne wyniki.
  • Odpowiedz
@Cheater: Jakiś okres przejściowy na pewno by był, ale gwarantuje ci że powstało by mnóstwo nowych szkół niekoniecznie z ramowym programem ''Ala ma kota''. Siłą rzeczy te najlepsze, w których uczy się najwięcej uczniów zostaną na rynku - po prostu wolny rynek i wolna konkurencja.
  • Odpowiedz
@BarekMelka: Znaczy się CKE jest częścią MEN, a tu chodzi o zmianę całego systemu. Ale nie mam nic przeciwko żeby egzaminy organizowało CKE o ile nie będzie to jeden egzamin na cały kraj, bo jak wiadomo uczeń o umyśle ścisłym może mieć problem z literaturą i odwrotnie.
  • Odpowiedz
@BojWhucie: Wydaje mi się że to można załatwić jakimś testem przed podjęciem takiej pracy, mianowicie polecenie sprawdzenia jakiegoś testu pod względem prawidłowości, no a to już można łatwo zweryfikować z pomocą ekspertów.
  • Odpowiedz
@AKAPony: Zgaduję że oszczędność byłaby znaczna. W końcu państwowe szkoły to nieefektywne molochy, no a po za tym sądzę że prywaciarz będzie w stanie zrobić to lepiej i taniej, bo w końcu od tego zależą jego wpływy. A na państwowym to wiadomo... byle by było bo nikt ich z tego nie rozlicza.
  • Odpowiedz
Znaczy się CKE jest częścią MEN, a tu chodzi o zmianę całego systemu. Ale nie mam nic przeciwko żeby egzaminy organizowało CKE o ile nie będzie to jeden egzamin na cały kraj, bo jak wiadomo uczeń o umyśle ścisłym może mieć problem z literaturą i odwrotnie.


@MarianoaItaliano: No obecnie są egzaminy od każdego przedmiotu. I nie widzę problemu w tym, żeby osoby skupiające się na przedmiotach ścisłych nie mogły zdawać polskiego.
  • Odpowiedz
@MarianoaItaliano: po pierwsze polacy nadal mają buta nad edukacją przez te swoje smutne egzaminy gdzie przedsiębiorstwo musi się dostosować programowo, po drugie nie wiem jak wielkie chcesz wystawiać bony by mogły obsługiwać osoby fizyczne i przedsiębiorstwa przy korporacjach. Będzie na 100% pula biedaków, którzy pomimo pobierania ukradzionych pieniędzy nie będą mieli dostępu vide co możesz zaobserwować to obecne przekręty z przedszkolami - jednocześnie nie będą mieli pieniędzy na dodatkowe wsparcie bo
  • Odpowiedz
@Cheater: Zasadniczo zakładam że jedynym narzędziem kontrolującą przydatność danej szkoły byłby wynik egzaminu jej uczniów - te ze słabym przygotowaniem zostaną wyeliminowane z rynku.

Program - to już będzie zależało od jego twórców. W sumie można by się pokusić o przygotowanie wzoru egzaminów przez same szkoły, ale pozostaje kwestia ich bezstronnego oceniania.
  • Odpowiedz