Wpis z mikrobloga

Na święta chciałam zrobić pewnej osobie książke z bajkami. Kupiłam ładny zeszyt, z czystymi kartkami i kredki. Napisałam pare bajek i zaczęłam je ilustrować. Kompletnie nie potrafię rysować, ale przecież nie o to chodzi. Chciałam dać to osobie, którą kochałam. Niestety nie wyrobiłam się z tym na święta, później rzadko się widywaliśmy, a ostatecznie wszystko padło i już nie istniejemy. Znalazłam przed chwilą owy zeszyt i przypomniałam sobie jak bardzo tego kogoś kochałam.
A to jedna z bajek. Chyba moja ulubiona.

Był kolejny, mroźny, grudniowy wieczór. Szczęście delikatnie tańczyło pomiędzy uśmiechniętymi twarzami. Świąteczny nastrój sprawiał, że ciepło bijące z oczu wreszcie owładnęło ich myślami. Wigilia już blisko. Rodzinne spotkania, miłość otulająca zakochanych, jak i bliskich każdego rodzaju. Dzisiejszej nocy nikt nie powinien być sam. Dzisiejszej nocy samotność nie ma prawa istnieć.
A istnieje.
Jedną z ulic, wśród śmiechów i pospiesznych kroków przechadzał się mały, bezpański pies. Misiek był niczyi. Nawet imię sam sobie nadał. Miał zamrożone serce od dnia narodzin. Sam nie wie dlaczego się tu znalazł. Na ulicy. Samotny. Nie miał dachu nad głową, nie miał karmy. Nie miał własnego legowiska i nie miał się do kogo przytulić.
- Wesołych Świąt – stale powtarzał w myślach widząc jak kolejna zadowolona rodzina pakuje choinkę do samochodu.
Usiadł na swoim ulubionym miejscu. To jedyne co posiadał. Mała górka za lasem, na którą rozpościerał się widok zasypiającego miasta – To nie ma sensu. Jestem całkiem sam w tak ogromnym mieście. Jestem samotny wśród tysiąca ludzi – Niektóre myśli nawet już go nie bolały. Były mocno zakorzenione w jego głowie. Był w pełni świadom tego, że do końca swego życia nie zazna odrobiny miłości, ciepła, poczucia bezpieczeństwa.
Skulił się, zamknął oczy i spróbował zasnąć.
- Hej! Misiek!
- Przesłyszało mi się – odpowiedział w myślach. Na kolejne próby zbudzenia go, nie odpowiadał.
- Hej! Misiek! – w końcu podniósł zdziwiony głowę. Porozglądał się i znów miał zapaść w sen, kiedy kątem oka dostrzegł małą gwiazdę zawieszoną na nieboskłonie.
- Heeee? Co się dzieje? Kim jesteś? Czy to sen? Dawno nic mi się nie śniło…
- Nie, jestem Spadającą Gwiazdą. Zauważyłem, że jesteś smutny. Co się stało?
- Wszystko w porządku. Trochę zimno, ale wszystko w porządku.
- Mam dla Ciebie jedno życzenie. Możesz wymyślić cokolwiek zechcesz, a ja wszystko spełnię. Obiecuję!
- Nie, dziękuję – rzekł Misiek – mam wszystko czego mi trzeba.
Zastanowił się chwilę. – Albo wiem! Wiem czego chcę! Chcę, żeby wszyscy byli dzisiaj szczęśliwi i żeby nikt nie był tak smutny jak ja.
- Skoro tak wolisz… Mógłbyś wybrać coś tylko dla siebie…
- Nie – przerwał mu Misiek – chcę, żeby dzisiaj każdy miał się do kogo przytulić.
Gwiazda przepadła tak szybko jak się pojawiła. Misiek przeciągnął się, ziewnął i wrócił do spania. Trząsł się cały z zimna. Po chwili jednak wstał i wrócił do miasta. Tam było bezpieczniej. Ludzie wracający do domów sprawiali iluzję przynależenia do kogoś.
Usiadł na przystanku i spoglądał na mieniące się lampki w oknie jednego z domów. Zamrugał szybko oczami powstrzymując się od płaczu – W taki dzień zawsze się poddaję – pomyślał, po czym wziął głęboki oddech. Spróbował zasnąć.
Śniło mu się ciepło. Czuł czyiś dotyk na swoim grzbiecie. Nigdy tego nie doświadczył. Poczuł dziwne ciepło w swoim sercu. Nikt nigdy nie dał mu uczucia, nikt nie poświęcił mu uwagi. Śnił o tym jak mu dobrze i przyjemnie. Przez moment czuł się chciany.
W końcu doszło do niego to, że to nie jest sen. Zbudził się nagle.
- Hej piesku. Dlaczego sam tu jesteś? – uśmiechnięta twarz mężczyzny spoglądała na Miśka z odrobiną współczucia – Nie chcę żebyś tu marznął. Ktoś na Ciebie czeka? Gdzie jest Twoja rodzina? Gdzie Twój dom?
- Nie mam – chciał odpowiedzieć, ale wiedział, że to i tak nie ma sensu. Człowiek go nie zrozumie.
- No nic, zabiorę Cię ze sobą – wstał i poszedł przed siebie. Misiek wiedział, że to nie było skierowane do niego. Wiedział, że to pewnie kolejny głupi sen.
- No, piesku, chodź. Do nogi!
- Do czego? – pomyślał Misiek – Nigdy nikt mnie tak nie wołał. Nikt mnie nigdy nie wołał. Słyszałem już te słowa, wtedy inne psy biegną do swoich właścicieli. A-ale to przecież nie do mnie.
- No chodź, przyjacielu!
Wstał niepewnie i zrobił parę kroków w kierunku człowieka. Zachęcony kolejnymi okrzykami podreptał posłusznie do przodu. Szli oboje w milczeniu. Misiek co jakiś czas przystawał oszołomiony, ale mężczyzna stale się odwracał i wołał swojego towarzysza.
- Ktoś mnie chce? Idę za kimś. Idę przy kimś. Idę z kimś! – Misiek nie był w stanie zrozumieć tego, co się właśnie dzieje. Został zaprowadzony do domu. Z choinką, lampkami i kominkiem. Człowiek wpuścił go pierwszego. – Najpierw czas kolację, a później na porządną kąpiel!
Minęło wiele godzin. Misiek leżał po raz pierwszy w łóżku. Czyjaś zasypiająca dłoń delikatnie drapała go za uszkiem. Wreszcie było ciepło. I to nie chodzi o ciepło kominka. Chodzi o ciepło serca. O to ciepło w środku, którego wszyscy potrzebują. Którego wszyscy pragną – Ktoś mi podarował miłość. Ktoś mnie kocha. Czuję się kochany. Ktoś się mną zaopiekuje, ktoś będzie przy mnie już na zawsze. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że tak bardzo potrzebowałem miłości dopóki jej nie zaznałem – myślał Misiek. Nadal nie rozumiał dlaczego tak się dzieje.
W środku nocy obudziła go Gwiazda na parapecie.
- Hej! I jak? Spełnione marzenie?
- A-ale dlaczego? Przecież to wszyscy inni mieli być szczęśliwi, nie ja.
- I są. Pętla musiała się zapętlić. Skoro wszyscy musieli być szczęśliwi – to Ty również. Skoro wszyscy mieli być szczęśliwi – to Twój właściciel również - Gwiazda zniknęła.
- Potrzebuję Cię bliżej. Oboje byliśmy bardzo samotni i smutni. Byłeś tak daleko ode mnie. A teraz potrzebuję Cię tak blisko. Pokochałem Cię od chwili, kiedy tylko Cię zobaczyłem. Nie chcę żebyś kiedykolwiek ode mnie odchodził. Jesteś tym czego potrzebowałem. Najlepsze co mnie spotkało, to właśnie Ty. Nie pozwól żebym kiedykolwiek zapłakał znów. Kochaj mnie – gdyby psy potrafiły mówić, to właśnie jest to, co powiedziałby swojemu właścicielowi.
- Kocham Cię, Misiek.
- Nawet nazwał mnie tak samo, nie wiedząc jak mam na imię. Nadal jestem Misiek, ale nie jestem już niczyj.

#tworczoscwlasna #feels #smutek
  • 5