Wpis z mikrobloga

Gramatyka i polityka. Jak poglądy zmieniają nasz język

W psychologii od dawna wiadomo, że język sam w sobie przekazuje pewne, często dla odbiorców niejawne, komunikaty. Użycie określonych form gramatycznych może zmieniać percepcję tego, o czym mówimy. Mogłoby się na przykład wydawać, że nazwanie kogoś "Żydem" albo "osobą pochodzenia żydowskiego" to właściwie to samo. Ale badania prowadzone m.in. przez prof. Michała Bilewicza z Uniwersytetu Warszawskiego wykazały, że rzeczownikowe potraktowanie przedstawicieli innych grup może wiązać się z uprzedzeniami.


Rzeczownikowe potraktowanie?

Czyli w tym przypadku nazwanie kogoś przy użyciu rzeczownika "Żyd" zamiast za pomocą przymiotnikowego określenia "osoba pochodzenia żydowskiego".


Z czego to wynika?

Najprawdopodobniej z innego psychologicznego odbioru rzeczownika niż przymiotnika. Użycie rzeczownika sugeruje pewne właściwości osoby czy rzeczy, o której mówimy. Znamionuje silniejszą kategoryzację i większą stabilność pewnych cech - to, że ktoś jest Żydem teraz, znaczy, że będzie Żydem zawsze. Czyli przede wszystkim Żydem, a nie osobą, która ma różne cechy, wśród których jest żydowskość.


Rzeczownik redukuje człowieka?

Tak można by wnioskować na podstawie różnych badań, także z psychologii języka. Włoscy uczeni wykazali, że osobę opisaną za pomocą rzeczownika traktujemy jak kogoś, kto posiada pewną esencję, kto jest określany tylko głównie przez tę jedną zasygnalizowaną przez rzeczownik cechę. Jeśli np. nazwiemy kogoś gejem, kategoryzujemy go, bo większą wagę przywiązujemy do tego, że on jest osobą homoseksualną, niż do innych jego cech.


Rzeczownik pozwala przykleić łatę, od której człowiek już nie potrafi się uwolnić.

Właśnie. Dzieje się tak dlatego, że cechy - nawet nasze własne - które określamy przy użyciu rzeczownika, traktujemy jako bardziej stabilne w czasie. Czyli jeżeli ktoś zostanie nazwany złodziejem, to już tym złodziejem pozostanie. A jeżeli używając czasownika powiemy, że to człowiek, który coś ukradł, to może od stygmatu złodzieja w przyszłości się uwolni.


Konserwatyści mają większą skłonność do używania rzeczowników niż liberałowie?

Tak wynika z naszych badań. Chętniej powiedzą: "to jest liberał, a to jest ksiądz", "ten to gej, a tamto to dziecko". Inne cechy związane z dziecięcością czy byciem osobą duchowną będą dla nich mniej istotne, bo człowieka definiuje ta jedna cecha, którą wyraża rzeczownik. Świadomość tego pomaga lepiej zrozumieć rzeczywistość ludzi o poglądach prawicowych: oni preferują mocno skontrastowane, czarno-białe widzenie rzeczywistości.


Dlaczego?

Z badań wynika, że osoba o poglądach konserwatywnych gorzej toleruje niepewność i nieprzewidywalność. Lubi dostawać szybkie odpowiedzi, z czym łączy się często prawicowy światopogląd: wracasz do tego, co znasz, co jest przewidywalne, co pozwala ci budować obraz rzeczywistości na podstawie sprawdzonych schematów. I nawet jeżeli w przypadku tego światopoglądu mówimy o zmianie, na przykład "dobrej zmianie", to nadal chodzi o przeobrażenia, które mają przywrócić nas do dawnych czasów i tradycyjnych wartości.

Udało nam się np. wykazać, że prawicowcy są bardziej skłonni opisywać innych właśnie rzeczownikami. Ten mechanizm wydaje się uniwersalny: działa i w przypadku polszczyzny, i w odniesieniu do języka angielskiego, i w języku arabskim (poza Polską, badania prowadziliśmy w USA i w Libanie) (…)

Uczestnikom naszych badań podsuwaliśmy na przykład do dokończenia zdanie: "Andrzej nic nie robił przez cały dzień ". A potem pytaliśmy: jak zinterpretowałbyś sytuację opisaną w tym zdaniu: "Andrzej jest leniem" czy "Andrzej jest leniwy"? Ludzie o prawicowych poglądach chętniej wybierali pierwszą odpowiedź, prawdopodobnie rozumując tak: wiem już coś na temat tego Andrzeja, jestem w stanie przewidzieć, jak on się zachowa, to zaś daje mi jakąś pewność w interakcji z nim. A przez to - w interakcji ze społeczeństwem i w ogóle z rzeczywistością.

Jeżeli to pana nie przekonuje, mamy dowody pochodzące z żywego języka amerykańskich polityków. Policzyliśmy, z jaką częstotliwością używali różnych części mowy prezydenci republikanie i prezydenci demokraci. I okazało się, że pierwsi regularnie stosują więcej rzeczowników niż drudzy. Bush junior bardziej lubi rzeczowniki niż Obama.

Polaków pytaliśmy o ich poglądy i wyszło nam, że światopoglądowy konserwatyzm związany jest z częstszym użyciem rzeczowników. W psychologii wyjaśnia to tzw. potrzeba poznawczego domknięcia - konserwatyści preferują porządek, przewidywalność i jasne odpowiedzi. Rzeczywistość ma być precyzyjnie zarysowana, powinna mieć jakieś ramy, nie może pływać.


Czy prawica ma jakieś ulubione rzeczowniki?

Tego nie badaliśmy, ale w języku polityki przyjął się przecież niejeden charakterystyczny dla retoryki prawicy rzeczownik, który ma działać jak etykieta dla politycznych przeciwników: łże-elity, wykształciuchy, komuniści i złodzieje Pozwalają one stwarzać trwałą tożsamość polityczną dla rywali: jeżeli choć raz byłeś po drugiej stronie barykady, to pozostaniesz już tam na zawsze. Byłeś przeciw nam wcześniej, więc nie możemy z tobą współpracować, bo już nigdy się nie zmienisz. Możesz się co najwyżej ukorzyć. Rzeczownik pozwala nie tylko kategoryzować, ale także usztywnić stanowisko.


całość TUTAJ

#publicystyka #jezykpolski #socjologia #neuropa #4konserwy #polityka