Wpis z mikrobloga

#przemyslenia #religia #ateizm

Nie macie czasami tak, że zazdrościcie wierzącym ludziom? Wielu z nich rzeczywiscie czuje się silniejszymi dzięki swojej wierze. Czasami zazdroszczę przekonania o opiekuńczym bycie, który na samym końcu drogi podsumuje wszystkie dobre izłe uczynki.

Ludzie werzący mają zupełnie inną wizję świata. Dla nich każda rzecz ma swoją konsekwencje. W pewnym sensie każda rzecz jest zupełnie jawna, bo Bóg ma wiedzieć wszystko. Takie myślenie pomaga, bo człowiek nie jest zniechęcony po tym jak jego dobry uczynek nie przyniósł mu nic.

Wiaryw życie pozagrobowe też troche zazdroszczę. Jakże trudno jest zaakceptować, że nie ma nic oprócz atomów. Że jeśli coś jest uważane za dobre, nie jest dobre w żadnym sensie, który nie byłby relatywny. Bo Bóg jest właśnie czymś takim - stoi ponad relatywnością.

Wśród moich znajomych mam paru muzułmanów. Oni chyba przodują w religijności. Jedna dziewczyna raz mi powiedziała, że jak jej smutno to czyta Koran, "bo tam są wszystkie odpowiedzi". Kto by nie chciał mieć czegoś co "ma wszystkie odpowiedzi?". Nie piszę tego posta żeby chwalić religię czy coś, sam jestem agnostykiem. Po prostu uważam że wiara potrafi bardzo pomagać i zwyczajnie czasami jej im zazdroszczę.
  • 13
@Wergiliusz: oszukiwanie wszystkich w tym siebie, nie zmieni faktu, że jesteśmy wynikiem niesamowitej gry losowej, która pozwoliła na stworzenie tak zaawansowanych cząsteczek, a następnie ich rozwój aż do organizmów. Wmawianie sobie celowości naszego stworzenia to tylko walka z prawdą i jakieś dziwny brak pogodzenia się z myślą, że mamy jedno życie i warto by je dobrze wykorzystać.
@Wergiliusz: no cóż, pewnie to taka sama "łaska" jak zespół Downa. Oni też są zadowoleni z siebie i na swój sposób szczęśliwi. Tylko że wiara jest tylko częściowo genetyczna (kwestia wzmocnienia pewnych mechanizmów ewolucyjnych, które religia wykorzystuje) i pranie mózgu od wczesnych lat. Ewentualnie wynik jakiejś traumy, gdzie religia daje jakieś "ukojenie".
@Wergiliusz: ciężko patrzeć na religię inaczej niż na wieloletni przekręt paru ludzi, którzy wykorzystują potrzebę celu, autorytet grupowy, a także pewien gatunkowy szowinizm, jako możliwość zdobywania władzy i pieniędzy małym kosztem.

Przez tysiąclecia ludzie mordowali się dla religii i do dziś mordują. Jeśli życia i cierpienie tych ludzi (a także przyszłych, bo sytuacja nawet w Europie nie wskazuje, by ludzie przestali ginąć przez religię) są wartę tego, że jest Ci trochę
@Wergiliusz: A czy można poważnie traktować ludzi którzy wierzą na serio np w moc kryształów, tarota albo magie leczenia energią? A w egzorcyzmy? Jesli mamy otwarcie rozmawiać to mam mówić to co myślę i narazić sie na ocenienie jako gimboateizm (pomimo tego ze nie jestem ateistą) czy mam mówić ze nie wierze ale zazdroszczę i szanuje ze ktoś wierzy (czyi w sumie #!$%@?ć glupoty)
@Wergiliusz: Bardzo dobry wpis. Sam staram się zrozumieć pewne rzeczy - jest to ciągły proces ale niżej napiszę kilka rzeczy, moich własnych wniosków, oraz wniosków innych osób - które uważam za bardzo dobre - może Ci pomogą. Ciężko będzie mi to zawrzeć w 1 spójnym wpisie, tym bardziej że nie mam "dobrego pióra" - ale postaram się.
Najpierw krótki wstęp:
Religia nie równa się wierze. Nawet jeśli na początku swojego istnienia