Wpis z mikrobloga

Japoński z Wykopem! #japonskizwykopem

========

Odcinek 16. ローマ字, czyli rōmaji

--------

Uwaga, dziś znowu mogę przynudzić, zdaję sobie z tego sprawę ^^;

Kiedy cytujemy słowa pisane innym alfabetem, głupim pomysłem jest zachowywanie oryginalnej pisowni. Powody ku temu są oczywiste: niewielu to przeczyta, do tego dochodzą kwestie techniczne. CO TERAS?

Wtedy w sukurs przychodzi rōmaji, czyli dosłownie "znaki romańskie". Tym terminem określa się transliteracje z kany na alfabet łaciński.

W większości przypadków, to znaczy w większości sylab, nie ma z tym wielkiego problemu. Kiedy do tej pory zapisywałem słowa literami łacińskimi, wszystko było doskonale zrozumiałe. Nie od zawsze tak było, rzecz jasna. System, którego się zazwyczaj używa, zwie się od autora systemem Hepburna i powstał w latach 80. XIX wieku dla słownika angielskiego. Biorąc pod uwagę pozycję USA jako centrum powszechnej kultury, nic dziwnego, że to właśnie jego używa cały świat.

Anglojęzyczne spojrzenie na wymowę dała nam zapis shi i chi. Pamiętajmy jednak, że native speakerzy angielskiego mają spory problem z rozróżnieniem naszych [ś] i [sz], nie znając w zasadzie tego pierwszego. Przez zapis shi my też popełniamy błąd, mówiąc [szi] zamiast właśnie [śi]. Nawet Kurier Kielecki w 1940 roku cytując tokijską gazetę, podał jej tytuł jako "Jomiuri Szimbun".

Jeżeli nie "shi", to co?


Przypominam, że celem Hepburna było łatwe przybliżenie rodakom japońskiej wymowy. Żeby rzecz zadziałała dla nas, potrzebowalibyśmy własnego polskiego systemu. Ale bądźmy realistami. W języku polskim jest już, dajmy na to "szogun" i ewentualna reforma byłaby trudna i kosztowna.

Poza tym mamy jeszcze inne wynalazki, takie jak 日本式ローマ字 Nihon-shiki rōmaji, czyli "rōmaji w stylu japońskim". Nazwa bierze się stąd, że pomysłodawcą tego systemu był Japończyk, Aikitsu Tanakadate. Jego zamysł polegał na zastąpieniu całkowicie kany alfabetem łacińskim, w celu otwarcia Japonii na świat zachodni i w pewnym sensie dorównanie mu. Tutaj nacisk poszedł na zachowanie pewnej tożsamości znaków kany. Dlatego w nihon-shiki znaki ず i są czytane tak samo [zu], to jest tu zaznaczone, że leżą one w jednym rzędzie z sylabami z głoską odpowiednio [z] i [d] - stąd jest pisane du, ぢ - jako di, a kombinacja typu しょ si + yo otrzyma zapis syo, w analogii do np. きょ kyo.

Tanakadate na przebił się ze swoim pomysłem, czemu nie można się dziwić, zważywszy na przywiązanie Japończyków do tradycji.

To tyle na dziś, jeżeli chodzi o suche fakty. Teraz będzie kawałeczek ciekawiej.

System Hepburna jest powszechnie stosowany, zaś Nihon-shiki jest w zasadzie używany tylko wtedy, gdy przychodzi do wpisywania japońskich znaczków ze wschodniej klawiatury. Trzeba w końcu rozróżnić od siebie jedno ji じ od drugiego ぢ.

A właśnie. Co robi ta pozioma kreska w literce ō?


To jest wynalazek Hepburna i oznacza przedłużoną samogłoskę. To w języku japońskim jest poważna sprawa. A wie o tym szczególnie pewien biznesmen, który chcąc zaimponować japońskiemu inwestorowi, przedstawiał swoich współpracowników w jego języku. Nie zwrócił on uwagi na długość sylaby - i tak o swoim doradcy, zamiast komon 顧問 powiedział kōmon 肛門, czyniąc z niego "odbyt".

Sam przyznam się, że pisząc tę serię, nie korzystam z liter z kreskami, bo raz, że muszę je kopiować, a dwa, że czasami sylabę z [o] przedłuża się przez お o, jak w mieście 大阪 Ōsaka/Oosaka, a czasem przez う u, np. 将軍 shōgun/shougun. No niestety, z groźnie brzmiącego "szoguna" zrobił się [sioogun]. W każdym razie, tę różnicę staram się uwidaczniać. Inna kwestia, że wyszła z tego taka hybryda, ale co począć.

Do następnego razu! :D
dusiciel386 - Japoński z Wykopem! #japonskizwykopem

========

**Odcinek 16. ローマ字, cz...

źródło: comment_zhrowvu9hFHgAYdavzJvyMWr3SOUqzZD.jpg

Pobierz
  • 19
  • Odpowiedz
@dusiciel386: Oglądałem dzisiaj fakty na TVN i tam było coś o językach i jakiś Japończyk, żalił się że u nas w języku taka różnorodność dźwięków, a u nich to jest prościej?

Co masz do powiedzenia na ten temat?
  • Odpowiedz
@plkwykop: Zaiste, u nich jest prościej. Japończyk, chcąc się uczyć polskiego, musi nauczyć się wymawiać i rozróżniać wiele głosek, które w jego języku nie występują - zaczynając od samogłosek [ą], [ę], [y], poprzez różnicę między [ś] a [sz] itp. na zbitkach spółgłoskowych kończąc. Słowem - raczej nie podołałbym uczenia polszczyzny Japończyków :)
  • Odpowiedz
@plkwykop: Ja Ci jako ciekawostkę podam przykład z Koreańskiego gdzie ''ㄹ'' to jest właśnie coś pomiędzy naszym ''r'' a ''l'' , dość ciężkie do wymówienia, jedyny plus to że gdy jest na końcu sylaby np: 알 wymowa bardziej przypomina ''l'' gdy jest na końcu 락 to zazwyczaj bardziej ''r'' ale generalnie jakieś większej zasady na to nie ma ;]
  • Odpowiedz
@plkwykop: Trudno mi to ocenić. Gramatyka jest całkiem prosta, wymowa wręcz banalna, słowa i znaki z kolei nadrabiają. Ale za szczególnie trudniejszego od europejskich to bym tego nie uznał.

I owszem, Japończycy nie rozróżniają [l] i [r], posługują się taką w zasadzie mieszanką obu głosek, romanizowaną do "r".

@Roobi: To drugie, choć do pobytu tam niezmiennie aspiruję :)
  • Odpowiedz
@T72: W necie świetny słownik z katalogiem kanji http://jisho.org/

Do tego podręcznik Gogaku ryuugakusei no tame no nihongo (語学留学生 のための 日本語), jeszcze dzisiaj dam pdf :) I dawno temu "Japoński w miesiąc", ale tego w ogóle nie polecam.
  • Odpowiedz