Aktywne Wpisy
Nostrian +31
Polskie Wojsko samo bez wsparcia NATO pokonało by grupę Warnera i całe wojsko Białorusi jednocześnie w konwencjonalnym starciu. Nie trzeba by nawet powoływać rezerwistów ani angażować wszystkich sił.
Wystarczyła by sama 12 dywizja zmechanizowana ze Szczecina wsparta wydzielonymi odziałam Pancernymi z innych dywizji. Oceniam, że w około tydzień Rosomaki byłby na przedmieściach Mińska. W przypadku walki z samymi siłami Wagnera wystarczy jedna niepełna brygada, wsparta batalionem czołgów i nawet nie cały tylko
Wystarczyła by sama 12 dywizja zmechanizowana ze Szczecina wsparta wydzielonymi odziałam Pancernymi z innych dywizji. Oceniam, że w około tydzień Rosomaki byłby na przedmieściach Mińska. W przypadku walki z samymi siłami Wagnera wystarczy jedna niepełna brygada, wsparta batalionem czołgów i nawet nie cały tylko
Szczek_Achada +32
#krakow
#motoryzacja
Tak się podzielę jedną myślą, bo czytam co chwilę że 4 śmieci zutylizowane i całe szczęście.
Nie wiem czy ktoś był w sytuacji pasażerów takiego auta, ja byłem. Presja grupy, robisz dobrą minę a w środku umierasz ze strachu. Zycie przestaje być w twoich rękach a nie chcesz dać po sobie poznać. Pytanie czy któryś z chłopców który tam siedział wcale dobrze że się nie bawił, żałował że nie jest
#motoryzacja
Tak się podzielę jedną myślą, bo czytam co chwilę że 4 śmieci zutylizowane i całe szczęście.
Nie wiem czy ktoś był w sytuacji pasażerów takiego auta, ja byłem. Presja grupy, robisz dobrą minę a w środku umierasz ze strachu. Zycie przestaje być w twoich rękach a nie chcesz dać po sobie poznać. Pytanie czy któryś z chłopców który tam siedział wcale dobrze że się nie bawił, żałował że nie jest
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Siedzieliśmy w klubie, w piątkę osób. Fajne chłopaki. Znałem ich od niedawna z nowej pracy. Miłe zaskoczenie po poprzednich znajomościach z roboty. Nie rozmawiali w kółko o sytuacjach z pracy. Można powiedzieć, że unikali tego tematu jak ognia. Bardzo mi to pasowało. Nic tak nie potrafi #!$%@?ć jak spotkanie ze znajomymi, którzy wsiąknęli w robotę tak bardzo, że ta zasłania im cały horyzont. Albo to robota się w nich tak zagnieździła. Jak pasożyt. Odbierając po powoli wszystkie marzenia. #!$%@? z tym.
Siedzieliśmy tak w piątkę, w tym małym klubie i pletliśmy trzy po trzy.
- Za raz wracam. Za dużo wypiłem. – powiedziałem. Wstałem i udałem się do baru. Usiadłem, złapałem kontakt wzrokowy z barmanem i nie odpuszczałem mu dopóki nie podszedł.
- Black Labela z lodem. Dwie kostki.
Barman skinął lekko głową i odszedł przyrządzić drinka.
- Postawisz mi coś? – odezwała się blondynka po prawej. Odwróciła się do mnie i leniwie podparła głowę na ręce.
Cholera, miała coś w sobie. Założyła czarną sukienkę z dekoltem, do którego wpadał czerwony naszyjnik. Usta też miała czerwone. I bawiła się nimi jakby chciała je podgryźć.
Nie miałem ochoty wydawać kasy na kogoś innego, niż ja sam. Znów złapałem barmana wzrokiem i poczekałem aż podejdzie. Niósł już moją szklankę.
- Dla niej Jagermeistra z RedBullem. – rzuciłem krótko. Ten nic nie odpowiedział. Poszedł na drugi koniec i wziął się do roboty.
- Nie przepadam za tym, mogłeś zapytać. – lekko posępniała gdy to mówiła.
- Bar nie jest sprawiedliwy. Trzeba brać co daje.
Spojrzała na mnie krótko i nic nie powiedziała. Przed nią pojawił się drink.
- Pijmy. – uniosłem szklankę i wypiłem do dna. Blondynka zrobiła to samo. Wstałem i wróciłem do chłopaków.
Siedzieliśmy jakiś czas, gadaliśmy co nam ślina na język przyniesie i popijaliśmy piwem.
- Wstawiłem się już. Musze chwilę odsapnąć. – oznajmiłem i ruszyłem w stronę baru. Blondynka dalej tam siedziała. Sama. Leniwie kręciła palcem loczka. Usiadłem w tym samym miejscu co wcześniej. Tym razem miałem szczęście, barman jakby czekał na mnie w pogotowiu.
- Dla mnie Black Labela z dwoma kostkami lodu a dla niej Red Stage’a z sokiem z limonki.
Nie odezwaliśmy się do siebie. Czekaliśmy cierpliwie na nasze drinki. Kątem oka widziałem, że nie spuściła ze mnie wzroku. Barman postawił przed nami zamówienie.
- Nie zapłaciłeś jeszcze za poprzednie – przypomniał. Wyciągnąłem kartę i mu podałem. Nabił kwotę, potwierdziłem PIN i chwyciłem za mój alkohol.
-Zdrowie.
- Fajny jesteś. Dzięki za towarzystwo – uśmiechnęła się. Zmrużyła lekko przy tym oczy. Ładnie to wyglądało.
- Przestań. Wiem co knujesz, nie dam się w to wciągnąć. Jestem już zalany. I chyba też bez kasy. Zdrowie. – wypiliśmy na raz. Wstałem i wróciłem do kumpli.
Nie wciągałem się już z nimi w rozmowę. Widziałem, że blondynka siedzi dalej. Sama i w tym samym miejscu. Rozglądała się spokojnie po klubie, raz po raz zatrzymując się na mnie, machając przy tym palcami. Bez słowa opuściłem boks i znów usiadłem przy barze. W tym samym miejscu, obok blondynki.
- To co wcześniej – powiedziała do barmana i wyciągnęła do niego banknot. Wypiliśmy czym prędzej.
- Jesteśmy #!$%@? gatunkiem – odezwałem się do niej. – Łatwiej nam znaleźć partnera do chlania niż miłość.
- Szukamy tego, co nam bliżej do nas samych.
- Panie barmanie, dwie wódki. Czyste. – po czym odwróciłem się do blondynki. – I to było na tyle. Ostatnie grosze z konta.
Wypiliśmy.
- Chcesz trochę przetrzeźwieć? – zapytała i ruszyła w stronę pustej części klubu. Miała niezłe nogi, zgrabne nogi. Wstałem chyba tylko po to żeby nie stracić ich z oczu. Dostrzegła to, uśmiechnęła się i zaczęła kręcić tyłkiem. Co za fenomen.
- Nie umiem tańczyć. I nie umiem pić. Tańczę tak jak pije, krótko i bez polotu – powiedziałem do niej.
- Nie marudź.
Zarzuciła mi ręce na szyję i zaczęła się ruszać. Kręciła biodrami, a ja starałem się dopasować. Chyba nieźle mi wychodziło bo odwróciła się tyłem i pozwoliła objąć w talii. I nadal przy tym oplatała moją szyję. Dire Straits i ich „your lates trick” nieźle na nią działało. Utwór wreszcie się skończył więc wróciliśmy do baru.
- Idę do toalety. – uśmiechnęła się i poszła.
- Coś podać? – zapytał barman.
- Nie.
Wróciłem do boksu. Rozmawialiśmy dalej o pierdołach. Blondynka długo nie wracała. Zacząłem pić następne piwo, które przyniósł nieźle już wstawiony koleś z roboty. Zdążyłem już dopić połowę gdy pojawiła się przede mną szklanka. Whisky z lodem.
- To od niej – powiedział barman wskazując na blondynkę. Siedziała sama, w tym samym miejscu przy barze. Usiadłem obok niej. Wzniosłem szklankę, skinąłem głową i wypiłem.
- Na zdrowie – odparła chichocząc i przybiła denko w swoim drinku.
- Powiedz mi, czego szukasz? – zapytałem.
- O co Ci chodzi?
- Siedzisz tutaj sama.
- Nieprawda.
- No dobra. Ale sama zaczęłaś.
- Miałam ochotę.
- Często tak masz?
- Ale co?
- Ochotę.
- Nawet się nie znamy.
- Ochotę sama siedzieć.
- Tylko jak czegoś szukam.
- Miłości?
- Partnera do picia.
- Jestem już spłukany. I ostro pijany.
- Nieszkodzi. Panie barmanie – zawołała lekko – proszę jeszcze raz to samo. – i wyciągnęła banknot.
Wypiliśmy.
- Jesteś inny niż reszta tutaj. Nie wyglądasz jakbyś potrzebował towarzystwa żeby się zalać.
- Bo później bełkoczę. Nawet na szczerość się nie umiem zebrać.
- I miłości też.
- Co miłości.
- No potrzebował jej, tej miłości.
- A na co mi, skoro mogę się w spokoju urżnąć.
- Chodźmy do Ciebie.
- Nie możemy. Ona tam jest. Teraz już śpi. Ale jak tylko się położę do lóżka natychmiast się do mnie tuli. I oplata. Zupełnie jakby całą noc na to czekała.
- Aha.
- Chodźmy do Ciebie.
- Kochasz ją?
- Tylko ją.
- Nie zrobię jej tego.
- Nawet jej nie znasz.
- Może kiedyś jeszcze się uda. – i wyszła.
Cholerna blondynka. Miała więcej klasy i przyzwoitości niż my wszyscy tutaj razem. A ja chyba najmniej spośród nas.