Wpis z mikrobloga

Dzisiaj trochę o doświadczaniu życia poza piwnicą, ale także i w piwnicy.
Proszę - włączcie załączoną piosenkę czytając moje wypociny. Specjalnie instrumental, bo tekst to rakcontent. Nasze rodzime Disco Polo miażdży fabułą te hity, a muzyka super.

Do rzeczy:
Doświadczanie jest zajebiste. Ja wiem, że niektórzy siedza na wsi, gdzie jest 20 domów jednorodzinnych i do najbliższej miejscowości jest 30-40 km, ale warto się postarać.

Taki sentymentalny nastrój przyszedł do mnie jak wynosiłem dzisiaj do piwnicy jakieś graty.

Gdy byłem w podbazie 1-3 wspólnie z chłopakami z bloku i sąsiadujących budowaliśmy w piaskownicy podziemne parkingi, opierając ich konstrukcję na patyczkach do lodów pozyskanych z pobliskich sklepów. Po całodniowej zabawie, wieczorem niszczyliśmy parking, żeby nazajutrz od nowa go wybudować. Ścigaliśmy się na rowerach na około "Ara", tak nazywaliśmy jeden z bloków, w którym tytułowy Aro - jeden z wielu osiedlowych Sebków, mieszkał. Pożyczyłem znajomym rodziców telewizor w zamian za komputer na którym grałem w Herosy 3, ale trzeba było uważać, żeby wentylator podtrzymywany przez długopis się nie przerwócił, bo komputer się przegrzewał i zawieszał.
W wieku podbazy klas 4-6, urządzaliśmy wojny na pistolety na kulki, na szczęście nikt oka nie stracił, wojny na pukawki zasilane jarzębiną. Bawiliśmy się w chowanego do nocy, a także po piwnicach pobliskich bloków, w których piwnice kilku klatek były połączone. Graliśmy w piłkę, w kwadraty, blok na blok, osiedle na osiedle, a w 2-3 na jedną bramkę. Grałem w piłkę w SKSie, ale przez astmę, lekarz nie chciał mi pozwolić wyjeżdżać na mecze. W zimę po szkole pędziliśmy na łysą górkę zjeżdżać na butach, na plecaku, ale nie za długo, bo leciał Dragon Ball na RTLu. Graliśmy w CS'a 1.1.

W gimbazie ćwiczyłem parkour, półtora roku chodziłem na taniec towarzyski, 7 razy byłem wolontariuszem WOŚP zajmując czołowe miejsca w sztabie[zacząłem w gimbazie], przesiedziałem wiele wakacyjnych dni w piwniczanej melinie paląc shishę z tytoniem, czasem zioło i popijając drożdżówki piwem. Graliśmy w Tibię, niezliczone godziny, dni, tygodnie. Biliśmy się o głupoty na przerwach, raz miałem pęknięty bębenek przez zagranie nie fair osoby z publiki. Chodziliśmy na zrywy, odrabialiśmy zrywy. Wyskakiwaliśmy przez okna na przerwach. Znałem się ze wszystkimi najlepszymi laskami w gimbazie. Graliśmy w CS'a 1.5

W technikum podobnie. W wakacje byłem listonoszem i roznosiłem zwykłą pocztę, dziennie po odjęciu kosztów dojazdu zarabiałem 33 zł. Kupiłem monitor, który mam do tej pory i obecnie używam. Dużo lekcji związanych z informatyką. Byłem redaktorem naczelnym gazetki szkolnej, przewodniczącym samorządu uczniowskiego. Poznałem swoją obecną żonę. Zaangażowałem się w pracę w lokalnym portalu informacyjnym. Przeprowadziłem wywiad m.in. z Przemysławem Babiarzem, Krzysztofem Ziemcem, Dorotą Rabczewską, Gosią Andrzejewicz, Przemysławem Borkowskim z Kabaretu Moralnego Niepokoju, Tomaszem Zubilewiczem, Radosławem Pazurą, Dariuszem Malejonkiem, Michałem Jelonkiem, zrobiłem wywiad i zjadłem kolację z Januszem Korwin-Mikke, przeprowadziłem wywiad także z Januszem Palikotem, Julią Piterą, Marcinem Dańcem, zespołem Ptaky, zespołem Brathanki, zespołem Kasa Chorych, Tomkiem Lipą Lipnickim, Luxtorpedą - Litzą i Hansem, Wojciechem Olejniczakiem i wieloma innymi. Chodziłem na zorganizowaną w piwnicy mojej klatki siłownię. Kupiłem pierwszy samochód za 1700 zł. Cinquecento 900 w gazie i włożyłem w niego drugie tyle. Jeździliśmy swoimi autami na zrywy. Graliśmy w CS'a 1.6

Na studia poszedłem zaoczne i od początku pracowałem. Na nudę nie narzekam, bo od 2 roku studiów zajmuję się SAP'em. Nocowałem w ponad 50 największych miastach w Polsce, szkoląc przez ten czas około 1500 osób. Zjechałem Polskę wzdłuż i wszerz samochodem i pociagami. Bywałem na spotkaniach TweetUp, Aula Polska, Mensy, wielu WykoPiwach w Warszawie i nie tylko, poznając przeróżnych ludzi. I choć nie utrzymuję za bardzo głębszych przyjaźni z ludźmi, chcę nad tym popracować, to znam setki ciekawych osób i kończąc w ciągu najbliższego tygodnia 24 lata, czekając na dziecko, pracując nad uruchomionym od lutego własnym żłobkiem i łącząc to z byciem konsulatntem SAP'a, raz jeszcze napiszę - doświadczanie jest zajebiste. Wielokrotnie patrzyłem i patrzę na ludzi, którzy przeżyli więcej ode mnie, mają zachwycające wspomnienia i często jestem zazdrosny, ale nie zawistny. To mnie motywuje, te ich sukcesy. Bo pokazują, że można. A skoro oni mogą, to czemu nie ja? Wielokrotnie pisałem w swoich wpisach... Trzeba mieć pomysł na siebie, zapisany plan i go realizować. Zuchwałość. Trudne chwile i sytuacje wspomina się częściej niż sielankę. Starczy na teraz...

Jeśli kogoś zanudziłem, trudno. Wielokrotnie myślałem o założeniu bloga, wykupowałem domeny, serwery itd., więc wpisy na mirko tak właśnie traktuję. ;) Możliwe, że nie zawarłem tutaj wszystkiego co chciałem, ale ta reszta kryje się w innych moich postach.


#milionowamotywacja
  • 13
@D3lt4: Nie wiem czemu, ale czytając to, przypomniały mi się słowa z pewnego filmu ;)
(...) wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: co lubię w życiu robić? A potem zacznij to robić
@D3lt4: to miesięcznie łącznie ile wychodzi średnio netto? Ile h dziennie? I nad czym pracujesz ze aż tyle wynosi? Co robisz?
Zwykle freelancerzy zarabiają o wiele mniej...
@D3lt4: Nawet nie wiesz przy jak wielu rzeczach, które tutaj opisałeś myślałem sobie "o kurde, to chyba moje". Z pewnymi różnicami - u nas zamiast wojny na pistolety na kulki były wojny na mirabelki i śliwki (#!$%@? bolało jak się oberwało w łeb), zamiast CS'a był WoW, zamiast shishy bongos a zamiast listonosza magazynier :). Mam nadzieję, że za dwa lata (22 here) i ja będę mógł się pochwalić teraźniejszością.