Wpis z mikrobloga

Często jadałem w sympatycznej restauracyjce, która nazywała się „Papa's Place”. Pewnego dnia zszedł na dół - w stroju roboczym - malarz, który malował na górze jakiś pokój, i usiadł koło mnie. Wywiązała się rozmowa, z której się dowiedziałem, że aby być malarzem pokojowym, trzeba dużo wiedzieć.

- Na przykład w tej restauracji, gdybyś ty miał tutaj pomalować ściany, jakie byś wybrał kolory?

Odparłem, że nie wiem.

- Do takiej-a-takiej wysokości musisz zrobić ciemny pas, bo klienci ocierają się łokciami o ściany, więc nie można dać białego. Za szybko się brudzi. Ale wyżej trzeba pomalować na biało, żeby klient miał poczucie czystości.

Facet sprawiał wrażenie, że zna się na rzeczy, a ja siedziałem i słuchałem go z zapartym tchem.

- Trzeba też wiedzieć, jak uzyskać dany kolor przez mieszanie farb. Na przykład, jakie kolory ty byś zmieszał, kiedy byś potrzebował żółtego? Nie wiedziałem, jak uzyskać żółty kolor, mieszając farby. Jeśli chodzi o światło, trzeba połączyć zielony i czerwony, ale jemu chodziło o farby. Powiedziałem, więc: - Nie wiem, jak uzyskać żółty kolor bez żółtej farby.

- Trzeba wziąć czerwoną i białą farbę.

- Jesteś pewien, że nie wyjdzie różowy?

- Nie, wyjdzie żółty. - Uwierzyłem mu, że wyjdzie żółty, ponieważ był zawodowym malarzem, a ja zawsze podziwiałem takich ludzi, ale zastanawiałem się, jak to możliwe. Wpadłem na pomysł.

- Muszą zachodzić jakieś zmiany chemiczne. Używasz jakichś specjalnych pigmentów, które reagują ze sobą chemicznie?

- Nie - odparł - mogą być pierwsze lepsze pigmenty. Idź do gospodarczego i kup farbę wystarczy normalna puszka czerwonej i normalna puszka białej - to ci pokażę, że wyjdzie żółty. Zacząłem sobie myśleć: „Coś tu nie gra. Na tyle się znam na kolorach, że wiem, że nie wyjdzie żółty, ale facet musi znać jakąś specjalną metodę, czyli przy mieszaniu dzieje się coś ciekawego. Muszę to zobaczyć!”.

- Dobra, pójdę po farby.

Malarz wrócił na górę dokończyć robotę, a do mnie podszedł właściciel restauracji i powiedział:

- Ten człowiek jest malarzem, całe życie był malarzem, więc jak panu mówi, że wychodzi żółty, to wychodzi żółty, co się pan z nim spiera? Zawstydziłem się. Nie wiedziałem, jak się wytłumaczyć. Wreszcie powiedziałem: - Całe życie zajmuję się badaniem światła i myślę, że z czerwonego i białego koloru nigdy nie wyjdzie żółty, tylko różowy.

Poszedłem, więc do gospodarczego, kupiłem farbę i przyniosłem do restauracji. Malarz zszedł na dół, był też właściciel. Położyłem puszki na starym krześle i malarz zaczął mieszać farby. Dołożył trochę czerwonej, potem trochę białej, ale efekt wciąż był różowy, więc znów dołożył czerwonej, potem białej... Potem mruknął:

- Zawsze miałem jeszcze tubkę żółtej, żeby trochę złamać kolor - wtedy zrobi się żółty. - Jasne! Jeśli dodasz żółtego, będziesz miał żółty, ale bez żółtego nie da rady. Malarz wrócił na górę do pracy. Właściciel powiedział:

- Facet ma czelność kłócić się z człowiekiem, który całe życie zajmuje się badaniem światła!

„Pan raczy żartować, panie Feynman!” Przypadki ciekawego człowieka
#heheszki #ksiazki
  • 4
  • Odpowiedz