Wpis z mikrobloga

#opowiesciroznejtresci part 4

Okres (I klasa około listopad - maj)

W listopadzie mocno zakumplowałem się z Szejkiem, załapaliśmy odwiedziny w jego domu gdzie pokazał mi piwnik, miejsce które będzie kilka razy przytaczane w moich opowieściach i które jednocześnie dość mocno przyczyniło się do mojego dalszego życia.
Szejku dość sympatyczny gość, lubił ćwiczyć w piwniku gdzie miał mini siłownie i palić, bardzo dużo palił i miał bardzo dobry humor zawsze :) to zupełnie jak ja z tym, że ja nie paliłem. Szejku zabrał mnie do siebie po tym jak rozmawialiśmy o muzyce, że chciałbym spróbować swoich sił w klubie itp. Zabrał mnie do piwnika i pokazał cały sprzęt, bite 3 dni siedzieliśmy u niego i ćwiczyliśmy, z gotowym demo podbiliśmy do klubu La Fete we Wrocławiu gdzie załapaliśmy pierwszy występ (klub La Fete to była legenda, koks rozsypany na stolikach itp.) generalnie na mnie zrobił olbrzymie wrażenie, bo był to pierwszy mój występ, za dość ciekawe pieniądze, dostaliśmy po 200zł z Szejkiem.
W szkole troszkę poziom atencji wzrósł, zwłaszcza że chwilę później odwiedziliśmy Metropolis i Dolmel, W-Z a także inne knajpy, nawet w Nowogrodźcu załapaliśmy się na rezydentów i przez krótki okres było ciekawe bicie piany na tym.
Szkoła lekko zeszła na dalszy plan no ale czasem się pokazywaliśmy, choć bardzo szybko poznaliśmy panią pedagog Kasię, która nas #!$%@?ła co rusz nie tylko za nieobecności :D.

--

Pod koniec roku trochę z Marianem też urzędowaliśmy po szkole, jak nie otruł rybki w sali biologicznej to #!$%@?ł ziemi do kawy nauczycielce, Marian to był as. W zimę nie było przynajmniej problemu z ciepłymi browarami i zawsze piliśmy zimne a jak czuliśmy się za bardzo pijani to robiliśmy sobie okienko by trochę odpocząć, a że pizzeria obok była jeszcze zamknięta to Marian stwierdził, że skoczymy do warzywniaka po drugiej stronie po słonecznik. Poznaliśmy tam dziewczynę która sprzedawała Laura, 6/10 chociaż jakby się może pomalowała byłoby więcej ale miała bardzo duże cycki, takie aż rzadko spotykane. No i tak w sumie się zakumplowaliśmy z Laurą i przyłaziliśmy na przerwach albo na "okienkach" pobajerować.
Dlaczego to opowiadam? bo w sumie jest to wspomnienie, które na zawsze utkwi w moim życiu i już prawdopodobnie nigdy się nie powtórzy. Po kilku miesiącach byliśmy już z Laurą na Ty i czuliśmy się w warzywniaku jak u siebie, np. ja siedziałem na jej krześle, ona u mnie na kolanach itp itd. Raz mieliśmy lekcje do 17 bo był tam też jakiś SKS, było już ciemno i byliśmy we 2 u Laury w warzywniaku (ruchu to tam prawie wcale, z rana 2-3 babki po jakieś ziemniaki i nic więcej) i Marian dzielił browarem no i po 3 piwkach języki się rozplątały, żarciki, gadki szmatki ustawka na imprezę i nagle Marian zamknął drzwi od środka zamkiem i zaczyna rozpinać spodnie, narzeka że gorąco tu itp. Laura stwierdza że faktycznie i zdjęła bluzkę a że stała obok mnie to moim oczom ukazały się 2 arbuzy, #!$%@? mi prawie zęby wybił no i się zaczęło, pierwszy raz i jak na razie ostatni, dymałem jedną panienkę z kolegą, nie trwało to długo chyba z 15 minut, wyobracaliśmy ją za wsze czasy. W moim życiu były to już drugie seksy więc jakieś tam pojęcie miałem. Jeszcze potem przychodziliśmy trochę do niej ale już normalnie pogadać, często wspominała że jestem podobny do jej byłego, chciała coś tam świrować ale potem warzywniak przestał istnieć i straciliśmy kontakt.

--

Początek roku, alarm bombowy cała szkoła #!$%@?ła na dwór, mróz jak #!$%@?, niektórzy z w-f`u w krótkich koszulkach stoją, my z Szejkiem wbiliśmy się do szkoły i kilka kurtek, które znaliśmy wzięliśmy zwłaszcza dziewczynom, zwłaszcza Marlenie ( ͡ ͜ʖ ͡).
No wtedy zaplusowaliśmy, nawet nauczycielka chwaliła, że koledzy pomyśleli o dziewczynach, wyczuwaliśmy w powietrzu lekki kisiel no i trochę też zazdrość pozostałych samców alfa, dodatkowo podbiliśmy z Marianem do bloku na przeciwko, zadzwoniliśmy domofonem, że poczta i załadowaliśmy klasę do ciepłej klatki schodowej, zawołaliśmy też klasę co miała W-F, 90% kobiet i sobie siedzieliśmy na klatce, zrobiliśmy tzw. #!$%@? fejm :D reszta marzła na zewnątrz.

--

Około ferii w lutym miałem już odłożone prawie 2000 z grania, nie licząc tego że też wydawałem kasę na ciuchy, muzykę i na bieżące sprawy jak alkohol. W ferie troszkę się uspokoiłem z weekendowymi baletami ale za to z kolegami z miejscowości (poza Wrockiem) odnowiliśmy kontakty no i w sumie z nudów jeździliśmy pociągiem na Wrocław na knyszę o 21:40 a o 22:10 był powrotny mieliśmy około 10 minut by ogarnąć knyszę i wsiąść do pociągu, jeden nasz kolega Tomek (z twarzy i zachowania podobny do głównego bohatera American Pie, nawet ojca miał podobnego i podobnie się zachowywał jak w filmie) zawsze miał #!$%@? pecha. Jak nie konduktor go #!$%@?ł za brak biletu, to go przetrzymał i wywiózł do Jaworzyny Śląskiej.
Raz lecimy szybko po knysze i 2 do jednej budki a 2 do drugiej, koledze przede mną już zrobiła i ciach leci na peron ja czekam i Tomek jednocześnie, babki jak na wyścigach F1 w pit stopie się uwijają, warzywa, kotlet, sos, ciach dostałem i ogień bo już zapowiadają, że zaraz odjeżdża ostatni pociąg, patrze przez ramię a babka podając knysze upuściła i Tomek musiał czekać aż zrobi drugą :D oczywiście nie zdążył na pociąg, #!$%@?ł torami do domu :D

--

Gościa od ceremonii otrzęsin, który wujka zawołał wywalili, nauczyciel przeleżał chyba z 2 miesiące w szpitalu ale w międzyczasie w tej samej klasie doszło do innej tragedii, ziomeczek zjeżdżał na poręczy i tak się paskudnie #!$%@?ł, że przebił sobie płuco, pękła mu śledziona i tam jeszcze jakieś uszkodzenia, generalnie do końca szkoły nie dowiedziałem się co z nim się stało ale nie widziałem go już później, więc chyba coś poważnego.
Całe ferie bajerowałem też Marlenę przez GG, Marlena zauważyła że jestem dość specyficzny, że nigdy nie uciekam od problemów że jestem trochę zwariowany no i w sumie pierwszy raz w życiu usłyszałem, że przeze mnie ma motylki w brzuchu :) nie miałem zbytnio pomysłu jak ją poderwać więc jedynie zagadywałem, dawałem jej jakieś gówna, pomagałem w szkole jak czegoś potrzebowała i tak zbliżaliśmy się do siebie, z drugiej strony Marian zawsze musiał się #!$%@?ć i popsuć fajny nastrój jakimś sucharem.
Najbardziej oddaliliśmy się jak Marian #!$%@?ł jej wkład od długopisu żelowego na nową bluzkę, a ona mnie pyta kto to, ja mówie że nie wiem a po drugie nie jestem konfidentem, wtedy chwilę było ciszy ale szybko załagodziłem, że mimo moich zasad jej bym powiedział jakbym wiedział kto to, potem mi wybaczyła miałem lekkie wyrzuty sumienia bo było to dziołcha na której mi nawet zależało (na początku).

--

Zima mijała, zaczęło się robić ciepło no i pojawił się problem, nie mieliśmy zbytnio gdzie trzymać browarów bo się szybko nagrzewały więc wpadliśmy z Marianem na pomysł, że skoro do kibla na ostatnim piętrze i tak nikt nie zagląda to umieściliśmy browary w spłuczce, przez co 45 minut leżenia w zimnej wodzie pozwoliły nam cieszyć się ciągle smakiem zimnego browara :D do czasu aż Marian nie #!$%@?ł się ze schodów na nauczycielkę i narobił przypału :D potem się ograniczaliśmy 2-3 dziennie max.

Ok kolejny part już niebawem, dziękuję Mireczki za zainteresowanie :)

#coolstory #licbaza
  • 4