Można by sparafrazować, że życie jest jak litewski posiłek - nigdy nie wiadomo na co trafisz. Skąd taki wniosek? Otóż: Pracuję z Litwinami, którzy przynoszą czasem jedzenie do pracy. Każdy, kto widział litewski chleb z bakaliami wie, że na pierwszy rzut oka jest on trudno odróżnialny od ciasta. Ba, wskutek dodatku miodu nie zawsze też odróżnialny na pierwszy gryz.
Wchodzę więc dziś do kuchni i widzę na stole pokrojony chleb. Spróbowałem, dobry, delikatnie słodki, więc zjadłem. Później się okazało, że to jednak ciasto. Co by mi w zasadzie nie robiło różnicy gdyby nie fakt, że zjadłem je przegryzając salami. I teraz w zasadzie nie wiem jak się czuję...
Pracuję z Litwinami, którzy przynoszą czasem jedzenie do pracy. Każdy, kto widział litewski chleb z bakaliami wie, że na pierwszy rzut oka jest on trudno odróżnialny od ciasta. Ba, wskutek dodatku miodu nie zawsze też odróżnialny na pierwszy gryz.
Wchodzę więc dziś do kuchni i widzę na stole pokrojony chleb. Spróbowałem, dobry, delikatnie słodki, więc zjadłem. Później się okazało, że to jednak ciasto. Co by mi w zasadzie nie robiło różnicy gdyby nie fakt, że zjadłem je przegryzając salami. I teraz w zasadzie nie wiem jak się czuję...
#uk #emigracja #coolstory #kuchniawielonarodowa