Wpis z mikrobloga

Leżę sobie w wyrku rozłożony na łopatki gorączką. Próbuję nauczyć się czegokolwiek na jutrzejszy egzamin.
Cudowna pora na przeziębienie. Aby mózgu nie przegrzać robię przerwy i rozmyślam, przywołuję sceny z życia, tworzę ich alternatywne wersje, snuję niedorzeczne plany zemsty. Mam tak często. Za każdym razem jest mi głupio.
Ocieram pot z czoła.
Wspominam okres sprzed paru lat, kiedy to również było nieciekawie ze zdrowiem. Miałem dość silny katar, który to zatkał trąbkę słuchową i na pewien czas utraciłem słuch w lewym uchu. Do tego oczywiście gorączka. Doprawdy cudowna pora na chorowanie bo na dniach miała odbyć się studniówka.
Szlag! Przecież mogłem nie iść, partnerki i tak nie miałem, kasę pewnie bym odzyskał, chociaż część. A nie, moment... Polonez. Wychowawczyni z jakiegoś powodu wytypowała do tego zadania mnie i kilku innych. Nie protestowałem. Poznałem wtedy swoją polonezową partnerkę - całkiem ładną, energiczną dziewczynę, dobrze się z nią współpracowało. W dniu kiedy stchórzyłem i nie zaproponowałem jej wspólnego pójścia na studniówkę zobaczyłem na jej facebooku zmianę statusu "W związku". Tak jest #!$%@? zawsze.
Stosunek powierzchni sali balowej do powierzchni auli, w której ćwiczyliśmy to 1:3. Nie dało się tam dobrze zatańczyć.
Ale chyba nikt nie zauważył. Przywiozłem dwóch kumpli bo i tak nie mogłem pić bo chory i leki brałem. 3 słabe tańce z koleżankami z klasy. Jedźmy już. Widzę, że też się nudzicie - marudzę. OK, wsiadamy do auta. Bateria padła bo mróz - mówię. Z sali wychodzi kolega - pchamy. Niet. Przychodzą kolejni - ej klema ci spadła. Zapadam się pod ziemię, tak nie ogarnąć.
Pewności nie mam z czego to wynikało, ale chorowałem jeszcze tydzień lub dłużej. Chyba dlatego, że nie chciałem iść do lekarza. Spędzałem wtedy błogo czas oglądając "That 70's show" i pochłaniając kolejne rozdziały przygód Jana Śniega i tego co mu głowę ucięli na końcu. Trwały ferie, więc wiele nie traciłem. Przyszła wtedy sąsiadka, bo komputer słabuje, format potrzebny. No przecież nie odmówię. Poszedłem.
Tydzień temu dzwoniła mama, bo córka tej sąsiadki ma studniówkę i nie ma z kim iść. Odmówiłem wykręcając się egzaminami (prawda jest taka, że nie potrafię się odnaleźć na takich imprezach). Ciekawe czy znalazła kogoś.
Nie żałuję, zaliczyłbym kolejną studniówkę z gorączką. Bo tak jest #!$%@? zawsze.

#takbardzo #halucynacje
  • 3