Wpis z mikrobloga

#opowiesciroznejtresci

Osobny tag na te wszystkie historyjki, zapraszam do obserwowania.
Pierwszy wpis spotkał się jak dla mnie z bardzo ciepłym odbiorem, kilkoma wiadomościami, kilkoma plusikami więc nie pozostaje mi nic innego jak opisywać systematycznie nasze szkolne wojaże.
To co było w pierwszym wpisie to w zasadzie wydarzenia po zakończeniu szkoły czyli jak dla mnie jednego z najlepszych okresów mojego życia, od teraz będę opisywał wszystko od początku bo wydaje mi się, że wszystko jest dość ciekawe i zazębia się ze sobą dlatego zachęcam do śledzenia całej historii, piszcie też swoje historie w komentarzach, dla mnie to sama frajda bardzo lubię wracać do nostalgicznych wspomnień i przeżywać na nowo te wszystkie wydarzenia.

Koniec gimbazy, szukamy więc licbazy, czas z dresów wskoczyć w jeansy buty typu vans i jakaś koszulka, świadectwo w dłoń i na miasto. Docelowo miałem iść gdzieś do zawodówki no ale rodzice się uparli na liceum, spoko wsiadam w tramwaj i jadę, przez przypadek przegapiłem przystanek na którym miałem wysiąść, więc wysiadam na następnym a przede mną 2 panny, no i tak się trochę zapatrzyłem na ich wdzięki kiedy szły, aż z tego wszystkiego troszkę się zagubiłem, a że były młode to spytałem czy orientują się którędy do szkoły, powiedziały że idą właśnie złożyć podanie, mogę się przyłączyć to pokażą co i jak (bo jużtu były) no i tak właśnie poznałem swoje pierwsze 2 koleżanki. Podchodzimy już pod drzwi i ni w #!$%@? nie pasowała mi ta szkoła do zdjęć, które oglądałem przed wyjazdem na miasto ale kij tam szkoła jak szkoła, może remont był.
Wbijamy do środka, pani z sekretariatu zaprasza nas do środka, wchodzimy całą trójką i pierwsze pytanie czy mamy oryginalne papiery (a nie te drugiego wyboru) bo to jak się okazało najważniejsze kryterium, lekkie WTF? ale kij tam, składamy papiery wychodzi pan Dyrektor poruszał brwiami rzucił tylko "no no, widzę grupowo, chwali się będą lepsze wyniki w nauce", nie zdążyliśmy wyjaśnić, że koleżanki może i grupowo a ja jak się okazało w ogóle #!$%@? szkoły pomyliłem bo się na dupy zapatrzyłem (), no ale już było za późno bo byliśmy przypisani do literki klasowej "B" od razu przyjęci bez czekania, niepewności itp. Mama jak usłyszała to podskakiwała do góry, że taki wybitny że od razu mnie przyjęli a inni z rozstrojem żołądka czekali, dopiero pod koniec wakacji się przyznałem, że szkoła co prawda nie ta w którą celowałem a 2 ulice dalej, lecz to wzbudziło w mamusi jeszcze większy podziw, że sobie to wszystko sam załatwiłem ( ͡ ͜ʖ ͡).


Pierwszy wpis, o którym mowa na początku

#coolstory
  • 4
@Ramox: Zawołam jak dojdziemy do ich wątku, co prawda krótko z nami były przez pana Mazurka (nauczyciela matmy, o którym krążyły legendy) i z którym będzie kilka ciekawych wątków (pierwszy może już na dniach).