Wpis z mikrobloga

Kolejny list do Kaczyńskiego- oni naprawdę stają coraz bardziej przewidywalni z tymi listami. Oraz biedna matka nieinteresująca się dotąd polityką zaangażowana w KOD, bo polityka w końcu zainteresowała się nią. Przerost formy nad treścią, a krytykować Kaczyńskiego i rząd też trzeba umieć, by ich "zaorać".

> Mam 26 lat i od zawsze czuję się nie tylko Polką, ale też Europejką. Jeśli Pan nie zna tego uczucia, bo nigdy nie mieszkał poza Polską - powiem Panu, że to w istocie cudowne. To poczucie posiadania niezliczonych możliwości w ramach jednego wielkiego, wspaniałego projektu - Unii Europejskiej. I dlatego tak mnie boli, jak Pan burzy ten ustalony porządek i podważa polską wiarygodność w Brukseli - pisze w liście otwartym do prezesa PiS Katarzyna Nowak.

Cały list - poniżej:

"Panie Prezesie Kaczyński! Żebyśmy od razu mieli jasność - jestem Polką Najgorszego Sortu, nigdy Pana ani Pańskiej partii nie popierałam (wręcz przeciwnie!), a moja Mama z powodu obecnej sytuacji politycznej zaangażowała się w prace Komitetu Obrony Demokracji (a, co warte zauważenia, przez wiele lat nie przejawiała najmniejszego zainteresowania polityką. No to polityka w końcu zainteresowała się nią!).

Jem również mało mięsa, a gdy robi się cieplej, regularnie jeżdżę na rowerze. Od 2008 roku, od kiedy skończyłam liceum, mieszkałam w czterech europejskich krajach, a także w Nowej Zelandii. W międzyczasie odbyłam bezpłatny, półroczny staż w TVN 24 (było to jedno z moich najlepszych, najciekawszych życiowych doświadczeń), a także miałam trzymiesięczną praktykę w RMF FM.

Jestem katoliczką i wierzę w Boga, ale uważam, że paradygmaty nauki Kościoła nie mogą definiować zasad funkcjonowania państwa, które nie tylko powinno być świeckie, ale też tolerancyjne wobec wyznawców wszystkich religii świata.

Patriotyzm to dla mnie synonim szacunku dla pamięci o Historii i Jej Bohaterach przy jednoczesnym pokornym przyznawaniu się do naszych polskich błędów. Ale to też sprzątanie psiej kupy po spacerze z moim pupilem, a także bycie pracowitym, miłym, kulturalnym, uśmiechniętym i odpowiedzialnym - tak po prostu i na co dzień.

Wiem, Panie Prezesie, nie polubilibyśmy się. Ale nie piszę do Pana, by o tym wszystkim Panu opowiedzieć. Rzecz w tym, że od jakiegoś czasu bezczelnie wchodzi Pan z buciorami w moje fajne życie.

Od dwóch lat pracuję w jednym z krajów Europy Zachodniej - najpierw na stażu, a od lipca 2014 aż do dziś m.in. jako sekretarka trzech dyrektorów. Zespół, którego częścią jestem teraz, jest piątym z kolei, jaki zdążyłam poznać od momentu mojego przyjazdu. Jak się może Pan domyśla, w międzyczasie dorobiłam się tu całkiem sporego grona znajomych.

Od Nowego Roku moje przerwy obiadowe planuję z nawet trzytygodniowym wyprzedzeniem, żeby nie stracić kontaktu z najbliższymi mi osobami. No właśnie. I od jakiegoś czasu te przerwy są mniej przyjemne, bo czuję się w obowiązku tłumaczyć moim zagranicznym znajomym, że nie wszyscy Polacy to wyborcy PiS, a fakt, że wygraliście te wybory, to splot kilku (ja uważam, że nieszczęśliwych) okoliczności i ogólnie kiepskiego stanu polskiej polityki. Polityki, która jest jednak bardzo młoda i jeszcze nie do końca ukształtowana, na przykład w porównaniu z brytyjską, francuską czy amerykańską. Ledwie 25-letnia. Przyfarciło Wam się, jak to mówi mój brat. Analizy, dlaczego tak się stało, oboje znamy bardzo dobrze - zostały już wielokrotnie omówione przez znanych politologów i publicystów, nie muszę ich przytaczać.

To, na co chciałabym zwrócić uwagę, to fakt, że burzy Pan demokratyczny porządek, może nie idealny, ale jednak - porządek - jaki do tej pory obowiązywał w moim kraju. Nie podoba mi się to, zalatuje faszystowskimi ambicjami i najgorszą komunistyczną retoryką.

Przejęcie mediów publicznych, zwalnianie z nich cenionych dziennikarzy i producentów programów informacyjnych, bezprawne mianowanie (albo i nie) poszczególnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta, który wywodzi się z Pańskiego ugrupowania, karygodne insynuacje Pańskich współpracowników wobec byłego ministra spraw zagranicznych jakoby był współodpowiedzialny za katastrofę smoleńską, a także brak Pańskiej reakcji jako szefa partii rządzącej na spalenie kukły przypominającej Żyda na wrocławskim Rynku, i jeszcze kilka innych Pańskich decyzji - są dla mnie, i nie tylko dla mnie, co najmniej alarmujące.

Nie zgadzam się z nimi i nie zgadzam się, żeby publicznie mówił Pan, że działa zgodnie z 'wolą narodu'. Jestem przedstawicielką tego narodu i proszę sobie nie uzurpować prawa do reprezentowania mnie, a także co najmniej kilkudziesięciu innych osób, które znam i które również się z Panem nie zgadzają. A jeśli nie zechce się Pan do tego zastosować, to się zastanowię, czy chcę być częścią tego narodu. Bo ja, proszę Pana, mam 26 lat i w zasadzie od zawsze czuję się nie tylko Polką, ale też szerzej - Europejką. Ta Polska, którą pamiętam, to Polska, która wchodzi do NATO, a potem do Unii Europejskiej.

1 maja 2004 roku mam 14 lat, jest piękny słoneczny dzień, spędzam go w Olsztynie z Mamą i naszymi znajomymi. Wszyscy są podekscytowani i weseli, panuje atmosfera świąteczna i podniosła. Kilka lat później, w 2009 roku, podejmę studia na brytyjskiej uczelni, za które zapłacę tyle samo co Brytyjczycy i pozostali obywatele Unii, czyli kilkakrotnie mniej niż ci "spoza". Dzięki programowi wymian międzynarodowych wyjadę na jeden semestr do Nowej Zelandii i na drugi do Hiszpanii. A teraz, we wrześniu, chcę zrobić magistra w Manchesterze i znowu - zapłacę tyle samo co każdy Brytyjczyk.

Czyż to nie cudowne? Jeśli Pan nie wie, nie zna tego uczucia, bo nigdy nie mieszkał poza Polską - powiem Panu, że to w istocie cudowne. To poczucie posiadania niezmierzonych, niezliczonych możliwości w ramach jednego wielkiego, wspaniałego projektu - Unii Europejskiej. Jestem wielką zwolenniczką integracji i współpracy wszystkich krajów, szczególnie tych, gdzie demokracja jest niezagrożona, ale najbliżsi mi są, oczywiście, nasi europejscy partnerzy. I dlatego tak mnie boli, jak Pan burzy ten ustalony porządek i tak bardzo podważa polską wiarygodność w Brukseli. Parafrazując pewnego bardzo znanego amerykańskiego polityka - "Ich bin ein Europäer!".

Nie licząc, że Pan kiedykolwiek odpowie, a nawet, że przeczyta ten list otwarty, pozostaję z (zanikającymi) wyrazami poważania,

Katarzyna Nowak

PS Polecam Panu zwrócić uwagę na całkiem nowy francuski film dokumentalny "Nasze jutro" (tyt. oryg. "Demain"). Polska premiera miała miejsce w grudniu 2015. Przedstawia on, co się stanie ze światem, jeśli nie zmienimy swoich obecnych przyzwyczajeń związanych z zanieczyszczaniem naszej planety. Przybliża też widzom m.in. zasadę "zielonych miast" i rozwoju technik, dzięki którym pozyskiwana jest energia odnawialna, a także objaśnia fiński system edukacji należący do najlepszych na świecie. Może ten film pomoże Panu zrozumieć, jak bardzo ośmieszył się nasz minister spraw zagranicznych swoimi niedawnymi wypowiedziami. To nie Europa spycha Was na boczny tor. To Wy sami robicie wszystko, żeby stać się żałosnym pośmiewiskiem, swoistym reliktem komunizmu na obrzeżach Unii Europejskiej".


#gazetawyborcza #gw #neuropa #4konserwy #polityka #bekazkod
  • 2