Wpis z mikrobloga

#postmanstories

Mam na rejonie pewne drzewo. Ot zwykły kasztanowiec. Chyba jest stary, bo pień jest duży a korona rozłożysta. Trochę ten kasztanowiec doświadczony przez los, gałęzie połamane, jakieś narośle. Stoi on na początku jednej z ulic mojego rejonu. Ulicy bardzo długiej, od której odchodzą kolejne, tworząc jedno wielkie osiedle. Jedyną rzeczą, która wyróżnia drzewo na tle innych, stojących w pobliżu, są zszywki wbite w korę. Ciężko doliczyć się ile ich jest. Chyba nikt, nigdy, nie podjął się próby ich policzenia. Bo i po co.

Zszywki są pamiątką po każdym zmarłym mieszkańcu tego osiedla. Kasztanowiec służy za słup ogłoszeniowy. Bardzo specyficzny, bo wieszane są na nim tylko nekrologi. Nigdy nie widziałem, aby wisiało tam cokolwiek innego.
Za każdym razem, gdy przechodzę obok tego drzewa, mimowolnie zerkam czy nie wisi tam jakaś "klepsydra". Pojawienie się takowej zwiastuje melancholię wśród mieszkańców osiedla. Tworzą oni społeczność, która się zna, która nie jest sobie obojętna. Nie jest idealna, bo każdy z nich ma ze sobą relację lepsze lub gorsze. Większość mieszka tu od wielu lat, także czyjakolwiek śmierć jest smutnym dla nich wydarzeniem.

W piątek zmarła pani M. Bardzo wesoła i serdeczna osoba. Pełna dobroci i radości. Lubiłem sobie z nią porozmawiać na małym ganku jej mieszkania. Mieszkania wydzielonego z domu jej córki. Pani M. nie chciała zwalać się córce na głowę i postanowiła, że jedynym warunkiem, aby z nią zamieszkała, jest oddzielne mieszkanie. Córka była jednak sprytna i przy wydzielaniu mieszkania zaplanowała przejście od pani M. do siebie. Ułatwiało to kontakt, a i w razie czego wystarczyło przejść przez zawsze otwarte drzwi. Taki kompromis pomiędzy dumą i rozsądkiem.

Pani M. miała zawsze sporo ciekawych anegdotek do opowiedzenia. Mieszkała tu najdłużej i znała wszystkich. To ona, w moich pierwszych dniach jako listonosz, wprowadzała mnie, kto jest kim na osiedlu, na kogo uważać, a kto jest dobrym człowiekiem. Później, gdy już wszystkich poznałem, opowiadała historię nie tylko swoją, ale i swoich sąsiadów, opowiadała z dumą o wnuczkach, chwaliła się dziećmi, nigdy nie narzekała. No może trochę, kiedy miała gorszy dzień. Wtedy, z racji naszej przyjacielskiej relacji, ze śmiechem dogryzałem jej, że narzeka jak stary W., który był jej najbliższym sąsiadem i marudą strasznym. W odpowiedzi słyszałem, że to przez to, iż mieszka on tak blisko i codziennie truje jej zadek.
Gdy na zewnątrz robiło się ciepło, panią M. można było spotkać stojącą przy płocie bądź, jeśli siły jej pozwalały, spacerującą po chodniku. Nie raz obserwowałem jak stała i rozmawiała z sąsiadami z końca ulicy. Po prostu stali i rozmawiali. Niby nic nadzwyczajnego, ale miło to było obserwować. Za każdym razem, gdy mnie zobaczyła, z uśmiechem na twarzy, machała mi na przywitanie.

Tego dnia całe osiedle wspominało panią M. Większość osób, które odwiedzałem, rozmowę zaczynała od "Słyszał pan?", po czym ludzie wspominali. Pełne wzruszenia rozmowy. Większość dnia spędziłem na wsłuchiwaniu się we wspomnienia. Praca zeszła na drugi plan. Jako część tej społeczności czułem się w obowiązku wysłuchać tych ludzi, z szacunku dla nich i pani M.

#feels
  • 17
  • Odpowiedz
@Old_Postman: Pozornie zwykłe historie, zwykli ludzie, ale często pokazujące piękno relacji międzyludzkich, które dla nowych pokoleń są coraz bardziej zapomniane.
Twoi "klienci" zdają sobie sprawę, że są częścią Twych historii, które robią furorę na mirko? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Old_Postman: Czytając Twoje wpisy wspominam listonosza, który nam doręczał przesyłki jakiś czas temu. Podobnie jak Ty był świetnym obserwatorem i lubił swoją pracę. Czasem trafiał do nas bladym świtem- otwierałam mu drzwi (wyrwana z reglamentowanego przez potomka snu): kołtun na głowie, szlafrok na lewą stronę, mord w oczach- a on tą moją wściekłość potrafił rozbroić jednym zdaniem.
  • Odpowiedz
@Old_Postman: wiesz, pare razy zadtanawialem sie nad Twoim bytem na mirko i doszedłem do wniosku ze mimo gimbusów, kretynow i naganiaczy obrażających papierza jesteś tu jak najbardzej na miejscu. Próbowałem zdefiniować Twoja twórczość jednym słowem i chyba mi sie udało. Jestes po prostu tak bardzo "ludzki" i to przelewają te pozytywna energię na swoich czytelników. Dziękuje ze tu jestes :)
  • Odpowiedz