Wpis z mikrobloga

@ryhu: Czyżbyś popełnił ten błąd? Swoją drogą format jak na swoje czasy był bardzo dobry. Ale oficjalny odtwarzacz RealMedia był największym gównem jakie popełniła amerykańska gospodarka w swojej historii.
@McGravier: kiedy to było? Z tego co pamiętam, to miałem stałe łącze 64kb w 2001 roku, a 128 to pewnie był 2002-2003 rok. Dodam, że nie była to neostrada, a lokalna firma.
No i sam nigdy nie zaliczyłem Dragon Balla, bo w momencie w którym zainteresowałem się anime byłem za stary, by ta marka miała mi cokolwiek do zaoferowania.
@brickwall: Wydaje mi się że to było ok. 2007r. Będąc w licbazie - zacząłem oglądać DBZ jako trening angielskiego i się wciągnąłem. Kreskówki z eng dubbingiem to było dosłownie łączenie przyjemnego z pożytecznym. Istniało sporo stron agregujących linki streamingowe w absolutnie skandalicznej jakości, często z nazwami typu "watchdragonballzonline.com" itp.
A i tak oglądanie polegało na odpaleniu streamu, poczekaniu aż pasek załaduje się do 40-50% i włączeniu odtwarzania.

To właściwie był mój
@McGravier: Hmm, ja jestem z pokolenia które było świadkiem pierwszego boomu i szału na anime, związanego z emisją "Sailor Moona" i właśnie "Dragon Balla" w legendarnej RTL 7, ale wtedy temat zupełnie mnie nie zainteresował. I nie licząc pokemonów, które, o dziwo, w gimbazie oglądał chyba każdy, to anime i jego fani to był dla mnie raczej temat do złośliwych żartów i szyderczych uśmieszków, niż poważnego traktowania. Moje "nawrócenie" nastąpiło gdy
@brickwall: Miałeś satelite/kablówkę cwaniaku :)

Ja za dzirciaka w telewizji naziemnej oglądałem bajki na Polonii1 - Dragon Balla tam nie było, Tylko Sailor Moon i pare innych z polskim lektorem nałożonym na francuski dubbing
@ryhu: ach, pamiętam jak miałem 10-megabajtowy odcinek DB GT w rmvb... coś pięknego, jak się nie patrzyło na obraz (bo i tak nic nie było widać) to po samych dźwiękach można było wywnioskować że to amatorskie nagranie gwałtu w gimnazjum ( ͡° ͜ʖ ͡°)