Wpis z mikrobloga

Dzis przede mna najwazniejsza decyzja zyciowa.
Doslownie zyciowa.
Porzucony, po 2letniej walce o kontakt z synem, upadku firmy - upadlem sam. Calkiem. Jako czlowiek, mezczyzna, ojciec.
14 mc temu zostalem Jozefem K.
14 mc temu zawiazalem petle z paska na grzejniku nad kiblem i rzucilem sie. #!$%@? i organizm postanowil sie ratowac... Co za groteska. Sparalizowalo mi giry i upadlem na ten kibel...
Bylem po 2 terapiach u psychologow, ale nie pomagalo. Postanowilem wygrac na tym samym grzejniku doprowadzajac sie do stanu, w ktorym nawet moja podswiadomosc zrezygnuje z walki.
Dawniej dobrze zarabialem. Kupilem mieszkanie, poznalem kobiete, doczekalismy sie syna.
Sam ojca nie widzialem wiec ojcostwo bylo dla mnie czyms najcudowniejszym na swiecie. Przebieralem nygusa 1 reka, w drugiej mieszajac mleko. Przy mnie przestawal plakac i przy mnie zaczynal sie smiac... Bylem ojcem na miare ambicji.
Bylem mezczyzna i czlowiekiem na miare polowy ambicji, ale w realizujacych sie planach mialem kochajaca sie rodzine, dostatni dom i szczesliwa kobiete.
Odeszla. Upadlem. Podnioslem sie.
Godziny pracy stalem pod domem jej matki, gdzie byl moj syn. Mijal czas.
3 lata teraz mijaja od kiedy prosze o 2 rzeczy - aby powiedziala mi dlaczego odeszla (nawet jesli nie jestem biologicznym ojcem) i by choc na koniec powiedziala, ze jestem dobrym ojcem.
Ona milczy a ja przegralem z ambicjami. Jestem gownem we wlasnych oczach.
Wtedy, z petla na szyi, postanowilem ze spelnie swoje marzenie i obietnice dana synowi. Taka, ze bedzie mial pelna rodzine jakiej nie mialem ja i rano bedzie mogl wbiec do pokoju rodzicow i sie miedzy nimi polozyc.
Aby sie powiesic bez przeszkod musialem zdegenerowac sie do tego stopnia by nie miec rozterek. Przesyalem pracowac i choc chcialem i bylem zajebisty - mialem ciagle poczucie, ze to bez sensu. Wiedzialem, ze depresja pracuje.
Mieszkanie mam w licytacji.Nienawidze go.#!$%@? wszystko po gole sciany.
Zaczalem ogarniac swiat z perspektywy wieznia. Siedzialem w tym mieszkaniujak w celi, wychodzac na spacerniak i widzenia.
Od 3 lat zasypiam po kilku godzinach analiz. Jestem wrakiem.
Najgorzej bylo z synem. Nygus jest taki zajebisty, ze brakuje mi slow mimo kompletnego wyksztalcenia. Kiedy bylismy razem to jak bysmy otwierali swoje prywatne getto szczescia.
Nauczylem go, ze moze mnie pytac o wszystko i zawsze. No i w wieku 3 lat postanowil zglebic dzialanie silnika diesla :) Zglebilismy, bo sam nie znalem.
Uczony metodycznie od niemowlaka - zaczynal czytac, byl 2jezyczny, liczyl.
Jako, ze sam jestem z rodziny dysfunkcyjnej - postawilem glownie starac sie by w koncu on przerwal zaklety krag i byl w stanie zalozyc rodzine. Taka prawdziwa, stala, ze staruch czasow.
Dzieciak w "moje dni" byl przeszczesliwy. Moje dni, bo hakami (skarbowka, podrobione egzaminy, itp) tak szantazowalem matkedziecka, ze wycofala wniosek o ograniczenie mojej wladzy rodzicielskiej i pare godzin razem w miesiacu. Wniosla tez o alimenty, mimo ze za wszystko placilem. Wszedlem w posiadanie jej rozmowy z kolezanka o tym, ze co pol roku bedzie wnioskowac o podwyzszenie i bedzie git.
Wychowany przez matke - wpajalem w niego, ze matka jest najwazniejsza. I serio uwazam, ze do 6 roku zycia dziecko zwiazane jest bardziej z matka w tym okresie nauki emocji. Pozniej, na etapie nauki rol spolecznych, przerzuca sie na ojca.
Pieknie? Pieknie, ale w czasie bycia z nim, tym zajebistym czasie, glos mowil - "po #!$%@? to? nie masz kasy. jestes nikim. on nauczy sie byc nikim".
To bylo nie do zniesienia. Postanowilem, ze zmusze ja, zeby zalozyla rodzine z kims i pokazala mu jak to wyglada. Rodzine z kims lepszym ode mnie.
Ona zawsze dzialala lepiej w nerwach i pobudzala ja zlosc. Swiadomie, nieubezwlasnowolniony, w pelni wladz zniewazylem cala jej rodzine i znajomych. Co za upadek. Nawet jej o tym powiedzialem po tym jak zaczela melinowac dziecko u babci z powodu nowych zwiazkow.
Przedszkole alarmowalo o regresie emocjonalnyn, wychowawczym i edukacyjnym. Podjalem probe rozmowy po raz tysieczny. Bez skutku.
Bylem juz na etapie upodlenia takim, ze wiedzialem ze teraz fikne z petla jak felix.
Dzis jest ten dzien.
Wszystko powyzej jest smitne, ale tak naprawde to ja jestem slaby w #!$%@? i #!$%@?. Moj syn tam czeka a ja planuje go opuscic.
I to kieruje mnie nad kibel dodatkowo.
Pisze to po to, zeby sie otym upewnic.
Nie bede tu odpowiadal na komentarze. Jesli cos napisze jutro to znaczy, ze wybralem zycie i bycie dluznikiem bankow do jego konca, co w konsekwencji daje smierc, bo po #!$%@? byc #!$%@? nikim w oczach syna.
Jesli wybiore zycie to zrobie ama z ryjem. Moze Bialek mi pomoze, bo znamy sie osobiscie :)
Ale tak naprawde to napawa mnie ten skorzany pasrk na szyi spokojem.
Skacz #!$%@?, skacz :) Jestem nikim...
#feels #oswiadczenie #dowidzenia
  • 4
  • Odpowiedz