Wpis z mikrobloga

Od wczoraj zastanawiałem się, co począć z sytuacją w Śląsku. Z jednej strony przestał pracować Tadeusz Pawłowski, ale nie odbyło się to w takich okolicznościach, jakie zwykle znamy. Ostatecznie i tak przyszedł czas na kolejne zestawienie, bo dzień później poleciał Thomas von Heesen, a ze sprawą Tediego co nieco podpowiedziały Mireczki. Spróbujmy więc przejść przez to, co przyniosły ostatnie trzy dni.

Kolejno: pozycja, imię i nazwisko, nazwa klubu, data rozpoczęcia pracy w klubie, liczba dni przepracowanych w klubie, liczba meczów, liczba punktów i średnia punktów na mecz.

**1. Jurij Szatałow - Górnik Łęczna - 29.06.2013 - 887 dni - 55 meczów (89)* - 66 punktów (127)* - 1,20 (1,43)*.**
2. Piotr Mandrysz - Termalica Bruk-Bet Nieciecza - 06.01.2014 - 696 dni - 17 meczów (67)* - 20 punktów (123)* - 1,18 (1,84)*
3. Michał Probierz - Jagiellonia Białystok - 07.04.2014 - 605 dni - 62 mecze (152) - 96 punktów (222) - 1,55 (1,46)**
4. Piotr Stokowiec - Zagłębie Lubin - 12.05.2014 - 570 dni - 22 mecze (56)* - 24 punkty (101)* - 1,09 (1,80)*
5. Waldemar Fornalik - Ruch Chorzów - 07.10.2014 - 422 dni - 44 mecze (139) - 65 punktów (219) - 1,48 (1,58)**
6. Radoslav Latal - Piast Gliwice - 20.03.2015 - 258 dni - 31 meczów - 57 punktów - 1,84
7. Czesław Michniewicz - Pogoń Szczecin - 09.04.2015 - 238 dni - 29 meczów - 37 punktów - 1,28
8. Jacek Zieliński - Cracovia - 20.04.2015 - 227 dni - 27 meczów - 56 punktów - 2,07
9. Marcin Brosz - Korona Kielce - 25.06.2015 - 161 dni - 18 meczów - 23 punkty - 1,28
10. Leszek Ojrzyński - Górnik Zabrze - 13.08.2015 - 112 dni - 14 meczów - 14 punktów - 1,00
11. Robert Podoliński - Podbeskidzie Bielsko-Biała - 20.09.2015 - 74 dni - 9 meczów - 13 punktów - 1,44
12. Stanisław Czerczesow - Legia Warszawa - 06.10.2015 - 58 dni - 7 meczów - 16 punktów - 2,29
13. Jan Urban - Lech Poznań - 12.10.2015 - 52 dni - 7 meczów - 17 punktów - 2,43
14. Marcin Broniszewski - Wisła Kraków - 30.11.2015 - 3 dni - 1 mecz - 0 punktów - 0,00
15. Grzegorz Kowalski - Śląsk Wrocław - 02.12.2015 - 1 dzień - 0 meczów (51)* - 0 punktów (100)* - brak średniej punktów dla Ekstraklasy (1,96)*
16. wakat - Lechia Gdańsk

* - trenerzy Szatałow, Mandrysz, Stokowiec i Kowalski pracowali w swoim klubie także w I lidze (Kowalski nawet w ówczesnej III). Liczby w nawiasie uwzględniają zsumowany dorobek w I lidze i Ekstraklasie.
** - trenerzy Probierz i Fornalik prowadzili dane zespoły więcej niż jeden raz. Liczby w nawiasie uwzględniają cały ich dorobek w klubie bez podziału na kadencje.

Jeśli chodzi o sam dorobek meczowy i punktowy, od ostatniego poniedziałku została rozegrana tylko jedna kolejka, więc nie ma czego podsumowywać. Będzie zatem więcej o Pawłowskim i von Heesenie, niż o pozostałych.

W przypadku Tadeusza Pawłowskiego będę podsumowywał tylko drugą kadencję (pierwszej trochę nie ma sensu, jako że miała miejsce ponad 20 lat temu ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). W jej trakcie prowadził zespół przez 647 dni (od 24 lutego 2014) w 69 meczach ligowych, w których zdobył 101 punktów. Łącznie z poprzednim okresem pracy daje mu to 86 meczów w Śląsku i 119 punktów. Doliczając Puchar Polski i eliminacji Ligi Europy, będzie tych meczów już 103. Całkiem sporo, można by rzec.

Nie sposób nie podzielić jego pracy na dwie części. W 2014 roku zastał zespół dość mocny personalnie, ale pod wodzą Levego ocierający się o strefę spadkową. Pawłowskiemu nie udało się opuścić dolnej ósemki, ale w rundzie finałowej wywalczył dość pewne utrzymanie. Jesień też była udana, Śląsk zakończył ją na drugim miejscu. Dalej było już tylko gorzej. Niewiele wygranych meczów wiosną, dość szczęśliwy awans do europejskich pucharów, tam rozprawienie się ze słoweńskim Celje i porażka ze szwedzkim Göteborgiem. W lidze miejsce w strefie spadkowej po 18 kolejkach. W Pucharze Polski dwukrotnie osiągnięty ćwierćfinał, najpierw odpadnięcie z Legią po rzutach karnych, a teraz został jeszcze rewanżowy mecz z Zawiszą, który odbędzie się 16 grudnia.

Jak więc oceniać jego pracę? Najprościej byłoby podsumować, że złapał go znany w Polsce syndrom jednego roku. Przez pierwsze 12 miesięcy szło mu znakomicie, osiągał wręcz wyniki ponad stan. Potem wszystko zaczęło się psuć, nie radził sobie z narastającymi problemami, zamiast mówić o wygranych meczach mógł jedynie wymyślać kolejne wymówki. Trochę nie do uwierzenia, że jeszcze pięć miesięcy temu prowadził zespół w europejskich pucharach, ale dziś tym bardziej widać, że Śląsk nie był na taki występ przygotowany. Trudno wszystko zwalać na te cztery mecze w Europie, ale można zastanowić się, czy stanowiły dla klubu bardziej szkodę, czy pożytek.

Można powiedzieć, że przy tak słabych wynikach w 2015 roku i tak dobrze, że utrzymał się na stanowisku niemal do samego końca. Opuści tylko cztery ostatnie mecze, w tym jeden pucharowy. Zobaczymy, co będzie dalej, ale jak się przekonałem, jest coraz więcej głosów, że nie będzie to zmiana tymczasowa, tak jak się to zapowiada.

Łatwiej chyba będzie z Thomasem von Heesenem. To znaczy, ocena za zaledwie trzy miesiące pracy nigdy nie będzie do końca w porządku, ale co mam zrobić? W Lechii było już sześciu trenerów w ostatnich dwóch latach (Probierz, Moniz, Machado, Unton, Brzęczek, von Heesen), a zaraz będzie siódmy. Nietrudno wyliczyć, że średni czas pracy każdego z nich wyniósł 5 miesięcy (za ostatnie 2,5 roku, aby uczciwie wliczyć cały bilans Probierza). Każdy chyba sam dojdzie (albo już dawno doszedł) do prostego wniosku, że to patola nawet na tle naszej ligi.

Osiągnięcia von Heesena wyglądają następująco: 11 meczów, 11 punktów, 14. miejsce w lidze po zakończeniu pracy, a w Pucharze Polski odpadnięcie na poziomie 1/8 finału z Legią. Tak naprawdę bardziej zostanie zapamiętany z wypowiedzi w mediach, aniżeli w pracy. Starał się korzystać, jak tylko można było, z dobrodziejstw inwentarza. Wielu zawodników odsuwał, przywracał, znowu odsuwał, innych powoływał na jeden-dwa mecze, pojawiło się kilku młodych. Jeden wielki chaos. Pretensje do całego świata, sam jednak nie sprawił, że mocna personalnie drużyna gra dobrze, a wręcz przeciwnie. Tęsknić będą pewnie tylko dziennikarze, mogący teraz mieć mniej ciekawych wypowiedzi do zacytowania. Reszta, mam nadzieję, raczej nie będzie po nim specjalnie płakać.

Ponieważ von Heesen i tak był nisko w zestawieniu (12. miejsce), jego zwolnienie aż tak dużo w nim nie zmieniło. Gorzej z Pawłowskim, dotychczas będącym na 3. miejscu, a 1., jeśli liczyć wyłącznie Ekstraklasę. Teraz, przy liczeniu tylko dorobku z najwyższej ligi, liderem byłby Probierz z czasem pracy na poziomie 20 miesięcy. Wciąż dwójka najlepszych, licząc nieprzerwany czas pracy niezależnie od poziomu rozgrywek, to Jurij Szatałow i Piotr Mandrysz.

Pawłowski był jednym z zaledwie sześciu trenerów, którzy pracowali w swoim klubie dłużej niż rok, jako jeden z dwóch miał szansę na drugą rocznicę pracy w najbliższych miesiącach. Teraz, po zwolnieniu jego i von Heesena, średnia pracy trenerów spadła do 273 dni i 21 meczów. Przerażająca jest też mediana, która wynosi 194 dni. Oznacza to, że połowa szkoleniowców pracuje dłużej, a druga połowa krócej niż właśnie 6 miesięcy i 14 dni.

W tym sezonie mamy więc już osiem zmian trenerów w siedmiu klubach. Pięciu trenerów zyskało pracę w 2015 roku i w tym samym ją straciło, a byli to: Zub, Kiereś (ten już po spadku), Kubicki, Moskal i von Heesen. W tym momencie tylko dwóch szkoleniowców prowadziło zespół w ponad 50 meczów w Ekstraklasie podczas obecnej kadencji (Szatałow i Probierz). Szansę na to osiągnięcie będzie miał Waldemar Fornalik, ale dopiero w przyszłym roku. Akurat w jego przypadku można mieć nadzieję, że rzeczywiście do tego dojdzie.

Pawłowski był też trenerem z największą liczbą punktów w Ekstraklasie w obecnej kadencji. Teraz pierwszy jest Probierz - 96, a nieco dalej za nim Szatałow i Fornalik. Nietrudno zauważyć, że ta trójka dominuje obecnie w tych pozytywnych statystykach. Do tego dochodzą Mandrysz i Stokowiec, bazujący na udanym sezonie w I lidze, reszta zaś - choć pewnie część przyzwyczaiła się do aktualnego trenera swojej drużyny - musi mieć na uwadze, że na razie każdy z ich szkoleniowców ma za sobą niewielki czas pracy.

Pozostaje mieć nadzieję, że drugi, czy nawet trzeci, burzliwy okres w tym sezonie już minął. Pierwszy miał miejsce na przełomie sierpnia i września, w październiku mieliśmy zaś wyjątkową sytuację w Lechu i w Legii. Teraz znów, tak jak trzy-cztery miesiące temu, pracę straciło aż trzech trenerów w krótkim odstępie czasu (wręcz dużo szybciej niż wtedy). Teraz każdemu z nich zostały trzy mecze do rozegrania w tym roku, a dopiero potem czas bez większych obaw o pracę, bo wreszcie nie będzie trzeba się martwić o wyniki. Ten problem powróci dopiero w połowie lutego.

Została do omówienia jeszcze tabela z czasu pracy danego trenera z 90minut.pl, tym razem będą aż dwie. Śląsk, licząc punkty od 24 lutego 2014, zająłby 5. miejsce z niewielką stratą do podium. Moim zdaniem wynik zupełnie przyzwoity, przystający do obecnej pozycji Śląska w polskiej piłce, i gdyby forma była równa przez cały czas, a nie byłoby wyraźnych wzlotów i upadków, Pawłowski być może dalej mógłby pracować. Rozstrzał pomiędzy dobrymi meczami a złymi był jednak stanowczo zbyt duży.

Tabelę za okres pracy von Heesena znajdziecie natomiast w komentarzu poniżej. Co tu dużo pisać... Gdyby nie odwołano meczu Termalica - Jagiellonia, Lechia na pewno znalazłaby się w niej o jedno miejsce niżej. Czyli dokładnie takie, jakie zajmuje teraz w lidze. Wstyd i kompromitacja dla takiego klubu.

#ekstraklasa #pilkanozna #trenerzywekstraklasie
Kimbaloula - Od wczoraj zastanawiałem się, co począć z sytuacją w Śląsku. Z jednej st...

źródło: comment_wsqBfUYMMhzxEvLQW5C75zWScepo2GRe.jpg

Pobierz
  • 3