Wpis z mikrobloga

Maj Gad, żenada, hańba, wstyd, frajerstwo, nie wracajcie do domu. Chociaż moment, ktoś mecz z Górnikiem Łęczna musi rozegrać... Ratowanie remisu na boisku Podbeskidzia w ostatniej minucie samo w sobie brzmi tak żałośnie, że mogłoby wystarczyć za komentarz. Ostatnio było ich mało, bo Legia wygrywała. Teraz niestety będzie dużo więcej materiału do omówienia.

Nie powiem, żeby ostatnie wyniki jakoś uśpiły czujność, bo wiadomo, że gra nie była najlepsza. Tzn. może i zgodzimy się, że z Pogonią, Chojniczanką, Śląskiem oraz Midtjylland Legia przeważała i grała lepiej od przeciwnika. Dzisiaj też starała się prowadzić grę. To było jednak o wiele za mało na Podbeskidzie. Coś w tym jest - jeśli chcesz się przełamać, zagraj sobie z Legią. Zdążyliśmy już rozdać punkty drużynom ze strefy spadkowej (kiedy Lech jeszcze się w niej znajdował), obu beniaminkom, a także teraz drużynie, która od pół roku nie wygrała u siebie. Ok, dzisiaj też nie, ale była tego niezwykle blisko.

To jednak nie są jedyne wpadki w ostatnim czasie. Na 17 kolejek Legia wygrała 8 razy, czyli zdobywa trzy punkty rzadziej niż raz na dwie kolejki. I choć w swoich 5 pierwszych meczach Czerczesow wygrał 4 razy (czyli tyle samo, co Berg w... 11 kolejkach), to niestety taki sam stan rzeczy pozostał także po 6. Bilans 4-1-1, jako suche liczby, nie wygląda tragicznie. Problem jednak w tym, że Piast w tym samym czasie miał identyczny. Za ten okres mieliśmy więc szansę trochę go podgonić, skoro dwa razy stracił punkty. Tymczasem strata pozostaje taka sama, jak w październiku, a do niedawna wynosiła niewiele mniej, bo 8 punktów. Wróciliśmy do punktu wyjścia. Choć wyniki na tej przestrzeni sezonu uległy poprawie, to wciąż jest za mało. Trzeba być niemal bezbłędnym, aby gonić Piasta, i dlatego tego typu mecze nie mogą się przydarzać.

Z jednej strony rozumiem, że dopiero co mieli za sobą dość ciężki i wyniszczający mecz z Duńczykami. Brakuje piłkarzy do gry i nie było nawet gdzie dokonać zmian w pierwszym składzie. Zobaczyliśmy tylko Brzyskiego i Guilherme, reszta pozostała taka, jak w czwartek. I nie wiem, czy ten brak sił to spowodował, ale jedno było widoczne gołym okiem - gra była kilka razy za wolna. Gdy zdarzał się moment przyspieszenia, to stwarzało się miejsce do gry, zwłaszcza po czerwonej kartce. To duży grzech, że nie udało się tego wykorzystać. Niechlujstwo w podawaniu i przyjęciu piłki, wiele sytuacji nam przez to przepadło, a i tak przecież udało się ich trochę stworzyć. Wypisz wymaluj mecz z Podbeskidziem sprzed roku, pierwszym, w którym drużyna Berga przestała funkcjonować w poprzednim sezonie. Wtedy bezradność objawiała się w kolejnych wrzutkach Brzyskiego ze stałych fragmentów, co nie dawało żadnego rezultatu. Teraz próbowali coś zdziałać kombinacyjnie, nie mogę im tego odmówić, ale efekt był ze wszech miar żałosny.

No i teraz tak - choć gra do przodu wyglądała słabo, to sytuacji było sporo i poza dwoma golami można było spokojnie strzelić jeszcze ze dwa-trzy. Niekoniecznie trzeba dodawać to do wyniku, bo wiadomo, że po każdej bramce mecz ułożyłby się już zupełnie inaczej. Niemniej, mimo mizernej wizualnie gry, największe zastrzeżenia trzeba mieć do tej miej przyjemnej części pracy, czyli do defensywy. Z Midtjylland się udawało, dziś było zupełnie inaczej. Chciałoby się powiedzieć, że przeciwnik zaprezentował się wtedy dużo słabiej, ale czy to jest jedyna przyczyna? Jakoś mimo wszystko wyżej cenię sobie Duńczyków i tym bardziej nie rozumiem takiej przemiany naszych piłkarzy. Duda i Vranjes w czwartek nie olśnili, ale dawali sobie radę. Dzisiaj to była jakaś katastrofa z ich strony. Stojana wypunktowali w Lidze+Extra, ilustrując jego pressing przy golu na 1:0. Oczywiście tam był szereg błędów także innych piłkarzy, ale widać wyraźnie, od czego cała sytuacja się zaczęła. Znowu zanotował też sporo typowych dla siebie strat. Na plus właściwie tylko bramka i jedno dobre uderzenie z dystansu - potrzeba nam tego więcej.

Natomiast to, co wyprawiał jego partner ze środka pomocy, to już w ogóle paranoja... Z przodu miał jeszcze momenty, gdy pokazywał się dobrej strony, to właśnie on potrafił prostopadłym podaniem kogoś uruchomić. Ale z tyłu bieda. Od niego z kolei zaczęła się sytuacja z golem na 2:1, miał szczęście z ew. rzutem karnym (dla mnie sytuacja niemożliwa do dobrej oceny, stopklatki ani powtórki nie rozwiewają wątpliwości), a przede wszystkim z kartką. Krótko mówiąc, powinien wylecieć za dwa bardzo nieodpowiedzialne wejścia i przynajmniej mielibyśmy go z głowy na jeden mecz, bo byłaby to 4. żółta kartka w sezonie. Wiem, że to nie jego pozycja, jest stworzony do gry typowo ofensywnej, ale ten chłopak podobno miał kiedyś wyjechać do silnej ligi. Tam bez gry w defensywie ani rusz... Zresztą o czym ja piszę. Po takim występie to nie chciałoby go pewnie i Podbeskidzie, i wiele słabszych klubów. Zrobią coś z nim czy znowu zmarnujemy talent, na którym mogliśmy zarobić miliony, a przede wszystkim wyrobić sobie markę klubu, do którego warto przejść, aby się rozwinąć? Czas zaczyna uciekać. Za tydzień Ondrej będzie miał już 21 lat, ledwo się obejrzymy, a to już będzie 22, a wkrótce i 27. Ok, Radović po niezłym początku zamulał przez cztery sezony, aż stał się piłkarzem zjadającym ligę na śniadanie. Ostatecznie Legia i tak zarobiła na nim, a przede wszystkim wygrała z nim sporo meczów. Czy chciałbym, aby historia Dudy potoczyła się tak samo? Pewnie lepsze to, niż żeby miał w ogóle przepaść, ale nie może sobie pozwolić na kolejne słabe miesiące. Chciałbym, aby w klubie znalazł się ktoś, kto przemówi mu do rozumu, ale jeśli przez rok się to nikomu nie udało, to czy teraz nagle się objawi?

Gorzej wypadli też nasi obrońcy. Lewczuk tym razem popełnił sporo błędów i akurat w golu samobójczym jest najmniej jego winy, a więcej pecha. Przy bramce na 1:0, jak i pozostali, mógł się lepiej zachować, ale to właśnie on krył powietrze, nie zdecydował się na pójście ani do Szczepaniaka, ani do Demjana. Miał też szczęście, że jedna z jego strat nie zakończyła się kolejnym golem Słowaka, a jego ostre wejście nie było aż tak masakryczne, jak to Kolcaka. Tu pozwolę sobie na dygresję. Kto czyta moje teksty - a wiem, że nie ma takich osób - ten wie, że od pewnego czasu wyraźnie apeluję o dbanie o zdrowie piłkarzy, bo przykłady brutalnych zagrań mamy niemal w każdym meczu Legii. Dobrze, że tym razem sędzia zareagował właściwie i wyrzucił Kolcaka z boiska, Komisja Ligi też powinna swoje dołożyć. Takie wejścia należy zdecydowanie tępić i dobrze, że Guilherme nic się w tej sytuacji nie stało. Jego zachowanie po tym faulu, jak i to, że gry w przewadze przez 50 minut nie potrafiliśmy wykorzystać, to już materiał na inną opowieść.

O czym to ja... a, o obrońcach. Jodłowiec może nie zagrał tak słabo, jak Lewczuk, ale swoje błędy też popełnił. Oczywistym jest, że lepiej go widzieć w pomocy, ale dziś naprawdę nie było innego wyjścia. Kilka kontuzji sprawia, że musimy kombinować właśnie w ten sposób. W czwartek wyszło, dzisiaj nie, reguły w tym nie ma, ale wiadomo, że na dłuższą metę nie da to spodziewanych efektów. Nasze boki obrony? Cóż... Gdy Podbeskidzie kontrowało, to właśnie skrzydłami przedzierało się dość łatwo. Tak było przy obu golach i wszystkich tych sytuacjach, kiedy bielszczanie sami wychodzili z akcją, a nie zaczynała się ona od naszej straty w środku. Przy golu na 1:0 Brzyski był ustawiony do ataku i strata w tamtej strefie, a potem nieodebranie piłki skutkowało tym, że zrobiła się tam autostrada dla Podbeskidzia; Broź natomiast spóźnił się z kryciem Demjana. Przy golu na 2:1 obrony po prawej po prostu nie było, bo wtedy już Broź był na ławce, a bronić próbował, pożal się Boże, Kucharczyk.

W ten sposób możemy przejść do ofensywy, która - tak jak pisałem wyżej - też wcale się nie popisała. Co do Kuchego, nie ma wątpliwości, że znów należał do najgorszych na placu, mimo to może sobie zapisać udział przy golu na 2:2. Fenomen, że wciąż gra (że nie został zdjęty z boiska), że czasami nawet coś z tego jest. Problem w tym, że graliśmy po prostu w 10, jeśli nie w 9, o ile tak uznamy występ Dudy. Słaba gra Słowaka brała się jednak z tego, że był sporo pod grą i wtedy psuł. Kucharczyk zaś jej unikał i po prostu rzadko kiedy coś robił z piłką. Jego przeciwieństwem był Guilherme, którego wszędzie było pełno, jednak ja mam problem z oceną jego występu. Akurat gdy wróciło mu porozumienie z Dudą i zmontowali kilka fajnych akcji, zszedł. Tymczasem wcześniej przynajmniej trzema złymi przyjęciami piłki zawalił Legii tyleż samo sytuacji podbramkowych. Nie łapię tego, jak tak dobrze wyszkolony zawodnik mógł popełniać takie błędy, ale niestety mu się zdarzały. Koniec końców szkoda, że zszedł, zamiast np. Kucharczyka, ale moim zdaniem równie często czarował, co irytował.

No i dwójka napastników. Nikolić bardzo często wychodził z pola karnego, centrował. Szukał gry, co już należy do jego charakterystycznych zachowań. Mecz jednak w dużej mierze nieudany, na szczęście ocenę zmienia gol, a z tego się go przecież rozlicza. No i tak - to jego 17. gol w lidze, 21. we wszystkich rozgrywkach. Wyrównał wyniki Chinyamy, Saganowskiego i Kucharskiego. Z XXI w. zostaje już tylko Stanko Svitlica, przypominam - bilans 38 meczów/29 goli w sezonie 2002/03. Nikolić ma 31/21 i w najgorszym razie 21 kolejnych meczów, aby ten wynik poprawić. Co do samej bramki z Podbeskidziem - zachowanie jak najbardziej optymalne, przyjęciem piłki zwiódł obrońcę i sprytnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Szkoda, że tak rzadko dochodził do takich właśnie sytuacji. Bardziej statyczny był Prijović i nie był to najlepszy układ. W polu karnym nie czuł się najlepiej - niby to napastnik, ostatnio strzelał, ale tym razem nie sprawdził się w takiej roli. Jak dla mnie, podział ról między oboma napastnikami będzie jeszcze do skorygowania i poprawy.

Rezerwowi. Trochę kek, że wszedł Piech, dopiero pierwszy raz podczas kadencji Stanisława. Tym większy, że popisał się piękną asystą przy bramce, mniejszy - że wcześniej zmarnował świetną sytuację. Ale - choć zdaję sobie sprawę, że na dłuższą metę nie jest do zawodnik na poziom Legii - tym krótkim występem... może nie potwierdził, ale dał podstawy, by sądzić, że będzie dawał więcej od Sagana na tę chwilę. Jak dla mnie, zmiana na plus. Trickovski i Żyro? Byli parę razy przy piłce, ale nie mogę powiedzieć, aby zrobili coś nadzwyczajnego. Po golu na 1:1 gra Legii siadła (pamiętacie? zupełnie jak z Zagłębiem, Termaliką czy Górnikiem Zabrze) i wpuszczeni skrzydłowi tego nie zmienili. Gol na 2:2 był bardziej dziełem przypadku, niż rzeczywiście zasługą choćby Żyry, który przecież formalnie notuje asystę.

Na koniec jeszcze kilka słów o naszym prezesie. Krótko mówiąc, nie wytrzymał ciśnienia. Bardzo lubi być na świeczniku i swoje powiedzieć. Szkoda niestety, że wciąż uczy się zarządzania klubem i idzie mu to powoli. Dla przeciwwagi jest Mioduski, człowiek bardziej wyważony i stonowany, ale to też bardziej biznesmen niż ktoś znający się na piłce. Nie wiem, jak skończy się sprawa z Kucharczykiem i Dudą - być może ten ochrzan przejdzie w czyny także osobiście, ale nie sądzę, aby poważny prezes klubu powinien się w ten sposób zachowywać (nawet jeśli akurat miał rację, w tym co pisał). Takie sytuacje świadczą jednak na jego niekorzyść. Wolałbym (i pewnie nie tylko ja), aby więcej robił, niż mówił. Sprawy z walkowerem i Celtikiem już nie cofniemy, ale... akademia, boiska do treningu (także dla pierwszego zespołu), sponsor nazwy stadionu, polityka kadrowa (transfery i przedłużanie umów z kluczowymi zawodnikami), skauting - to wszystko są obszary, w których klub rozwija się zdecydowanie za wolno, albo w niektórych w ogóle. Poprawie uległy wyniki - nie mówię, że konkretnie teraz, ale dwóch mistrzostw z rzędu nie widziano tu dawno, a regularna gra w pucharach dłużej niż jeden-dwa dwumecze to też pewnego rodzaju ewenement w porównaniu z poprzednimi latami. Ale potrzebujemy iść jeszcze dalej, mamy na to potencjał, a zamiast tego nieco się cofnęliśmy w rozwoju. Czy to, co piszę, jest populistyczne? Może i tak, ale naprawdę uważam, że powinniśmy wymagać pewnego poziomu i kto może, niech wierci właścicielom dziurę w brzuchu co do niektórych spraw. Tak aby za Legię nie trzeba się było wstydzić, tak jak niekiedy trzeba to robić obecnie.

Terminarz. W środę gramy z Łęczną, potem wyjazd na stadion Wisły. Co będzie, to będzie, może ktoś wróci do drużyny (np. Pazdan) i uda się jakoś inaczej zestawić skład, coś pokombinować. Czasu nie ma na nic i trzeba grać mecze z rozpędu. Kolejny tydzień będzie jeszcze trudniejszy, więc tym bardziej trzeba wejść w dobry rytm. Przed Podbeskidziem pisałem, że styl mnie nie interesuje, tylko wynik. Teraz, szczerze mówiąc, przydałoby się zwycięstwo, ale takie przekonujące, na podbudowanie się. Wyszarpnięcie punktu dzisiaj to niby też jest coś, ale jest niczym w porównaniu do tego, gdyby ten gol decydował o zwycięstwie. Wciąż uważam, że przy takim natłoku gier i tym składzie na dobrą grą jeszcze poczekamy, ale może jakiś przebłysk, cokolwiek? Aby też trochę radości z tego było, a nie tylko smutku i spuszczonej głowy po kolejnej kompromitacji.

#legia
  • 22
@Kura_Wasylisa: :/ No ale ostatnie doniesienia tym bardziej by potwierdzały, że palma mu odbiła. Jeśli jest rzeczywiście tak, jak piszą, pożegnałbym bez żalu. Szkoda tylko kolejnego talentu, bo mimo wszystko miał momenty, gdy pokazywał jakieś umiejętności.
@Kimbaloula: Bogus zupelnie niepotrzebnie dzieli sie na twitterze swoimi opiniami, prezesowi klubu najzwyczajniej nie wypada w taki sposob sie wypowiadac. Ale jak to jest ze taki Kucharczyk gra u kazdego trenera wyjasnij mi prosze.....
@zero7: Niedawno dyskutowałem o tym na mirko. Czy chodzi o słabość konkurentów? Bo odkąd Kuchy jest w Legii, to zdecydowanie lepsi od niego byli Rybus i Kosecki (jeden sezon), ale tylko oni. Reszta nie osiągnęła nawet poziomu Michała. To chyba jakiś szerszy problem, że od dawna mamy słabe skrzydła.
@Kimbaloula: chyba za duzo Galerii Moktow ostatnio u nich wszystkich ;/, prezes tez sypal podywzkami na lewo i prawo i niektorzy sie poczuli zbyt komfortowo mam wrazenie. Do konca roku zostalo niewiele i beda probowac sie ratowac jakimis zimowymi transferami ( a znajac pion skautingu bedzie sie mozna zdziwic rownie mocno jak latem)
@zero7: Może ten podział punktów jest jednak w jakimś sensie przekleństwem. To znaczy, wydaje im się, że dzięki temu spokojnie dogonią jeszcze Piasta. Choć akurat dzisiaj wypowiedzi po meczu były normalniejsze niż po innych porażkach. Zgadzam się, że transfery mogą nie spełnić oczekiwań i możemy się wszyscy zawieść. Jeśli poprzestaną np. na Komorowskim i jakimś kolejnym no-name, który będzie się u nas przystosowywał miesiącami, to nic z tego nie będzie. Ruch
@Kimbaloula: Ja od poczatku reformy ligi uwazalem ze grupa mistrzowska i grupa spadkowa sa ok, ale dzielenie punktow wg mnie jest bardzo niesprawiedliwe, w tamtym roku to Legia byla jego ofiara, zobaczymy co przyniesie ten sezon. Piast ma ciekawa druzyne, bardzo zgrana ciekawe tylko jak beda grali po przerwie zimowej bo maja niesamowita powatarzalnosc, ale za duzo pilki w zyciu juz widzialem zeby nie wiedziec ze obniza troche loty. Na dzisiaj
@zero7: Też jestem temu przeciwny. Dwa lata temu nie wypaczyło ono rywalizacji, rok temu - zależy jak patrzeć, bo bez podziału Legia i Lech skończyłyby z tą samą liczbą punktów. W końcu może się jednak okazać, że mistrzem lub reprezentantem kraju w el. LE stanie się drużyna, która w przekroju całego sezonu w ogóle na to nie zasłużyła.

Co do Piasta - oczywiście, tak właśnie jest. Dobrze wyglądają jako drużyna i
@Kimbaloula: za dzisiejszą utratę punktów w 100% odpowiada prezes i Żewłakow, konkretnie to za nie sprowadzenie zastępstwa dla Dossy i Astiza. Módlmy się, żeby żaden ze stoperow poważniejszej kontuzji nie złapał.