Wpis z mikrobloga

Mirabelki. Dziś mam wam do polecenia dwie fantastyczne rzeczy. Jedną megatanią i jedną... drogą:) Nie udzielałam się jeszcze pod tagiem #mirabelkipolecaja , ale każda musi mieć swój debiut a ja często uczielam się pod tagiem #kosmetyki, ponieważ testuję większość rzeczy - mam nieco problematyczną skórę i włosy:) Głównie zniszczone latami niedbalstwa, ale to wszystko już naprawiam. Mnóstwo testuję, mnóstwo wydaję na takie przyjemności, wiele sprawdziłam i wiem jak dany produkt zareaguje na jaką skórę ( w większości)

1)Kawa - jedna Mirabelka polecała ostatnio płukankę z kawy do ciemnych włosów. Sprawdzając ją faktycznie miło się zaskoczyłam. Ale w przepisie na płukankę jest wyraźnie napisane, żeby wyrzucić fusy. A ja poszłam krok dalej.
Kawa ma też silne właściwości ujędrniające.
No więc zmieszałam fusy z odrobiną mojego peelingu i wmasowałam w ciało. Używam również Biooil i cóż... Bez ćwiczeń odmłodziłam i ujędrniłam pupę jak po kilku tygodniach siłowni:)
Minusem jest to, że trzeba to robić bardzo regularnie. Biooil wsmarowuję 1-2 razy dziennie, a peeling robię każdego ranka. Cały prysznic upieprzony, kawa dosłownie wszędzie i mimo, że potem zmywam wszystko mydłem mam wrażenie, że zapach się za mną ciągnie (choćby od włosów)

2. MAC Mineralize Charged water- jak wspominałam zmagam się z dość kłopotliwą skórą mieszaną. Dodatkowo mam bardzo porozszerzane pory i większość kremów jest dla mnie albo za tłusta, albo za bardzo przesusza. A jakby było mało mam trochę blizn po trądziku. Cóż, niestety mam to po mamie.
Pomijając to, że w MACu po raz pierwszy został mi idealnie dobrany podkład, w taki sposób, że się nie świeci, nie waży, nie przetłuszcza i nie wysusza to konsultantka przypadkiem zachęciła mnie do kupienia mgiełki do twarzy. Do tej pory codziennie używałam bazy lub fixera, lub jednego i drugiego, przez co tylko psułam skórę.

Po zaczęciu używania tej mgiełki z dosłownie muśnięciem kremu na policzkach nie miałam do tej pory żadnego pryszcza, skórę mam nawilżoną a nie tłustą i makijaż trzyma mi się cały dzień, nawet na jodze czy siłowni. W zasadzie nie wiem czy teraz potrafiłabym żyć bez tej mgiełki, bo z tego co widzę nawet delikatne zmarszczki i zwężone pory troszkę znikają. Kolejny plus jest taki, że można jej używać też do włosów i wtedy też stają się jakby świeższe i bardziej wygładzone.
Minusem jest cena:( Buteleczka takiej przyjemności kosztuje aż 90 złotych, ale za to jest bardzo wydajna i w zasadzie zastąpiła mi wszystkie maseczki i zabiegi u kosmetyczki.

Przepraszam za rozpisanie się, Poleciłabym jeszcze jeden krem do skóry problematycznej (ale nie młodej) na zimę i pewien rodzaj masażu, ale nie wiem tak naprawdę czy ktoś będzie go potrzebował, dlatego się wstrzymam:) Może być tak, że ktoś mnie skrzyczy bo nie spodoba mu się moja opinia na temat tych produktów.

#kosmetyki #uroda #pielegnacja
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach