Wpis z mikrobloga

Mirki przypomniała mi się historia sprzed kilku lat, kiedy jako student dorbiałem sobie w serwisie maszyn hazardowych. Miejsce akcji Ustrzyki Górne, Solina i okolice. Głowni bohaterowie Leon (kierowca), Janek (serwisant) i ja (cała reszta). To był bardzo długi dzień, w czasie którego kilkakrotnie byliśmy kontrolowani przez Straż Graniczną. Ostatnie zgłoszenie serwisowe za nami, godziny pracy już dawno się skończyły, a my naszą białą furgonetką ruszyliśmy w drogę powrotną do firmy. Po przejechaniu kilku kilometrów (do bazy mieliśmy około 40) trafiliśmy na kolejną kontrolę. Standardowo dokumenty, skąd, dokąd i dlaczego... Tak na odchodne, oddając dokumenty strażnik zapytał, co mamy na pace. I nagle Janek, który nigdy się nie odzywał wypalił:


Mina strażnika była nie do opisania, a obok moich drzwi (pasażera) i z tyłu (widziałem we wstecznym lusterku) wyrosło dwóch innych strażników, jeden ze strzelbą, drugi z Uzi.


#truestory #coolstory #heheszki #pracbazapracbaza #nielegalniimigranci
  • Odpowiedz