Aktywne Wpisy
stuj_bez_nug +218
Mirki chce się pochwalić (。◕‿‿◕。). Dzisiaj skończyłem spawanie i szlifowanie schodów na pięterko. Koszt stali, paliwa, gazu i drutu do spawarki - niecałe 1200 zł.
Cholernie dumny jestem z siebie, bo kompletnie nie umiem w spawanie a tym bardziej w schody ᕙ(✿ ͟ʖ✿)ᕗ
Zostało jeszcze pomalować i przykręcić stopnice wykonane z fosztów po budowie, bo na dębowe mnie nie
Cholernie dumny jestem z siebie, bo kompletnie nie umiem w spawanie a tym bardziej w schody ᕙ(✿ ͟ʖ✿)ᕗ
Zostało jeszcze pomalować i przykręcić stopnice wykonane z fosztów po budowie, bo na dębowe mnie nie
![stujbeznug - Mirki chce się pochwalić (。◕‿‿◕。). Dzisiaj skończyłem spawanie i szlifow...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/2b7a0b83f409ae723f3eac9eb7b0d0a5d211d1fa6f02923b861ba61fb554f0ff,w150.jpg?author=stuj_bez_nug&auth=19cbd25ee36fa94f8a029986aaa9b72f)
![cytmirka](https://wykop.pl/cdn/c0834752/96d4f8bd2cb737d4c8e71990fc8c683294c0ef41d4f739aaa5b12c20e822e184,q60.jpg)
cytmirka +102
Pies biegał po środku lasu, w ciemnościach, oczywiście po ulicy. Wyleciał mi prawie prosto pod koła, z naprzeciwka jechała ciężarówka. Od razu spakowałam go do auta, a w aucie rozwalił mi opakowanie z hummusu, wiec całe auto miałam po chwili brudne z hummusu (co widać na zdjęciu), jeździłam tak pół godziny- przede mną kilka km lasu, za mną kilka km lasu…
Podjechałam pod najbliższy dom- nikt nie otwierał… W końcu pojechałam w
Podjechałam pod najbliższy dom- nikt nie otwierał… W końcu pojechałam w
![cytmirka - Pies biegał po środku lasu, w ciemnościach, oczywiście po ulicy. Wyleciał ...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/b5b978dd0bac2b740d8d7aa9aff4ad9c86f8f97575d33222b0483cb9fc7d4779,w150.jpg)
koziołka i zlatując na łeb, na szyję na inną gałąź o trzy łokcie niżej. - Oczywiście, że to
było z mojej strony raczej... - przyznał spadając na następne sześć gałęzi. - A wszystko
to, moim zdaniem, przez to - powiedział opuszczając ostatnią gałąź i fikając przy tym
trzy koziołki - wszystko to przez to, że zanadto lubię miodek. Ratunku! - zawołał
padając z wdziękiem w krzaki jałowca.
Wylazł z zarośli, wyjął z nosa kolące igły i znów zaczął rozmyślać i pierwszą
osobą, o jakiej pomyślał, był Krzyś.
- O mnie? - zapytał Krzyś drżącym ze wzruszenia głosem.
- Tak, o tobie.
Krzyś nic nie mówił, tylko oczy jego stawały się coraz większe i większe, a
policzki coraz czerwieńsze.
Otóż Kubuś Puchatek poszedł do swego przyjaciela Krzysia, który mieszkał za
zielonymi drzewami na drugim krańcu Lasu.
- Dzień dobry, Krzysiu! - powiedział Puchatek.
- Dzień dobry, Kubusiu Puchatku! - powiedziałeś.
- Chciałbym wiedzieć, czy masz pod ręką coś w rodzaju balonika.
- Balonika?
- Tak. Idąc do ciebie tak sobie mówiłem: “Ciekaw jestem, czy też Krzyś ma pod
ręką coś w rodzaju balonika?”. Właśnie tak sobie mówiłem myśląc o balonikach.
- A na co ci balonik? - spytałeś.
Kubuś Puchatek rozejrzał się dokoła, czy nikt nie słucha, położył łapkę na
pyszczku i powiedział ledwo dosłyszalnym szeptem:
- Miód!
- Ale co ma balonik do miodu?
- Ma - odparł Puchatek.
Otóż właśnie tak się zdarzyło, że poprzedniego dnia byłeś na zabawie u twojego
przyjaciela, Prosiaczka, i na tej zabawie dostaliście wszyscy baloniki, i tyś dostał duży,
zielony balonik, a jeden z krewnych-i-znajomych Królika dostał duży, niebieski
balonik i zapomniał zabrać go z sobą do domu, ponieważ był doprawdy za młody,
żeby chodzić na zabawy; a ty przyniosłeś ze sobą do domu i zielony, i niebieski
balonik.
- A który wolisz? - zapytałeś Puchatka.
- Widzisz, to jest tak - odpowiedział Puchatek. - Kiedy się idzie po miód z