Wpis z mikrobloga

Mirki, dobre uczynki jednak wracają.

Parę dni temu byłam w Lidlu na zakupach. Przede mną stała babcia, starowinka. Na taśmę wyłożyła kilka produktów i mówi do kasjerki, że ma tylko 9 zł, więc żeby powiedziała jej, jeśli przekroczy kwotę. Pani kasjerka nabija i mówi, że brakuje niecałe 2 zł. Na to starowinka mówi, żeby odłoży tę kaszę, to może starczy. Ale tak jakoś za serce mnie złapało i myślę sobie, że żal staruszki, pewnie emerytura nędzna, na obiad nie będzie miała co zjeść.... No ale dać tak hajs babci to też lipa, bo może poczuje się niezręcznie i pewnie nie przyjmie. Więc wyciągnęłam dyskretnie z portfela 2 zł, schyliłam się niby i mówię:

- Proszę Pani, wypadło coś Pani

- Jak to wypadło? To nie moje...

- Wypadło, wypadło. Widziałam, jak otwierała Pani portmonetkę i wyleciało na podłogę.

Babcia się uśmiechnęła, chyba wyczuła moje intencje i podziękowała mrugając oczkiem.

Myślałam, że na tym zakończyła się ta miła przygoda robiąca mój dzień. Ale jednak miała ona swoją kontynuację dzisiaj. Znów wybrałam się do marketu po zakupy. Napakowałam cały koszyk, zapłaciłam i dźwigam te zakupy ciężkie. Nagle widzę idącą z przeciwka starowinkę. Myślę "O! To ta sama babcia". Tym razem szła z jakimś młodzieńcem pod rękę. Ona chyba też mnie poznała, bo przywitała się serdecznie. I mówi zwracając się do owego mężczyzny:

Wnusiu, pomóż pani, ma takie ciężkie zakupy, pewnie do domu nie doniesie.


Zgodziłam się, bo już dawno #niebieskipasek mi nie pomagał zakupów targać :D Pogadaliśmy po drodze, pośmialiśmy się. Nawet mnie na kawę zaprosił () Nie zgodziłam się, bo trochę za młody, ale i tak miło :D

Tak więc Mirki, warto pomagać. A już myślałam, że nie opłaca się mieć dobrego serca. Miłe zaskoczenie. Udany dzień

#dobryuczynek #truestory #coolstory
  • 29