Wpis z mikrobloga

- Dzień dobry, czy zastałem panią H.? - zapytałem mężczyznę, który otworzył mi drzwi.
- Oczywiście. Oczekuje pana - odstąpił krok, aby zrobić mi miejsce do przejścia i teatralnym gestem wskazał na pokój na końcu małego przedpokoju. Zachowywał jak kamerdyner. Ubrany schludnie, w koszulę i swetrową kamizelkę w kratę. Jedyne co nie pasowało do jego wizerunku to klapki i brak skarpetek. - Zapraszam.
- Dziękuję bardzo - minąłem mężczyznę i udałem się w kierunku przez niego wskazanym.

Wszedłem do pokoju. W niedużym pomieszczeniu znajdowała się mała komoda, regał z książkami, stolik, na którym stał nieduży telewizor, łóżko typu wersalka, dwie pufy i stolik kawowy. Przy stoliku siedziała siedemdziesięciopięcioletnia pani H., z wielkim uśmiechem na twarzy. Mężczyzna wszedł za mną do pokoju i stanął nieruchomo przy drzwiach.

- Dzień dobry. Jak dobrze, że pan dzisiaj przyszedł. Przepraszam za mój wygląd. Dopiero maluję włosy - podniosła dłoń do głowy i zatrzymała ją tuż przy włosach. Przyjrzałem się dokładniej i zobaczyłem, że są one wilgotne i tkwi w nich grzebień. Uśmiechnąłem się na ten widok. Dookoła pani H., na wersalce, na której siedziała, porozkładane były gazety, aby zapobiec pobrudzeniu narzuty.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnąłem się, usiadłem na jednej z puf i sięgnąłem do torby po przekaz. Położyłem na stoliku i wskazałem miejsce na podpis.
- Mama przygotowuje się na niedzielę - odezwał się mężczyzna.
- A cóż takiego jest w niedzielę pani H.? - zapytałem z nutką wścibskości w głosie.
- Jak to co? Wybory proszę pana. - i spojrzała na mnie pobłażliwie - Och wy młodzi, zapominacie o tym.

Uśmiechnąłem się w odpowiedzi i zacząłem odliczać pieniądze do wypłaty.
- Mama zawsze bardzo poważnie traktuje wybory. - powiedział z uśmiechem syn pani H.
- Bo tak je trzeba traktować. Bo to bardzo ważny dzień, synku - spojrzała na mnie - Widzi pan, ja zawsze się na wybory przygotowuję. To ważne wydarzenie. Dzisiaj robię włosy i fryzurę, syn mi pomaga, bo sama już nie jestem taka sprawna. Nawet sobie sukienkę na tę okazję.
Spojrzałem w kierunku, w którym patrzyła pani H. Na wieszaku zaczepionym o jedną z półek regału, wisiała skromna, czarna sukienka.
- Bardzo ładna. Gustowna - skomplementowałem
- Dziękuję bardzo - zawstydziła się pani H. - Założę na wybory. Zawsze tak robię. Chce godnie uczcić ten dzień, bo ten dzień na to zasługuje.

Syn się uśmiechnął.
- Tak mama zawsze chce spełnić swój obywatelski obowiązek.
- Synku to nie obowiązek, to przywilej. Wy młodzi...
- Oj mamo - przerwał jej syn i spojrzał na nią prosząco.
- Już dobrze - uśmiechnęła się szeroko. - Już dobrze. A pan się wybiera głosować?
- Oczywiście.
Popatrzyła na mnie serdecznie.
- To bardzo dobrze.

Na tym skończyła się nasza krótka rozmowa. Wypłaciłem pieniądze, pożegnałem się i z uśmiechem na twarzy wróciłem w Rejon.

Miłe to było spotkanie. Bez przepytywania. Bez namawiania. Takie po prostu serdeczne.

#postmanstories #coolstory
  • 12
  • Odpowiedz
@jankotron: nope, nic z tych rzeczy :) to naprawdę #truestory

Sam byłem zdziwiony tą sytuacja ale ona wydarzyła się naprawdę. Po kilku dniach wypytywania mnie przez klientów jak mam zamiar głosować, jacy są ci a jacy tamci to to zdarzenie było miłą odmianą. Dlatego tak utkwiło mi w pamięci. Nie jestem prowcem, ja tylko opisuję to co mnie spotyka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Old_Postman: myślę, że przez wychowanie i... doświadczenie. Bo jednak jak się żyje tyle lat, i ciągle się słyszy natrętne pytania, to może z czasem człowiek dojrzewa do tego, by samemu ich nie zadawać. Mnie ostatnio odwoziło z dworca starsi państwo, dalsi sąsiedzi, i już sobie myślałem "oho, zaczną się zaraz pytania, gdzie pracuję, ile zarabiam, jakie skończyłem studia itd". A oni - ku mojemu zaskoczeniu - owszem, chcieli się tego
  • Odpowiedz