Wpis z mikrobloga

@zyyx: zabawne, jak byłem mały, to miałem taką śmieszną lampkę wkładaną do kontaktu zaraz nad głową przy łóżku. Pech chciał, że pewnego razu żarówka się przepaliła i ją wyciągnąłem i tak sobie była ta lampka bez żarówki. Nie uwierzysz, jakie to było uczucie, gdy pewnego razu się obudziłem, ból jak jasny #!$%@?, ręka tak mi zesztywniała, że nie mogłem jej wyciągnąć z gniazda żarówki, a jak mi się w końcu udało
źródło: comment_eDArfuN2tqMx8mb2hjqvvh3hqsAZSfBL.jpg
@zyyx: W lutownicach kolbowych uchwyt jest zrobiony chyba z gumy (trudno powiedzieć, na pewno wyrób chiński). Jak się chwyci przewód, a następnie lutownicę, to można mieć problemy z puszczeniem. :/
@januzi: To co ty za lutownicę masz? :O
We wszystkich znanych mi prawilnych jest trafo 24v, więc nie ma bata, żeby nie móc puścić, choćbyś nawet dotknął dwóch kabli na raz...
@januzi: No ja nie mówię o typowej transformatorówce, tylko stacji lutowniczej z normalną kolbą (podłużną). Tak czy siak lutownica o której piszesz powinna mieć wtyczkę z uziemieniem podłączonym właśnie do grotu lutownicy a także wszystkich innych odsłoniętych metalowych części i wymienione przez Ciebie zjawisko nie powinno nigdy mieć miejsca.
@nsfw: Chińska lutownica i uziemienie? ;) Wtyczka ma specjalnie zrobiony kształt, żeby się dało włożyć do gniazdka z bolcem. Poza tym złapało mnie po chwyceniu za tą gumową rączkę. Ani przez chwilę nie miałem kontaktu z metalem. Chińce coś dodali do tej gumy, że się zrobiła przewodnikiem :/ Mam nauczkę na przyszłość ;) Jak coś robię, to wyłączam główny bezpiecznik.
@januzi: o.O to ja kupiłem kiedyś lutownicę za całe 20 (chyba) złotych i miała uziemienie...
Zmień lepiej lutownicę, a nie wyłączaj bezpiecznik + najlepiej jeśli jest możliwość i jeszcze nie masz - dołóż wyłącznik różnicowoprądowy (przeciwporażeniówkę)
@Norskee: ja jak byłem mały to zawsze się zastanawiałem dlaczego wszyscy mi zakazują dotykać kontaktów i czegokolwiek do nich wkładać. Dokładnie już nie pamiętam czy coś oprócz ciekawości mnie do tego popchnęło ale raz znalazłem gwoździa na półce (ojciec majsterkował więc było ich dużo w domu) i po prostu wsadziłem go do kontaktu. Kontakt był przy framudze drzwi do kuchni w której był ojciec. Zobaczył co #!$%@? i wystartował do mnie
@XpedobearX: ile razy słyszałem "nie..." tak niemal zawsze to robiłem, logika dziecka
prądu nie tykałem, bo mi kiedyś kuzyni pokazywali - razilismy się baterią tą z większych kwadratowych dla zabawy, językiem blaszki trzeba było dotknąć czy coś takiego xD