Wpis z mikrobloga

#atencyjnyrak ostatni dzień wlewu EP w drugim cyklu. Potem do domu, w środę wizyta na bleomycynę, tydzień później to samo, a 4 listopada początek ostatniego cyklu.
Profity:
- póki co zero objawów niepożądanych (piję ponad 3 litry płynów dziennie, faktycznie idzie skutecznie wypłukać świństwo kiedy już zrobi swoje rakowi),
- apetyt dopisuje, właściwie codziennie zjadam prawie cały obiad ze szpitala (o dziwo, jest zawsze powyżej 6/10) i cały obiad podrzucany z zewnątrz ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- spotkałem jednego niezłego śmieszka na tej samej terapii, który też widział korytarze w piwnicy i chciałby namówić ekipę szpitala na LARP z zombiakami zamiast głupiego onkobiegu wokół szpitala (zrobionego pewnie dla ludzi z Mordoru znoszących lepiej chemię i bojących się o staty z Endomondo) ( ͡º ͜ʖ͡º)

Brak profitów (dla innych pacjentów oddziału):
- ponieważ część musi być izolowana (zwykle niegroźne bakterie, których nosicielem jest ok. 20% populacji, ale które mogą powodować poważne biegunki po obniżeniu odporności i zagrażać tym samym osobom starszym), a planowe i nagłe przyjęcia są cały czas, chorzy po chemii lub po chirurgii leżą na korytarzu (dziś pewnie już z 7 łóżek) i nic nie idzie z tym z zrobić, bo jakaś część oddziału została przeznaczona na inne cele.
  • 2