Wpis z mikrobloga

Wokół kadry stworzył się niesamowicie pozytywny klimat. Mamy ogarniętego prezesa, który nie ośmiesza siebie i Związku przy każdej okazji, nad PR pracuje grupa młodych, znających temat ludzi (portal laczynaspilka.pl to strzał w dziesiątkę), nasi zawodnicy dobrze albo bardzo dobrze grają w klubach (w tamtym sezonie Glik natłukł goli dla Torino, Krychowiak dzielił i rządził w La Liga i Pucharze UEFA, w tym Szczęsny robi furorę w Serie A, a Lewy oszalał), pierwszy raz w historii ograliśmy Niemców, a i piłka jakoś płynniej chodzi w meczach reprezentacji.
Wszystko to pięknie i na pewno duża odmiana po czasach Laty i Smudy, ale w całej tej euforii daliśmy sobie zamglić oczy i zdaje się, że nie do końca trzeźwo patrzymy na wyniki naszej kadry.
Owszem, udało się ograć Niemców, urzędujących mistrzów świata. Można jednak powiedzieć, że każdy selekcjoner ma swoją Portugalię. Nawałce trafiła się ona w meczu z Niemcami.
Co poza tym? W tych eliminacjach dwa razy klepnęliśmy Gibraltar i Gruzję. Były to zwycięstwa bardzo efektowne, ale jednocześnie obowiązkowe. W meczach ze Szkocją i Irlandią zdobyliśmy 3 punkty. Sukcesem jest to, że nie przegraliśmy, ale przecież też nie wygraliśmy.
Cieszy fakt, że piłka u naszych chodzi szybciej i okazują wolę walki. Cieszy to, że tworzą autentyczną drużynę. Na razie jednak nie zrobili niczego poza tym, co zrobić musieli. A głód sukcesu i ostatnie doświadczenia są u nas takie, że już za to wynosimy ich pod niebiosa.
#mecz #pilkanozna #reprezentacja #niepopularnaopinia