Wpis z mikrobloga

@dzester: Niektóre Sci-Fi z lat 50-80 się wciąż świetnie trzyma. "Wieczna wojna" się jak najbardziej zalicza do tej grupy. Heinlein też, na przykład "Kawaleria kosmosu" czy "Luna to surowa pani".
A z nowszych pozycji to faktycznie, Alastaira Reynoldsa możesz wziąć (np. "Przestrzeń Objawienia").