Wpis z mikrobloga

Znajdź sobie, #!$%@?, chore dziecko! Tak, #!$%@? chore, w #!$%@? cierpiące dziecko, nie mówimy tu o jakimś #!$%@? nastolatku, czy innym #!$%@? seniorze. Nie pytaj mnie, skąd masz je wziąć, bo to nie mój problem. Dziecko nazwij Kajtek (to nie podlega żadnej dyskusji, wszystkie chore dzieci mają na imię Kajtek- nie pytaj dlaczego, tak działa życie). Zacznij bujać się z dzieckiem po mieście, zabieraj je, #!$%@?, wszędzie: na plac zabaw, do kościoła, na zbiórki charytatywne, do programów publicystycznych, fundacji pomocy dzieciom, WSZĘDZIE. Z czasem ludzie zaczną zwracać na ciebie uwagę, zaczepiać i pytać o dziecko. Nie #!$%@? tego! Mów, że zbierasz na leczenie Kajtka, które kosztuje 6 mln zł. Za każdym razem jak dziecko zacznie płakać z bólu zbieraj od znajomych hajs na leczenie. Wśród twoich nowych znajomych na pewno będą jakieś kobiety, które na pewno będą zwracać na ciebie uwage, bo facet walczący o zdrowie i życie dziecka jest co najmniej intrygujący. Tego też nie #!$%@?, ruchaj swoje znajome na wszelkie możliwe sposoby (niekoniecznie na dwa baty z Kajtkiem). Kiedy już zrobi się o tobie głośno, znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zapłacić za leczenie dziecka. Weź od niego hajs, wsiądź w samolot, powiedz że lecicie na terapię do USA. Po drodze #!$%@? Kajtka z samolotu, zapłać pilotowi, żeby wyrzucił cię w jakimś kraju z którym Polska nie ma podpisanej umowy o ekstradycję. Następnie idź na piękną plażę, spójrz w błękit oceanu i krzyknij: "Wygrałem w życie!".

#pasta