Wpis z mikrobloga

Poraziła mnie postawa młodej Ukrainki z tekstu opublikowanego przez Wyborczą ("Polina - młoda Ukrainka opowiada o swoim życiu w Bydgoszczy"). Cytuję:

Nie wiedziałam, kiedy wrócę. We wschodniej Ukrainie na dobre trwała już wojna. Martwiłam się, czy mojemu chłopakowi uda się wyjechać z Ukrainy i dołączyć do mnie, czy dostanie powołanie do wojska. Udało się. Jesteśmy razem w Bydgoszczy.


Nie wiem jak Wy, ale dla mnie tacy ludzie są fatalnym przykładem tego jak nie należy się zachowywać. Mam nadzieję, że w przypadku wojny w Polsce moi rodacy nie uciekną do Wielkiej Brytanii i Holandii. Ojczyzny trzeba bronić, a nie uciekać i liczyć na to, że ktoś to zrobi za nas.

Źródło: http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1,48722,18515281,polina-mloda-ukrainka-opowiada-o-swoim-zyciu-w-bydgoszczy.html
tomasz-maciejczuk - Poraziła mnie postawa młodej Ukrainki z tekstu opublikowanego prz...

źródło: comment_ruxx87ySiYeOT3HzUOfZKp13VqWI4QDY.jpg

Pobierz
  • 79
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@tomasz-maciejczuk: Jak nie przejście na stronę ruskich to dobrowolne oddanie się do niewoli, obojętnie. I ciężko tu mówić o walce w obronie Polski, bardziej pasowałby wybór między śmiercią za odmowę udziału w tym szaleństwie a daniem się zabić żeby zabezpieczyć ucieczkę polityków i ich rodzin. Walczyć w obronie kraju to można jeżeli są chociaż minimalne szanse na to że ta obrona skończy się czymś innym niż rzezią i zniszczeniem.
  • Odpowiedz
@tomasz-maciejczuk: przede wszystkim czasy armii uzupełniających frontowe mięso armatnie przypadkowymi cywilami skończyły się wraz z I Wojną Światowej. Tak, pierwszą: już podczas drugiej zniknęły bitwy typu "czerwoni strzelają się z niebieskimi w okopach przez pół roku", stąd odsetek zmobilizowanego społeczeństwa rzadko przekroczał 10% całkowitej ludności sprzed wojny, a w wielu krajach był wielokrotnie niższy, a i to tylko dlatego, że po pierwszej WŚ oczekiwano rychłej drugiej.

Dzisiaj użyteczność "mięsa armatniego"
  • Odpowiedz
@rineo: w tej chwili mamy konflikty w Libii, Syrii, Iraku i na Ukrainie. Wszędzie armie tworzone są z przypadkowych cywilów. W czasie wojny trzeba uzupełniać straty. Czym polska armia może uzupełnić straty jeśli ma rezerwy w postaci kilku tysięcy NSRowców?
  • Odpowiedz
w Libii, Syrii, Iraku i na Ukrainie. Wszędzie armie tworzone są z przypadkowych cywilów.

@tomasz-maciejczuk: Libia, Syria i Irak nie mają kompletnie nic wspólnego z "nowoczesnymi" wojnami jakie są możliwe w Europie, "bieganie z karabinem" jest tam nadal istotnym elementem taktyki. Na Ukrainie poza regularnymi armiami walczy paręnaście większych i mniejszych grupek wpływu, ale trudno uznać skrzykniętą watachę uzbrojonych sepratystów za "cywili".

Postawiłeś tezę mam nadzieję, że w przypadku wojny w Polsce moi rodacy nie uciekną do Wielkiej Brytanii i Holandii. Ojczyzny trzeba bronić, a nie uciekać i liczyć na to, że ktoś to zrobi za nas i z nią dyskutuję. Polsce raczej nie grozi ani wewnętrzny konflikt grup separatystycznych, bo nawet chyba największy RAŚ ma poparcie co najwyżej marginalne, ani walka z terrorystyczną quasipartyzantką, ani nawet regularna naparzanka domowa między zwolennikami dwóch alternatywnych rządów*. W dającej się przewidzieć przyszłości jedyną realną groźbą jest atak regularnej armii pewnego "bratniego narodu" ze wschodu - w takiej opcji korzystanie z "mięsa armatniego" nie ma najmniejszego sensu, co wyłuszczyłem w komentarzu wyżej.

Dochodzi też kwestia przemian społecznych: wraz z upadkiem monarchii ogólnospołeczne przekonanie, że jesteśmy podlegli władzy zaczęło ustępować wartościom jednostkowym i postrzeganiu siebie jako suwerena. Prezydent, premier czy poseł nie cieszą się takim "społecznym przywiązaniem" jak król, nie są postrzegani jako symbol i uosobienie Państwa, a jako urzędnicy z lekko przegiętymi przywilejami. Ludzie nie czują się już "poddanymi", nie czują się odpowiedzialni za zabezpieczanie interesów władcy, miast tego rozwinęliśmy w sobie bardzo silne poczucie indywidualnych wolności oraz
  • Odpowiedz
@tomasz-maciejczuk: Też nie chciałbym walczyć dla tak beznadziejnego dowództwa jakim jest ukraińskie. Co chwila jakieś kotły, okrążenia, spory na górze. Czułbym się tam jak mięso armatnie. Armia ukraińska to żart, a nie profesjonalizm.
  • Odpowiedz
moi przodkowie #!$%@? na front i oddawali życie w walce przeciwko wrogom Ojczyzny


@tomasz-maciejczuk: Twoi przodkowie walczyli w imię idei. Teraz mamy komputery, internet, telewizję i wszyscy widzą co się dzieje dookoła - że prawdziwymi wrogami Ojczyzny są jej rządzący - co dla wielu oznacza, że nie ma o co walczyć.
  • Odpowiedz
@tomasz-maciejczuk: ja juz dawno stwierdziłem ze nie ma tutaj co bronić, kraj w którym się wychowałem i tyle. Dymaja człowieka na potęgę i jeszcze bronić, phi! Niech #!$%@? ministrowie i inni idą na front, mądrzy tacy zza biurka. A prezydent pewnie pierwszy wyjedzie i będzie rząd na uchodźstwie. W dupie mam takie coś. Jak wiele osób powiedziało, zabrać rodzinę i zniknąć.
  • Odpowiedz
Powiem że to obraża moje przekonania religijne i będą mogli mi pale possa


@whahazhutou: To nie pedał-parada, chłopcze. Wojsko to ojczyzna i obowiązek. Nie dorosłeś jeszcze do tak poważnych spraw. Nie wypowiadaj się bez sensu.
  • Odpowiedz