Wpis z mikrobloga

Przeklejone z forum hip-hopowego. Warto ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#heheszki #coolstory #truestory
Gdy się urodziłem, moi rodzice postanowili otworzyć mi konto w banku i wpłacać do niego co miesiąc pieniądze, żebym w momencie 18 urodzin miał godny start, beztroskie wejście do życia. Ja wtedy miałem słomę w głowie, siano w rękach mogło mi tylko zaszkodzić, niestety moi rodzice w porę tego nie zauważyli. Ale od początku.
Proszę sie nie śmiać, ale gdy byłem mały, byłem wielkim sajkofanem bajki Pszczółka Maja, do dzisiaj mam nawet w ksywie ‘żądło’ z tego powodu, w wieku 6 bodajże lat postanowiłem więc, że zostanę pszczelarzem, do którego to marzenia konsekwentnie dążyłem przez wiele lat. Potem nawet zapomniałem o jego genezie, jednak w głowie dawno już miałem wizję pracy jako zawodowy pszczelarz. Zawód ten kojarzył mi się z respektem, walką ze strachem, poza tym zaniepokojony losem pszczół (które mają już niedługo wyginąć jak powszechnie wiadomo), głęboko wierzyłem, że poprzez opiekę nad tymi pięknymi owadami, będę mógł im pomóc przetrwać odrobinę dłużej. Młodzieńcze głupoty, wiadomo. Wciąż, nigdy nie czułem hańby gdy na tak popularne pytanie ‘co chcesz robić jak dorośniesz’ odpowiadałem, że zbierać miód po pszczołach. Na ósme urodziny dostałem siatkę do łapania motyli, miała dość gęsto rozstawiony sznurek, więc udało mi się złapać do niego pszczołę, którą szybko umieściłem w słoiku, nazwałem Gucio i ‘bawiłem się z nią’ i opiekowałem się. Zmarła po 2 dniach, a ja opłakiwałem ją przez miesiąc, przy okazji namawiając rodzinę, na kupno nowej (XD). Tak czy inaczej moi rodzice zrozumieli, że shit just got serious i z wiekiem coraz bardziej zastanawiali się nad odcięciem mi funduszu. Streszczając co się potem działo (nie wszystko pamiętam, niektóre zrelacjonowane przez członków familii) - w wieku 11 lat pobiłem się z kolegą, ponieważ po użądleniu wydarł się, że 'pszczoły są głupie, rok później zerwałem z moją pierwszą dziewczyną, bo powiedziała, że moje koszule w żółto-czarne paski jej się nie podobają, a na wejściu do gimnazjum cała klasa się ze mnie śmiała, gdyż z nieznanych mi przyczyn postanowiłem martwą osę, opisaną jako 'bohaterski owad' umieścić w zielniku. Potem się uspokoiłem i z tego co pamiętam więcej odpałów nie miałem, jednak wciąż zawód pszczelarza jasno mi przyświecał jako cel życia, rodzice się zaczynali niepokoić, gdyż byli przekonani, że w tym wieku już dawno będę miał ten etap za sobą, jednak ja wciąż miałem pewność co chcę robić w przyszłości. W ostatnich latach, gdzieś w okolicach 16 roku życia trochę mi się to co prawda rozmyło, zacząłem rozmyślać nad innymi zawodami, podróżnik, dziennikarz, raper ( :lol: ), nawet spełnienie marzenia moich rodziców o studiach medycyny wchodziły w grę, oceny miałem bardzo dobre. Jednak w ostatecznym rozrachunku postanowiłem zaufać sercu, gdy nawet mózg już nie nie nadążał pamięcią, czemu taką decyzję miałem podjąć, ale parę miesięcy przed osiemnastką, wciągnąłem się maksymalnie. Poradniki, podręczniki, blogi pszczelarskie. Nie mogłem się doczekać kiedy mój fundusz, na którym było kilkadziesiąt tysięcy złotych, zostanie uruchomiony, a ja będę mógł przystąpić do zakupów i zapełnienia działki nowym sprzętem. Miałem już upatrzone całe zestawy, węzy, wtapiarki, odstojniki, podkurzacze, miodarki, ulubione modele. W dniu 18 urodzin impreza, następny dzień to wizyta w banku, powolne planowanie rozstawienia rekwizytów na działce. Gdy asortyment zaczął przychodzić, a ja zająłem się rozstawianiem, wyraźnie zawiedzeni moją decyzją rodzice pogrążyli się w płaczu. Ja pomyślałem tylko coś w stylu ‘nie zniesiesz mnie gdy jestem najgorszy, nie zasługujesz na mnie gdy jestem najlepszy’ XD, po czym wróciłem do domu. Następnego dnia, zwabione pierwsze pszczoły bawiły się w najlepsze, mi za to nie przyszedł jeszcze kombinezon ochronny. Zostałem użądlony i dostałem ataku anafilaktycznego. Podobno moja niezwykła miłość do pszczół była spowodowana strachem przed nimi, nie wiem, jakieś psychologiczne #!$%@?. Uratował mnie tata, z zawodu lekarz, w ostatniej chwili, robiąc mi tracheotomię, przy czym nie mógł sobie oszczędzić słów 'a nie mówiłem, że to niezdrowa obsesja?' W ogóle to wydarzenie bardziej związało mnie z rodziną niż narodziny, złapałem infekcję i spędziłem prawie rok w szpitalu/leżąc w łóżku, najcięższy okres mojego życia (wtedy też założyłem konto na ślizgu, może jednak nie było tak źle, hehe). Oczywiście rzuciłem to wszystko w cholerę i teraz jestem normalnym, uczciwym pracującym i uczącym się chłopakiem.
Tak czy inaczej, to pierwszy raz kiedy tak się uzewnętrzniłem na forum, a morałów jest wiele – niektóre wyciągniecie sami, lekcje które ja otrzymałem są następujące: nigdy nie dawaj się żadnej obsesji pochłonąć bez końca i zawsze ufaj rodzicom.
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach