Wpis z mikrobloga

TLDR:


Jak powszechnie wiadomo, gdy chce się coś komuś wysłać, a zależy nam na czasie, najlepszym wyborem jest kurier. Oczywiście nie byle jaki kurier, tylko kurier z renomowanej firmy o długiej tradycji.
Zatem, naiwnie przekonany o tym, że jak zapłacę, to dostanę usługę wysokiej jakości, wybrałem naszych wspaniałych rycerzy na żółtych rumakach. Typ miał się zgłosić po paczkę w poniedziałek między 14 a 17:00. Do 15:30 jestem w robocie, ale nie martwiłem się - dotąd ilekroć zamawiałem kuriera, nawet z firmy krzak (3 razy taniej niż DHL) zawsze dostawałem telefon z pytaniem, czy jestem w domu, a jeśli nie jestem, to o której będę - był to, jak sądziłem, standard w branży, bo w końcu większość dorosłych ludzi pracuje w podobnych godzinach co ja, a w dodatku nie dało się nawet umówić na konkretną godzinę odbioru przy składaniu zamówienia....

...i takiego wała. 16:30, 17:00, 17:30 - nic. Dzwonię następnego dnia o 14:40 (z pracy) z pytaniem, co się wczoraj stało, że nikt nie zadzwonił, ani nie przyjechał i co słyszę?
Przyjechał. O 14:10 i odjechał w cholerę, bo mnie nie zastał. Mówię: spoko, to w takim razie dzisiaj przyjedzie po 16:00, jak nakazuje logika i zdrowy rozsądek?
I co słyszę? "A już dzisiaj u Pana był, a dzwonić nie musiał, bo nie"

Szlag mnie trafił. Typ przyjeżdża pierwszego dnia niemal o najwcześniejszej możliwej godzinie - mnie w domu nie ma. Co robi następnego dnia? Przyjeżdża o praktycznie tej samej godzinie, bo w końcu mogły mi się z dnia na dzień zmienić godziny pracy, albo mogłem wziąć urlop specjalnie w celu przekazania jaśnie panu paczki.

Oczywiście koleś z biura miał mnie w dupie, póki mu nie walnąłem paruminutowej tyrady na temat kurierów na żółtych papierach i wesołego zakładania przez firmę DHL, że obsługuje wyłącznie studentów i bezrobotnych. Dopiero po solidnym #!$%@? nagle łaskawie okazało się, że może mnie połączyć z kurierem, który oczywiście już pojechał w cholerę.
Kuriera nie #!$%@?łem z tego prostego powodu, że #!$%@? mógł mi celowo przesyłkę rozwalić, a naprawdę zależało mi na tym, żeby dotarła do celu w 1 kawałku. Ostatecznie paczkę wysłałem niosąc ją kilkaset metrów do punktu odbioru, który oczywiście mieścił się na praktycznie wyłączonej z ruchu ulicy, spacerek w 35 stopniowym upale był wspaniałym doświadczeniem - dziękowałem Bogu, że nie #!$%@?łem kuriera, bo oczywiście, jako że wszystko zamówiłem i zapłaciłem przez internet, to babka nie mogła mi dać żadnego pokwitowania - podpis potwierdzający dobry stan pudła etc. oczywiście składa kurier... Przy odbiorze od klienta. Więc teoretycznie facet mógł zrobić z nią wszystko i zwalić na mnie, a na druczku napisać, że przekazałem mu karton ze śladami DHLowskiego dostawczaka.

Z pozytywów - paczka dotarła w całości.

Podsumowując - nie polecam. Chcecie, żeby komuś coś dostarczyć? Wybierzcie jakąś inną firmę, chyba, że lubicie marnować długie godziny albo macie w pobliżu punkt odbioru i chce wam się targać tam ciężką przesyłkę.

Dzisiaj dla odmiany jakiś pajac z UPS zwyzywał mnie od pedałów, bo zamiast #!$%@?ć się w zaparkowane samochody, normalnie go wyminąłem na wąskiej ulicy przy niskiej prędkości, gdy koleś miał masę miejsca z prawej - ale musiał skręcić o jakieś 5 stopni, on, pan dróg w dostawczaku. Na szczęście dla siebie (i dla mnie, bo pewnie spędziłbym wieczór w areszcie za mordobicie 30m od kimisariatu) odjechał w przeciwnym kierunku w szybkim tempie.
Powinni im robić testy psychologiczne i to porządne, to może odsialiby frustratów.

#truestory #dhl #kurierzy #gorzkiezale ##!$%@?
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Pantokrator:

niosąc ją kilkaset metrów do punktu odbioru, który oczywiście mieścił się na praktycznie wyłączonej z ruchu ulicy, spacerek w 35 stopniowym upale był wspaniałym doświadczeniem.


Ja pracuje po 12h na dworze nie ważne czy pada czy jest 35 C i nie narzekam !!!
  • Odpowiedz
@mamferiearodzicowniemawdomu: a co mnie to obchodzi? :) Jak pracowałem fizycznie w DHL na terminalu na lotnisku miałem do przerzucenia X ton paczek, to po prostu to robiłem, choć tempo bywało zabójcze. I co? I jajco. Nie uważam, że fizolom należy się jakiś specjalny szacunek, bo siedzenie w korpo jest tak samo męczące Teraz mam inną robotę, a kuriera z odbiorem z domu zamówiłem właśnie dlatego, że nie miałem ani czasu,
  • Odpowiedz
@Pantokrator: Następnym razem spróbuj z FedExem. Co prawda nigdy nic nie wysyłałem za ich pośrednictwem, ale odbierałem i sprawowali się dużo lepiej niż inne kurierzyny. Może będzie lepiej, może nie.
  • Odpowiedz
@mamferiearodzicowniemawdomu: hahaha, nie no, spoko, rozumiem. Po prostu od tych 12 godzin roboty jak widać rozum zaczął ci niedomagać.
Powtarzam ci, ćwierćinteligencie, że zapłaciłem za konkretną usługę, której ten ktoś nie wykonał. Nie ma to nic wspólnego, z byciem wygodnym, za to ma bardzo wiele wspólnego z wykonywaniem umów. Może też się umówimy, że np. umyję ci samochód. Zamiast tego wysmaruję go gównem, a ty będziesz siedział dupa cicho, bo
  • Odpowiedz
@Xune: FedEx wydaje się być całkiem OK.
Wiem jedno, DHL jest u mnie na zawsze skreślony, zdawałem sobie sprawę, że paczki są u nich traktowane tak, że lepiej wszystko w 3 kartony zapakować (bo trochę w DHL pracowałem, mam nawet koszulkę :P ), ale nie zdawałem sobie sprawy, że nawet im nie zależy na tym, by odebrać paczkę od klienta, który za ten odbiór zapłacił.

Nawiasem mówiąc, z tego co
  • Odpowiedz
@Pantokrator: Prawda jest taka, że dla DHL i ich kurierów ważniejsze są firmy które wysyłają codziennie duże ilości paczek a nie pojedynczy klient który wyśle coś raz na ruski rok, bo i DHL więcej zarobi z firmy i kurier na własnesj działąlności więcej zarobi a i kłotop mniejszy jest z firmami.
No i niestety jest tak, że jak jest zlecenie od 14 to kurier może przyjechać 14:02 i mieć #!$%@?
  • Odpowiedz