Wpis z mikrobloga

To długi tekst, TLDR jest na końcu.
W nawiązaniu do wpisu @Groteska: http://www.wykop.pl/wpis/13297349/coolstory-i-logikarozowychpaskow-moja-siostra-ma-p/ , chciałabym opisać swój własny przypadek problemów z odżywianiem. Otóż kiedyś w liceum stwierdzono u mnie AFRID/SED, czyli selektywne zaburzenia jedzenia. Najdziwniejsze w moim organizmie jest to, że toleruję laktozę, nie mam żadnej alergii pokarmowej czy cekalii ani żadnych chorób gastrycznych. Żadnych, co by usprawiedliwiało moje zaburzenie.

Jak u mnie się objawia SED?
W zasadzie jest duża grupa pokarmów, których nie jestem w stanie wziąć do ust. Niestety jest to duża ilość warzyw i owoców oraz zboża, nasiona, rodzynki etc. (najbardziej wartościowe rzeczy w codziennej diecie), ryby (tylko łosoś, który tani nie jest), część mięsa oraz podroby, grzyby, owoce morza (brzydzę się krewetek, ostryg, ośmiorniczek brrrr). Szczycę się tym, że nigdy nie spróbowałam ogórka kiszonego, gdyż od razu musiałabym wypluć. Mama opowiadała mi, że kiedy miałam 10 lat to moja dieta składała się uwaga! z sera białego, sera żółtego, chleba białego, śmietany i ziemniaków, które potrafiłam jeść na sucho (tzn. bez sosu, mięsa i surówki). Jedząc zupę, oddzielałam płyn od warzyw, by mi nie przeszkadzały (co utrudniało jedzenie w miejscach publicznych, gdyż jak sami przyznacie dziwnie to wyglądało). Kanapki do podbazy musiały być tylko z białym serem, innych dodatków nie tolerowałam (pasztet, pomidory, szynka, kiełbasa, ogórek etc.) Podczas obiadu pół godziny męczyłam się, by wygrzebać, to co było dla mnie "jadalne". Jak patrzę w przeszłość to nie była to wielka trauma, choć było to uciążliwe (i jest do teraz).

W SED największym problemem jest mała różnorodność diety, gdyż codziennie praktycznie jesz to samo oraz neofobia jedzeniowa (czyli paniczny lęk przed spróbowaniem czegoś nowego). SED objawia się tym, że odrzucasz dane pożywienie na podstawie wyglądu, zapachu i konsystencji, faktury, pomarszczenia etc. Sama potrafię szukać w jabłku, czy nie ma żadnych dziur, czarnych plamek w ziemniaku, co później odrzucałoby mnie. Nie potrafię zjeść takiej truskawki, jagody czy porzeczki, gdyż mam tak wrażliwe podniebienie, że mam odruch wymiotny i dławię się . Z samym smakiem potrawy nie mam problemu, co jest w pewnym sensie groteskowe np. uwielbiam smak pomidorowy (sosy, keczup, koncentrat pomidorowy), jednak nie toleruję skórki od pomidora i dławię się. Lubię koktajle truskawkowe, jednak samej truskawki nie mogę zjeść. W przypadku zapachu, jeśli zapach mi nie podejdzie (a zwłaszcza jak pachnie obrzydliwym tłuszczem) to tego nie tknę, choćby mi płacili 100 zł. Największy problem mam ze skórkami i fakturą warzyw, które uniemożliwiają mi spożywanie ich. Gdy coś złego poczuję w ustach, jest na 100% pewne, że potem tej potrawy nie będę jeść. Ludzie z SED mają pociąg do potraw przetworzonych (typu parówki, paluszki rybne, mięso z Macdonalda itd.) i możliwie jak najprostszych (przykład Brytyjki jedzącej tylko frytki, gdyż miały prostą budowę i smak http://natemat.pl/103909,czy-mozna-przez-15-lat-zywic-sie-wylacznie-frytkami). Niestety, studia nie zmieniły mojej postawy do jedzenia (czułam głód, ale nie potrafiłam się przemóc, by zjeść "zakazaną potrawę").

Jak wygląda moja dieta i waga
Cóż na razie jeszcze jestem szczupła, mam krągłości gdzie trzeba. Tylko w 3. klasie gimnazjum miałam małą niedowagę. SED różni się od anoreksji i bulimii tym, że nie towarzyszą zaburzenia w doświadczaniu wagi i kształtu ciała. Nie mam żadnej obsesji i manii na temat mojej figury, więc to zaburzenie z odchudzaniem nie ma nic wspólnego.

Tak jak większość z SED, moja dieta składa się w większości z nabiału i węglowodanów. Lubię wszystkie rodzaje sera (uwielbiam sery pleśniowe i one nie wywołują uczucia wstrętu, gdy np. mój brat nie lubi ani zapachu ani smaku), piję chętnie mleko (chociaż już jako osoba dorosła nie powinnam), jadam jogurty (tylko gładkie bez owoców!). Jadam biały chleb, chociaż przekonałam się do czarnego (niestety odpada chleb z ziarnami, razowy, graham); również jajka i miód z mojej pasieki. Gotuję makarony w różnych kombinacjach, by jakoś uatrakcyjnić moje odżywianie. W mojej diecie znajdzie się również ryż i produkty mączne (typu: kopytka, kluski śląskie, gnocchi czy pierogi ruskie). Jak zamawiam pizzę, to zazwyczaj jest Margerita, co część znajomych widzi to jako #cebula, a to wynika tylko z moich preferencji.

Jak wcześniej pisałam, odrzucam większość warzyw i owoców, część mięsa oraz ryb (które odstraszają mnie przez ości i dziwny smak). Są jednak wyjątki:
*warzywa: marchewka (ostatnio polubiłam), groszek, buraki (tylko ugotowane), sałata, kapusta pekińska (zwykłą odrzucam w gołąbkach), cebula (musi być dobrze usmażona), szczypiorek, ziemniaki, pomidory bez skórek do sosu, papryka, fasola i powoli się przekonuję do warzyw strączkowych. Walczę z tym, żeby przyzwyczaić się do brokułów i szpinaku.
*owoce: banany, jabłka bez skórki, czasami gruszka, arbuz, czasem grejpfrut lub ananas
*mięso: piersi z kurcaka (inne części odpadają), mielone mięso wieprzowe (musi być dobrej jakości, więc kupuję w mięsnym i mielą przy mnie), pasztety z tego mięsa (w połączeniu z marchewką i smażoną cebulą pycha), pieczony dobrej jakości schab.
*ryby: na razie tylko łosoś
*orzechy i migdały

Kolejnym problemem z SED jest jedzenie mocno przetworzonych produktów i jadanie w fast foodach. Gdy uświadamiałam się w sprawie odżywiania, ograniczyłam paluszki rybne (żadnej wartości nie mają) i przetworzone mrożonki. Raz na ruski rok zjem w KFC czy maku, ale specjalnie mnie tam nie ciągnie :-) Unikam też picia słodkich napoi (z wyjątkiem soków przecierowych), teraz piję praktycznie wodę, kawę i herbatę. Nie chcę po prostu dociążać swoje zdrowie zbędnymi kaloriami. Ze słodyczy jem tylko czekoladę, galaretki i lody :-)

Czy moje SED ma jakieś źródło w dzieciństwie?
Wielu badaczy się zastanawia, czy SED ma źródło w wczesnym dzieciństwie. Z tego, co wiem, już od wczesnego dzieciństwa unikałam wszelkich nowości, a jak coś mi zasmakowało, to jadłam cały czas, zazwyczaj 4-5 produktów na krzyż. Pamiętam jednak uczucie dławienia się i obrzydzenia przy stole, co zostało mi do dzisiaj. Rodzice zmuszali mnie to jedzenia kaszy z mlekiem, co wywołało kłótnie i awantury (zresztą kaszy nie cierpię aż do dzisiaj). Jednak nie mam chyba żadnej traumy, która wywołałaby SED.

Czy mam problemy zdrowotne
Nie mam żadnych problemów, tylko ostatnio się czuję przemęczona i nie wiem, czy to przez brak magnezu i potasu. Kiedyś miałam niski poziom żelaza, co prowadziło do anemii. Staram się uzupełniać braki przez suplementy diety.

Jak radzisz sobie obecnie z SED
Muszę to przyznać, że wymagało to dużej pracy nad sobą i uzupełniania wiedzy. Gdy dorastałam, starałam się szukać tych produktów, które byłyby bogate w makro i mikroelementy i które byłyby jadalne. Z wiekiem przyszło jakoś łatwiej mi się przekonać do nowych rzeczy. Dzięki blenderowi i mikserowi część warzyw stałą się dla mnie jadalna. Zaczęłam robić zupy-kremy (a warto robić sobie gorące zupy dla zdrowia). Ostatnio spróbowałam truskawki i były nawet jadalne :-). Z owoców robię koktajle. Szukam sposobów, by jeść "niestrawne" warzywa. Myślę, że w przyszłości będę jadła więcej potraw i te zaburzenie pójdzie w przeszłość. Nadal mam problem z nadwrażliwym językiem i podniebieniem i to właściwie uniemożliwia mi jedzenie nowych warzyw. Chciałabym normalnie funkcjonować zwłaszcza przy obcych osobach i znajomych oraz chodzić do restauracji i nie mieć problemu z wyborem.

Dobra na razie to tyle, nie wiem, czy ktoś dotrwa do końca, tym bardziej, że nie jest to ciekawa historia np. o kobietach
( ͡° ʖ̯ ͡°) Jakbyście mieli pytania, piszcie.

Linki:
https://en.wikipedia.org/wiki/Neophobia#Food_neophobia
https://en.wikipedia.org/wiki/Avoidant/Restrictive_Food_Intake_Disorder
http://www.centrumzaburzenodzywiania.pl/arfid-nowa-kategoria-diagnostyczna-zaburzen-odzywiania
http://eatingdisordersreview.com/nl/nl_edr_24_3_1.html

TLDR



#opowiesc #logikarozowychpaskow #jedzenie #zaburzenia #niewiemjaktootagowac #nocnazmiana #nieumiemtagowac
  • 22
@panna_aparatka: A tak z ciekawości, nie chce mówić ze współczuje bo wszyscy żyjemy z czymś z czym żyć nie chcemy, a czy możesz jeść już coś czegoś kiedyś nie mogłaś, czy jesteś w stanie przemóc organizm i wymusić w nim zmianę.
Jakbym czytała o sobie, a wszyscy mi mówią, że wymyślam... Mam identyczne odruchy jak ty, sam zapach mnie potrafi odrzucić, np ogórki kiszone, nie mogę nawet siedzieć przy kimś, kto je je. I też zajadam się zupą pomidorową, przecier zjem, ale surowego nie ruszę. W owocach odrzucają mnie te pestki, skórki, ale soki piję chętniej. A do przedszkola zabierałam własne jedzenie. I też lubię makarony, kluski, pierogi. Ciekawe, czy istnieje szansa, że
@wolodia: Może źle użyłam sformułowania, ale z mlekiem powinno się uważać. Część osób dorosłych (co czwarty)ma problemy z trawieniem laktozy (ludzki organizm kończy wydzielanie podpuszczki, która odpowiada za rozkład kazeiny). Słyszałam też, że paradoksalnie mleko, które ma w sobie wapń i powinien wzmacniać kości, odwapnia je (ale podobno to propaganda wegan i "amerykańskich naukowców"). Mleko jest dobre, ale w rozsądnych ilościach.

Tak BTW jest grupa osób, które wbrew opiniom naukowców gada
@panna_aparatka: Jest prawdą, że część osób dorosłych laktozy nie trawi, ale wydaje mi się, że trawienie kazeiny nie ma nic wspólnego z trawieniem laktozy - jedno jest białkiem, drugie cukrem. Pytam, bo główne źródła antymlekowe to właśnie portale o "zdrowej żywności", a kampania antymlekowa zaczęła się dopiero w latach 70:
http://nauka.newsweek.pl/wielka-wojna-mleczna,95833,1,1.html

Mleko jest dobre, ale w rozsądnych ilościach.

Z definicji - wszystko trzeba przyjmować w rozsądnych ilościach.

Tak więc trzeba czytać
@Bromden: @BioLoszka: @ogur: Moim zdaniem nie czegoś takiego jak "nagle uzdrowienie". Jak pisałam powyżej, trzeba mieć dużo silnej woli, rozbudzić ciekawość do jedzenia (ono wywołuje u mnie skrajne emocje) i starać przyzwyczaić swoje podniebienie do tej potrawy :-). Dużo zależy od samego człowieka, nikt go nie zmusi do zmian a wręcz to wywoła u niego obrzydzenie i niechęć. Mam wrażenie, że w moim przypadku nie będzie pełnego, magicznego powrotu
@panna_aparatka: No niestety, jest jakaś plaga ostatnio i wszyscy rzucają się na wątpliwej jakości portale i chłoną te bzdury o zdrowej żywności, mleku, mięsie, nabiale, szczepionkach, antybiotykach, witaminach. Trudno dyskutować z kimś, kto uważa, że szczepionki powodują autyzm, witamina C leczy raka a jedyne zdrowe są kiełki i surowe warzywa.
Z ignorancją, która jest powodem do dumy, wygrać się nie da ;)
Ja bardzo lubię mleko, jeszcze kilka lat temu codziennie piłam szklankę, dwie, tak mi smakowało, ale żadnych problemów w związku z tym nie zauważyłam :) Dobrze się czuję jedząc to co jem, i tak jak u @panna_aparatka - bardziej przeszkadza to np. Dziadkowi, którego rzadko widuję albo znajomi się dziwią. Może, to głupie, ale jak mam okazję, to zapytam. @panna_aparatka , @Bromden - wy też macie tak, że czasem nawet nie jesteście
@BioLoszka: Parę rzeczy by się znalazło, które wywołują dyskomfort przy dotykaniu np. ogórki kiszone z słoika, ale nie mam z tym większych problemów, Ciężko zjadłoby mi się kanapkę, na której byłby kawałek ogórka, pomidora itd, zwłaszcza jeśli zostałby mokry ślad, zapach albo wpływałoby na smak kanapki. W przypadku obiadów, zup do perfekcji opanowałam oddzielanie "niestrawnych" części od tych dobrych np. fasolka po bretońsku: fasolę wciągam a kiełbaskę odstawiam na bok. I
To z kanapką mam tak samo, odrzuca mnie ten ślad. A z zupami rzeczywiście, z fasolki po bretońsku najmniej lubię właśnie... fasolkę, to jej nie jem. Ale w domu naprawdę zapominam nawet, że istnieje taki problem, i myślę, że jak wyjadę na studia to będę po prostu starała się jeść tak jak w domu. Dzięki temu, że weszłam na Twój profil, zobaczyłam inny wpis, ktoś pisał o swojej siostrze i widzę, że
Właśnie zauważyłam, że podałaś link do niego na początku, za szybko chciałam przeczytać i przeoczyłam :) To ja Ci dziękuję za ten wpis! Naprawdę, poczytam teraz więcej o tym i przynajmniej będę wiedziała co odpowiedzieć jak ktoś mi wytknie, że wybrzydzam, lepiej mi dzieki temu :D
@panna_aparatka: kiedys moja czarnolisto byly kolejno cebula/surowa, ogorek/tenprostozpola, por i szczypior

teraz tylko cybula i ogor.
i to sa na tyle niebezpieczne dla mnie rzeczy ze nawet maly plasterek gownoogora potrafi zepsuc ci pysznego kebaba;/ ktorego kesy ktore wlasnie udziabales automatycznie laduja pod najblizszym krzkiem/drzewem ;|

a mowiles tej podcipie z jadlodajni ze "jakikolwiek kruca tylko bez ogorka i cybuli"
musze im dodawac ze "...bo mam alergie" to wtedy lepiej sie
@panna_aparatka: miałam takie coś przez większość życia a teraz mi się chyba odmieniło... a raczej teraz okropnie obrzydzają mnie niektóre potrawy które kiedyś mogłam jeść tonami, za to lubię duuużo warzyw których kiedyś bym nie tknęła, jak to jest?